[ Pobierz całość w formacie PDF ]
olbrzymie łoże i inne meble w ciężkim hiszpańskim stylu. Wygodne krzesło i otomana stały w rogu. Kurczowo ściskając torbę Julia patrzyła na łóżko. Ciągle miała na sobie koszulę nocną pod beżowym płaszczem, który narzuciła pospiesznie w domu. Stratą czasu wydawało się ubieranie, skoro tak szybko będzie się rozbierać. W każdym razie tak wtedy myślała. Teraz zastanawiała się, czy nie była zbyt bezwstydna i chętna. Rzuciła ukradkowe spojrzenie na Caine'a, zastanawiając się o czym myśli. W jego życiu było tyle kobiet. Czy jej główną atrakcją było dziewictwo? Czy ma wykorzystać element nowości i udawać zdenerwowane niewiniątko? Nie musiałaby się wysilać, bo całkiem zwyczajnie opanowały ją dziewicze lęki. - Przestraszona? - zapytał spokojnie. Odebrał jej torbę i rozebrał z płaszcza. - Oczywiście, że nie! - odparła z zuchowatością, której wcale nie czuła. - W końcu to nie pierwsza noc, kiedy będę z tobą spała. Ta w Oberży była pierwsza. - To prawda - roześmiał się. - Robi się z ciebie prawdziwy ekspert we wskakiwaniu ze mną do łóżka, co? Otoczył ją ramieniem i przyciągnął do siebie. - Twoje oczy są wielkie jak spodki. O czym myślisz, maleńka? - Właściwie zastanawiałam się, o czym ty myślisz. - O tym, jaka jesteś piękna i godna pożądania - odparł ochryple. - Jaka wyjątkowa. Ostrożnie zsuwał jej koszulę, aż opadła w jasnoniebieski krąg u ich stóp. Stała przed nim tylko w majteczkach. Jej serce waliło jak oszalałe. Uniesione piersi były mocne, zaokrąglone i mlecznobiałe. Różane sutki zesztywniały pod jego spojrzeniem. - Myślę też - mówił dalej - że nie mogę już dłużej czekać i grać szlachetnego obrońcę. Kochanie, muszę cię mieć! Poddała się napiętemu pragnieniu, które w niej pulsowało. Jakiekolwiek resztki zdenerwowania zostały wyparte przez gwałtowną falę namiętności. Ofiarowywała siebie z miłością. Caine przytulił ją do piersi. Wcisnęła twarz w jego koszulę i wdychała świeży zapach, od którego kręciło się w głowie. Delikatnie ułożył ją na łóżku i szybko się rozebrał. Jaki on piękny - pomyślała nieprzytomnie. Silny, mocno zbudowany i cudownie męski. Poczuł na sobie jej spojrzenie i niewłaściwie je odczytał. - Nie zranię cię, najdroższa. Zrobimy to powoli. Będzie dobrze, obiecuję. Nie czuła wcale strachu. Namiętna kobieta, która do tej pory w niej drzemała, była teraz w pełni rozbudzona i wypełniona pragnieniem, by zadowolić swego mężczyznę. - Tak bardzo cię potrzebuję, Julio! - jedna ręka dotknęła jedwabiu jej bielizny. - Ty też mnie pragniesz. Czuję, jak bardzo, moja mała namiętna Julio. Jednym, zdecydowanym ruchem usunął kawałek koronki, a jego palce odnalazły wrażliwe części jej ud. Drugą dłonią delikatnie dotykał piersi, drażniąc gorący, różowy pączek. - Proszę! - krzyknęła. Pogrążyła się w wirującej mgle, czuła, pragnęła... tylko on mógł uwolnić narastające w niej erotyczne napięcie. - Tak, najdroższa - uspokajał. - Zaopiekuję się tobą. Dam ci wszystko, czego potrzebujesz. Wziął w usta naprężoną brodawkę, a rękę wsunął pomiędzy uda. Jego dotknięcie stało się skoncentrowane, rytmiczne i drażniące. - Jesteś gotowa, maleńka? Czy pragniesz mnie w środku tak bardzo, jak chcę tam być? - pocałował ją