[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzie do Krzywego Kolki.
179
Wiedząc o tym zainteresowaniu i nawet ucztując za honoraria, Sidorenko i je-
go współmieszkanka znakomicie wykorzystywali swoją popularność. Zamonto-
wali nawet dodatkowe rury przy swoim łóżku małżeńskim, a noży to porozkła-
dali w mieszkaniu kilka tuzinów. Nie zamierzali wcale się nimi ciąć, ale trzymali
Wielki Guslar w napięciu i co wieczór przepijali kilka tysięcy rubli.
W tym krytycznym dla miasta momencie odbył się właśnie wypad Maksymki
Udałowa i wręczenie jego dziadkowi czarnej metki. . .
 Nawet ja, ze swoimi zdolnościami nie jestem w stanie pomóc  powie-
dział Minc.  Nie mogę, korzystając z przyjazni, namówić parlamentu miejskie-
go i osobiście pana Biełosielskiego, by uczynił dla mnie ten wyjątek.
Po tych słowach Minc pożegnał się i wyszedł od Udałowych.
Wieczór w ich mieszkaniu skończył się tym, że Korneliusz przymierzył się
do wymierzenia kary cielesnej wnukowi, zapomniawszy, że ten uprawia boks.
Spotkanie między dziadkiem i wnuczkiem skończyło się remisem.
Rano Udałowie byli ponurzy i zli, rodzina wyraznie rozpadała się.
Ksenia przygotowała mężczyznom przypaloną kaszę. Udałow, wychodząc do
pracy, zapomniał w domu teczkę, Maksymka udał, że idzie do szkoły, a sam po-
biegł do jaru i tam się ukrył, mimo że kropił deszcz. Ale co najdziwniejsze 
w parowie znalazł go Gosza Kaczijew, przewodniczący spółki akcyjnej  Georgij
i Co . Gosza zszedł do parowu, rozsunął gałęzie i zapytał:
 Nie ma pan nic przeciwko temu, mister Udałow-junior, że się do pana zwró-
cę?
Maksym zdziwił się, ale chamówy nie odstawił. I słusznie zrobił.
Kiedy wieczorem Korneliusz Udałow wrócił do domu, zdziwił się, widząc,
że pod bramą stoi niewielki tłumek sąsiadów, którzy rozstąpili się na jego widok
w milczeniu. Korneliusz w duchu zadrżał. Zrozumiał, że w domu pewnie czeka
go jakieś kolejne nieszczęście.
Przeskakując po dwa stopnie wbiegł na piętro i szarpnął drzwi.
I zobaczył, że na środku pokoju stoją trzy japońskie telewizory: panasonic,
sony i akai. Każdy z telewizorów pokazuje inny program  po japońsku, po an-
gielsku i w meksykańskim narzeczu latynoamerykańskiego języka.
A każdy z aparatów nadaje inny program, co jeden to ciekawszy.
A przed telewizorem siedzą Maksymek i Ksenia, sącząc przez słomkę coca-
-colę.
 Co jest?  ryknął Udałow, szykując się na najgorsze.  Przyznawać się!
 A ty popatrz sobie na balkon, dziadziuś  odpowiedział wnuk.
Udałow posłusznie skoczył na balkon.
I zobaczył na nim dwa wielkie, średnicy człowieka talerze, które dla kogoś
znającego się na rzeczy były antenami telewizji satelitarnej.
 Skąd to?  Udałow wpadł do pokoju.
180
 Dziadku  powiedział Maksymka  jak myślisz, ile mogą zapłacić wszy-
scy mieszkańcy miasta, jeśli jednocześnie włączą ten sam wewnętrzny program?
 No, po setce. . .  bąknął Udałow.
 Właśnie.
 A oni  wtrąciła się do rozmowy Ksenia Udałowa, która całkiem zapo-
mniała o obiedzie  wszyscy bez wyjątku oglądali wczoraj sześćdziesiąty drugi
odcinek serialu, gdzie główną rolę grał nasz wnuczek  i pogłaskała chłopca po
głowie.
 Rozumiesz, Korneliuszu  powiedział dojrzały nagle wnuk.  Goszka
Kaczijew potrzebuje gotowizny  będzie budował pod placem Podróżników pod-
ziemny garaż. Za ten milion, który mi ofiarowało społeczeństwo, ustawił mi te za-
bawki  dostarczyli je samolotem z Pofmy po obiedzie. Tak więc my ten miesiąc
bez guslarskiej telewizji jakoś wytrzymamy.
 Wytrzymamy  uśmiechnęła się Ksenia. Zachowywała się naturalnie, jak-
by wcale wczoraj nie usiłowała wziąć udziału w egzekucji wnusia.
I Udałow, póki co, siadł w fotelu i zaczął oglądać prawdziwy meksykański
serial.
Stopniowo tłum gapiów przed bramą rozchodził się, każdy pędził do domu
obejrzeć wewnętrzne programy. Ale nagle do drzwi Udałowych ktoś zastukał.
 Proszę!  zawołał Maksymka.
Przez próg przestąpiła i znieruchomiała za nim jasnowłosa miła dziewczyna
o imieniu Irina, którą Maksymka uratował wczoraj wieczorem.
 Maksym  zapytała.  Mogę też sobie popatrzeć? Twoi starzy nie będą
się ciskać?
 Moi starzy w takich przypadkach milczą. Ja ich trzymam w garści: jak
podpadną odłączę technikę i bye-bye!  powiedział Maksymka, jakby wcale nie
zaskoczony wizytą czarującego gościa.
Udałowie-seniorzy zmilczeli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.