[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Usiłowałam sobie przypomnieć, dlaczego mieszkam w Coopie. Czemu przestałam jezdzić i osiadłam w końcu tutaj, w mokrym od deszczu Seattle. Jednak ilekroć czułam, że znajduję się na krawędzi tej informacji, trafiałam na zionącą czernią dziurę w głowie i sercu. Pustkę, opuszczone miejsce, jakby czyjaś bezwzględna ręka znalazła i wyszarpnęła nić będącą tym człowiekiem: na chybił trafił, nie zważając na to, co zostało. Wystarczyło już, że nie pamiętałam okoliczności, w jakich zamordowano mojego dziadka. Ale o ile wiem, było to pojedyncze wydarzenie w czasie. Jeśli zaś chodzi o Granta, miałam wrażenie, jakby ktoś próbował wymazać całą jego egzystencję z mojego umysłu. Wszystko. W ogóle nie zważając na niekonsekwencje, jakie z tego wynikną. Grant pokuśtykał przed siebie. Patrzyłam na niego, zwracając uwagę na szczegóły: szerokie ramiona opięte kurtką z polaru, smukły tułów, zgrabny tyłek. Widok nieznajomy, ale miły - Gapienie się nic nie pomoże - mruknęła Killy. - Ani też seks z nim. Zamrugałam powiekami. - Co takiego? Spojrzała na mnie surowo, ale teraz stałyśmy bliżej siebie, więc zobaczyłam, że ma zaczerwienione oczy, a kącik jej ust opada jakby z wyczerpania. Też miała ciężką noc. - Szukasz czegoś, co wywoła jakąś reakcję. A jeśli nie, będziesz szukać dalej czegoś, co wstrząśnie twoją pamięcią. Jednak nie wystarczy przyglądanie się ani seks. W pierwszym przypadku jest zbyt duży dystans, w drugim zbytnia intymność. - W takim razie co? - Splotłam ręce na brzuchu. Poczułam, jak Zee przesuwa się między moimi piersiami, poruszając się przez sen. Zbroja na mojej prawej ręce zamro-wiła. - Co mam robić? - Nie spiesz się - odparła, kiedy Grant zatrzymał się na końcu korytarza i zapukał lekko kostkami palców do drzwi. - Nie myśl o tym. Po prostu kieruj się własnym instynktem. Pamięć nigdy nie przepada zupełnie. Mózg jest na to zbyt poskręcany. Można w nim coś zakopać, ukryć, zepchnąć na bok... ale to zawsze tam będzie. - Nie mogę sobie przypomnieć tego człowieka - powiedziałam po prostu, kiedy Grant na nas zerknął. Wyraz jego twarzy wydawał się nieprzenikniony, choć może dlatego, że nie byłam przy nim dostatecznie długo, by znać jego nastroje i wiedzieć, co znaczy, kiedy tak na mnie patrzy - z błyskiem w oku, zaciśniętymi szczękami i lekko ściągniętymi brwiami. Nie odwracałam spojrzenia, dopóki on tego nie zrobił. Trwało to dłuższą chwilę. Nie były to zawody, raczej ocena. Czułam, że przygląda się, jakby rozkładał mnie na części samym tylko wzrokiem. Nie podobało mi się to, ale nie pozbawiając go oczu lub przytomności czy też po prostu odchodząc, nie mogłam zrobić nic, żeby przestał na mnie patrzeć. 17 A może na tym wtaśnie polegał problem. Nigdy nikt tak na mnie nie patrzył. Jakby widział mnie naprawdę, jakby przejrzał mnie do głębi. W końcu Grant odwrócił wzrok. Wpatrywał się w pustkę, w dal, zamyślony, po czym otworzył drzwi i, utykając, wszedł do pokoju, obdarzony osobliwą spokojną mocą, która emanowała bardziej z jego obecności niż czegokolwiek fizycznego. - Nie pamiętasz go, ale coś czujesz. - Killy oparła się ościanę, pocierając kark. - Widzę to w twoich oczach. Za- ufaj temu, a uzyskasz lepsze rezultaty, niż pukając do moich drzwi o cholernej siódmej rano. - Ze niby wtedy śpisz? - Myślałam o tym - powiedziała, ściągając brwi i spoglądając na korytarz. - Cholera. Oni prawie się obmacują. Nie byłam tutaj od miesięcy, ale pamiętałam przestronny pokój z niewielką liczbą mebli i nikłą dawką światła. Niewiele się tu zmieniło, oprócz tego, że znikło łóżko i przybył stolik -rozklekotany stary grat pokryty łuszczącą się zieloną farbą; cały blat był zastawiony różnej wielkości palącymi się białymi świecami. Niektóre osadzono w słoikach, z innych wosk ściekał do wyszczerbionych miseczek, a kilkadziesiąt pozostałych paliło się w kandelabrze, który wyglądał, jakby go wykopano w ruinach gotyckiej komnaty miłości. Zwiatło było słabe i złociste, a intensywny zapach wanilii w końcu nabrał sensu. Po drugiej stronie pokoju na podłodze leżało posłanie. Miękkie poduszki, kołdra, Biblia i sterta łańcuchów [ Pobierz całość w formacie PDF ] |