łapczywie. - Och, tak! - powiedziała gardłowym głosem, który sama z trudnością rozpoznała. Odsunął się na chwilę, a ona ślepo po niego sięgnęła. Chciała, pragnęła... - W porządku, jestem tu - roześmiał się. - Przez chwilę prawie zapomniałem o chronieniu ciebie. A obiecałem, że nigdy cię nie zranię. - Nie potrzebuję przed tobą ochrony, Caine - przycisnęła się mocno do niego. - Wiem, że mnie nie zranisz. - Moja kochana! - Jej zaufanie, słodycz były tak samo podniecające, jak jej namiętne reakcje. - Kochanie, nie mogę dłużej czekać! - jego język wsunął się pomiędzy jej wargi w tym samym momencie, kiedy wszedł w nią jednym, mocnym uderzeniem. Leżał nieruchomo, by mogła się przyzwyczaić do jego ciała. Kurczowo ściskała jego ramiona, oczy miała zamknięte, a oddech urywany, cała pod nim drżała. - Nic ci nie jest? - wymruczał ochryple. Przytulił usta do jej szyi. - Spójrz na mnie, najdroższa. - Caine - wypowiedziała jego imię oszołomiona i zdumiona. Głębokie fiołkowe oczy spojrzały w jego bursztynowe. Był teraz częścią niej, pomyślała z radością. Należał do niej, jak nikt dotąd. Czuła się silna, dumna i szczęśliwa, że jest kobietą i trzyma mężczyznę, którego kocha. - Nie jesteś ani trochę spięta, czy przestraszona - leniwy uśmiech wypłynął na jego twarz. - Chyba jednak nie będę musiał się o ciebie martwić. - Dlaczego się martwiłeś? - żartobliwie ugryzła go w wargę. - Myślałeś, że zemdleję czy co? - Nic tak wiktoriańskiego - zachichotał. - Ale jesteś taka maleńka, a ja, jak pewnie zauważyłaś, jestem zbudowany jak tur. - Jestem doskonale dopasowana do ciebie - wygięła się i przyciągnęła go bliżej. Wciągnął oddech i zaczął się wolno poruszać, jego uderzenia były długie, spokojne i głębokie. - Taka malutka i miękka, stworzona tylko dla mnie. - Tak! - paliła ją gorączka namiętności. - Kocham cię, Caine! Rozpalona namiętność przeniosła ich do innego świata, w wir bolesnej ekstazy. Zaczęły ich kołysać słodkie fale, podsycały ogień i pogrążały ich w morzu zmysłowego ciepła... Rozdział 9 - To prawda - Julia powiedziała sennie. - To zupełna prawda. Umościła się w kołysce jego dużego, twardego ciała. Czuła się lekka, jak ptak szybujący po niebie. - Co takiego? To, że cię nie zraniłem? - zacieśnił wokół niej ramiona, a w jego głosie zabrzmiała troska. - Nie zraniłem cię, prawda kochana? - Mmm, wiesz, że nie - przeciągnęła się leniwie. - Krzyknęłaś na samym początku - przypomniał. Jego wargi ułożyły się w czuły uśmiech, ujął jej brodę i zmusił, by spotkała jego spojrzenie. - Ale potrafiłaś się zupełnie niezle dostosować. - Niezle? - westchnęła na to wspomnienie. - Było cudownie, Caine. Ty byłeś cudowny. - To ty byłaś wspaniała - pocałował ją długo. - Ale ciągle mi nie powiedziałaś, co miałaś na myśli, mówiąc "to prawda". - Pamiętasz, jak utrzymywałeś, że mógłbyś mi zawrócić w głowie w łóżku? - mruknęła, kiedy zabrał usta. - Pamiętam - uśmiechnął się. - Więc, to prawda. Może i zrobiłeś to. - Jest jeszcze druga część tego stwierdzenia, której nie dodałem. Zapierasz mi dech w piersi, kochanie. W łóżku i poza nim. Myślę, że już zawsze tak będzie. - Tylko myślisz? - droczyła się i uśmiechała zakochanymi oczyma. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |