[ Pobierz całość w formacie PDF ]
bezpieczni. - Pokoje nie są zbyt komfortowe - powiedział Gabe stawiając na podłodze walizkę Lisy i swój plecak - ale po ostatniej nocy musimy oboje odpocząć. Zamknął drzwi wejściowe na klucz i podszedł do drzwi wiodących do sąsiedniego pokoju. Mówił jakieś głupstwa, ale nie wiedział, co innego mógłby zrobić, żeby jej pomóc. Zastanawiał się, czy nie powinien wezwać lekarza, ale na razie z tego zrezygnował. Miał nadzieję, że Lisa jakoś sama dojdzie do siebie. - Udało mi się dostać połączone pokoje - powiedział, otwierając drzwi prowadzące do jego pokoju. - Pomyślałem, że dzięki temu będziesz czuła się bezpieczniej. Wyraz twarzy Lisy nieco się zmienił. Gabe miał wrażenie, że coś do niej zaczęło docierać. Rozejrzała się wokół, ale wątpił, czy rzeczywiście oglądała pokój. Była blada i miała mętne oczy. Wydawała się tak delikatna i krucha jak najcieńsza chińska porcelana. Gabe zdawał sobie sprawę, że Lisa ostatkiem sił panuje nad swymi uczuciami i stara się zapomnieć o przeżyciach ostatniej nocy. Pomyślał, że jakoś musi się wyładować, inaczej nie odzyska równowagi. Pozostało mu tylko mieć nadzieję, że nie wyładuje się na nim. - Musimy porozmawiać - powiedział łagodnie. - Striker to był nasz jedyny ślad. Musimy zastanowić się, co robić teraz. Lisa nie odpowiedziała. Milcząc wpatrywała się w niego. - Przynajmniej wiemy, że Dixie i Danny żyją - spróbował ponownie Gabe. - Myślę, że wcześniej czy pózniej skontaktują się z nami. Na wzmiankę o Dixie, Lisa od razu oprzytomniała. Nie miała już martwego spojrzenia, a zamiast tego w jej oczach pojawiły się iskry gniewu. Gabe pomyślał, że zaraz będzie świadkiem wybuchu wulkanu. - To, że żyją, nie jest wcale zasługą Strikera - krzyknęła. - Kłamliwy sukinsyn. Nic mnie nie obchodzi to, co powiedział. Dixie nie jest złodziejką - dodała, zaciskając pięści. Zerwała się z łóżka i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju. - Dixie nigdy nie wzięłaby udziału w kradzieży związkowych pieniędzy. Bardzo lubi swoją pracę. A jeśli nawet zabrała Strikerowi pieniądze, w co wcale nie wierzę, to tylko po to, aby je oddać do kasy. - Lisa nagle zatrzymała się w pobliżu krzesła. Boże - jęknęła. - Dlaczego ona jeszcze nie zadzwoniła? - Machinalnie oparła się o poręcz i usiadła. Patrząc w jej oczy Gabe czuł, że raz jeszcze przeżywa wszystkie dramatyczne wydarzenia ostatniej nocy. Po chwili Lisa zakryła twarz dłońmi i wybuchnęła płaczem. Klęknął przy niej i delikatnie potrząsnął jej ramionami. - Lisa, teraz jesteśmy już bezpieczni - powiedział z naciskiem. Nie miał wątpliwości, że ten wybuch spowodowany jest raczej ich przeżyciami, a nie kwestią winy lub niewinności Dixie. Miał nadzieję, że w końcu Lisa pozbędzie się paraliżującego ją napięcia. - Nic nam nie mogą zrobić. Uciekliśmy, a oni pewnie zostali aresztowani. Uniosła głowę. Po jej policzkach spływały łzy. Gabe nie mógł się dłużej powstrzymać i wziął ją w ramiona. Dotychczas Lisa była zawsze taka odważna i niezależna. Każda przeszkoda budziła w niej wolę walki. Teraz jednak zabrakło jej już sił. Gabe poczuł, że coś się w nim załamuje. Nie mógł spokojnie znieść tego widoku. Przytulił ją do siebie i lekko kołysał, szepcząc jednocześnie czułe słowa. Wytrzymałość każdego człowieka ma swoje granice. Gabe pomyślał, że i on zbliżył się niebezpiecznie blisko do granicy swoich możliwości. Teraz, gdy stracili jedyny ślad, nie miał pojęcia, co zrobić dalej, a do tego nie mógł już dłużej ukrywać uczuć, jakie wzbudzała w nim Lisa. Dotychczas usiłował stłumić swoje emocje związane z Lisą. Nawet fakt, że gotów był umrzeć w jej obronie, nie zmusił go do przyznania się, iż jest w niej zakochany. Jordan zawsze sądził, że miłość wymaga czasu, że trzeba ją pielęgnować i rozwijać. Nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia, pojawiającą się w najmniej spodziewanym momencie. No, ale dotychczas nie spotkałeś takiej kobiety jak Lisa LeBlanc, pomyślał. - Lisa... - Zaczął i zaraz urwał. Jak zwykle zabrakło mu słów, aby wyrazić swoje uczucia. Pozostał więc tylko jeden sposób. Uniósł ją nieco w górę i pocałował w usta, starając się wyrazić tym pocałunkiem wszystkie uczucia, jakie zebrały się w nim od dnia, kiedy ją poznał. Gabe był gotów wycofać się na pierwszy znak, że Lisa go nie chce, ale tym razem nie został odepchnięty. Przywarła do niego i odpowiedziała na jego pocałunek z namiętnością graniczącą z desperacją. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |