[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Smy w tej chwili gdzieS na terenie budynku, mog¹ nas dopaSæ na odleg³oSæ i zaw³adn¹æ nami. Co? Zaw³adn¹æ powtórzy³a ze strachem i ruszy³a ku drzwiom, którymi wychodzi³o siê na pla¿ê. Pod¹¿aj¹c za ni¹ zdesperowany, Joe dopytywa³ siê: Co to znaczy zaw³adn¹æ ? Drzwi by³y zamkniête na dwie zasuwy. Rose odsunê³a górn¹. Po³o¿y³ d³oñ na ni¿szym zamku. Gdzie jest Nina? Zejdx mi z drogi. Gdzie jest Nina? Na litoSæ bosk¹, Joe& Po raz pierwszy Rose wydawa³a siê bezbronna i Joe zamierza³ wykorzy- staæ tê przewagê, by wydobyæ z niej prawdê. Gdzie jest Nina? Póxniej. Przyrzekam. Teraz. Z góry dobieg³ g³oSny ³omot. Rose westchnê³a, odwróci³a siê od drzwi i ponownie wlepi³a wzrok w sufit, jakby mia³ na nich w ka¿dej chwili run¹æ. Joe us³ysza³ nios¹ce siê szybem dxwigu podniesione g³osy Mahalii i dwóch czy trzech mê¿czyzn. By³ pewien, ¿e dobiegaj¹cy z góry ha³as to dxwiêk odsuwanych i odrzucanych pustych skrzynek i pojemników, które zas³ania³y drzwi windy. Wiedzia³, ¿e gdy mê¿czyxni w skórzanych kurtkach zorientuj¹ siê, ¿e w budynku znajduje siê ni¿sza kondygnacja, domySl¹ siê, ¿e istnieje wyjScie na 211 pla¿ê. Mo¿e inni schodzili ju¿ z wysokiego urwiska, by odci¹æ Joemu i Rose drogê ucieczki. Nie zwa¿a³ na to. Patrz¹c jej prosto w twarz, zdecydowany za wszelk¹ cenê uzyskaæ odpowiedx, straszliwie uparty, Joe nie ustêpowa³. Gdzie jest Nina? Nie ¿yje odpar³a. Zdawa³o siê, ¿e wypowiedzia³a te s³owa z trudem. Akurat. Proszê, Joe& By³ na ni¹ wSciek³y, ¿e go ok³amuje, tak jak inni w ci¹gu minionego roku. Akurat. Nic z tego. Za cholerê. Rozmawia³em z Mercy Ealing. Nina ¿y³a tamtej nocy i teraz te¿ ¿yje. JeSli wiedz¹, ¿e jesteSmy w budynku powtórzy³a Rose g³osem dr¿¹- cym z niecierpliwoSci to mog¹ nami zaw³adn¹æ. Jak Delmannami. Jak Lis¹. Jak kapitanem Blane em! Gdzie jest Nina? Znów rozleg³ siê ha³as winda o¿y³a nagle i ruszy³a z szumem maszyne- rii w górê. Gdzie jest Nina? ¯arówki pod sufitem przygas³y, prawdopodobnie winda poch³ania³a zbyt du¿o energii. Gdy Swiat³o utraci³o moc, Rose krzyknê³a z przera¿enia i rzuci³a siê na Joego, próbuj¹c zwaliæ go z nóg, po czym chwyci³a go wSciekle za rêkê, by otworzyæ doln¹ zasuwê przy drzwiach, któr¹ ca³y czas przytrzymywa³. Rozora³a mu paznokciami skórê. Sykn¹³ z bólu i puSci³ zamek, a wtedy ona jednym szarpniêciem otworzy³a drzwi. Owionê³a ich pachn¹ca oceanem bryza. Rose wybieg³a w nocn¹ ciemnoSæ. Joe popêdzi³ za ni¹ szerokim i d³ugim pomostem z drewna, nad którym górowa³a restauracja. Przy ka¿dym kroku deski ³omota³y jak bêben. Szkar³atne s³oñce gdzieS nad Japoni¹ zstêpowa³o w krwawej poSwiacie do grobu. Niebo i morze na zachodzie przypomina³o dwa czarne ptaki, które stykaj¹ siê w locie, ptaki o g³adkich piórach i zmys³owych, poci¹gaj¹cych jak Smieræ kszta³tach. Rose by³a ju¿ u podnó¿a schodów. Ruszaj¹c za ni¹, Joe zobaczy³ dwa tarasy, którymi schodzi³o siê do samej pla¿y. Rose, ciemnoskóra i ubrana na czarno, niemal zniknê³a w mrocznej geo- metrii schodów. Kiedy zeskoczy³a na blady piasek, znów sta³a siê widoczna. Pas wybrze¿a rozci¹ga³ siê w tym miejscu na jakieS trzydzieSci metrów, a fosforyzuj¹ce, spienione fale szumia³y wokó³ upiornie. Nikt siê nie k¹pa³ ani nie surfowa³ na tej niesamowitej pla¿y, nie widaæ te¿ by³o nigdzie ognisk ani lamp. Niebo na wschodzie przypomina³o chorobliw¹ ¿Ã³³æ rozlan¹ na czarnej powierzchni, nieco wy¿ej unosi³a siê poSwiata nocnego miasta, nieruchoma i 212 pozbawiona sensu. Z okien restauracji pada³y na pla¿ê blado¿Ã³³te prostok¹ty okien, pokrywaj¹c piach pstrokacizn¹ blasku. Joe nie próbowa³ zatrzymaæ Rose ani zmusiæ jej do wolniejszego biegu. Gdy siê z ni¹ zrówna³, zwolni³ kroku, by jej nie wyprzedziæ. Stanowi³a jedyne ogniwo ³¹cz¹ce go z Nin¹. Irytowa³ go jej jawny misty- cyzm, nag³e przejScie od spokoju do zabobonnego przera¿enia; by³ wSciek³y, ¿e teraz go ok³amywa³a, choæ wczeSniej, na cmentarzu, kaza³a mu wierzyæ, ¿e w koñcu powie ca³¹ prawdê. Jednak ich losy by³y ze sob¹ nierozerwalnie splecione, gdy¿ tylko ona mog³a go zaprowadziæ do córeczki. Gdy biegn¹c po mokrym piachu na pó³noc mijali naro¿nik restauracji, z prawej strony, spod urwiska ktoS ruszy³ naprzeciwko nich: cieñ w nocnej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |