[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Dopilnujemy z Bonifaciem, abyś cała i zdrowa trafiła do
tatusia. A teraz ruszajmy. Dam ci dobrą radę, im prędzej
zaczniesz iść, tym szybciej znajdziesz się w domu. - Pogwizdując
pod nosem pomyślał, że wówczas i on otrzyma swoją nagrodę.
Lepiej to zjedz.
Lollie popatrzyła na ohydny kawałek suszonego mięsa. Było lo
wszystko, co Sam dał jej do zjedzenia w ciągu ostatnich dwóch dni.
Wciąż tkwiły jej między zębami kawałki solonej i twardej jak
kamień wołowiny. Była głodna, lecz spoglądając na pomarszczony,
brązowy ochłap nabierała pewności, że nic na świecie nie
skłoni jej do tego, aby skosztowała choć odrobinę tego paskudztwa.
Oparła się o gładką, chłodną skałę i przyglądała Samowi.
Mężczyzna żuł swoją porcję, nagle zerknął na nią i uśmiechnął
się złośliwie. Wygląda na lo, że rozkoszuje się jej złym losem.
Ale po zastanowieniu odrzuciła tę myśl; nikt przecież nie może
być aż lak podły.
Jankes popił jedzenie wodą i podał jej manierkę. Spoglądał na
nią, jakby czekał, aż palnie jakieś głupstwo. Z całego serca
chciała go zignorować, ale nie była taka głupia, o nie. Wiedziała,
że jej organizm potrzebuje wody, szczególnie w sytuacji, kiedy
nie zamierzała więcej jeść.
Strona 73
Barnett Jill - Cukiereczek
124
Bez wahania chwyciła naczynie, wytarła halką jego brzeg
i wzięła mały łyk. Zanim połknęła, popłukała płynem podniebienie.
- Powiedziałem, jedz.
- Nie.
- Zamierzasz zagłodzić się na śmierć? - Wstał i zabrał
menażkę, po czym założył plecak i przerzucił swój drogocenny
karabin przez ramię.
- To świństwo powłaziło mi w zęby. - Upuściła mięso na
liana, aby się ponownie podrapać po rękach.
- Podaj mi je. - Wyciągnął rękę po wołowinę.
Dziewczyna rzuciła mu swój kawałek. Kiedy patrzyła, jak stoi
wyprostowany i w pełnym rynsztunku, domyśliła się. iż mężczyzna
jest znowu gotów do marszu. Ma mięśnie ze stali, nigdy nie
odpoczywa i niewiele śpi - jak w ogóle normalny człowiek, a do
tego kobieta, może się z nim równać? Przezwała go w myślach
Niezmordowanym Samem.
- Jestem zmęczona.
Odburkną! coś niezrozumiale.
- Naprawdę się zmęczyłam - powtórzyła z westchnieniem,
skierowała wzrok na bezkresne gęstwiny i poczuła, że jeśli będzie
musiała zrobić jeszcze choć pół kroku, to chyba umrze. - Chcę się
wykąpać i położyć do łóżka, zwykłego łóżka z prawdziwą pościelą
jęczała głośno. - Chcę jeść po ludzku i nosić czyste ubrania.
- Przebiegła językiem po zębach i dodała: - A poza tym, chcę.,.
Urwała wpół słowa.
Sam spiorunował ją wzrokiem, mimo to czekał, aż skończy,
Przestraszona dziewczyna w milczeniu patrzyła na niego. Wreszcie
stracił cierpliwość.
- A ja chcę, żebyś przestała skomleć. Wątpię jednak, abym się
tego doczekał, podobnie jak ty nie zobaczysz prędko swojej
Szczoteczki do zębów. A teraz ruszamy. - Czekając na nią dodał
miękko; - Gdy dotrzemy do obozu, będziesz się mogła wykąpać.
- Zmęczyło mnie już to chodzenie. - Opadła na ziemię
podniosła omdlałą dłoń do skroni; pewnie za chwilę chwyci ją
tak migreny. - Nie możemy tu sobie trochę posiedzieć?
125
-
Nie. wstań. - Mężczyzna wyciągną! rękę.
Loliic westchnęła dwa razy, skorzystała z jego pomocy, po
czym strzepnęła liście z sukni. Swędziało ją całe ciało, lecz
zanim zdążyła się podrapać, Sam pognał w zarośla. Westchnęła
raz jeszcze dla nabrania sił i ruszyła za nim.
Ostatnie dwa dni wydały się jej wyjątkowo żałosne i przygnębiające;
całymi dniami wlokła się ostatkiem sil za towarzyszem,
który prawie jej nie zauważał. Niezmordowany Sam parł
wciąż naprzód, a gdy próbowała śpiewać, groził, że ją ponownie
zaknebluje. Starała się z nim rozmawiać, a wtedy czasem
w odpowiedzi coś burknął, zwykle jednak ją ignorował. Eulalii
nie pozostało nic innego, jak tylko użalać się nad sobą, co
zważywszy na okoliczności, nie było zbyt trudne. Twarz
dziewczyny posępniała z godziny na godzinę, kiedy Sam
zmuszał ją do przedzierania się przez błota i gęstą dżunglę, gdzie
bezlitośnie kąsały insekty, a kolczaste gałęzie kłuły obnażoną
skórę.
Najgorsze jednak okazały się noce. Pierwszą spędzili oddaleni
od siebie zaledwie o metr, na brudnej, obrośniętej mchem półce
skalnej. Sam położył się od brzegu, a jej kazał wcisnąć się bliżej
Strona 74
Barnett Jill - Cukiereczek
ściany, gdzie była zmuszona wdychać stęchły zapach mchów
i wsłuchiwać się w przeróżne dziwne, obce odgłosy. Niewidzialne
stworzenia wokół nich szurały, bzyczały, cykały i wydawały
tysiące innych przerażających dzwięków.
Jankes zabrał plecak, który z powodzeniem posłużył mu
za poduszkę, jej pozostała więc jedynie pogryziona przez komary
ręka. Próbowała z nim porozmawiać, ale kategorycznie kazał
się jej zamknąć i spać. Nie odezwał się aż do rana, kiedy
obudził ją kopniakiem, no, powiedzmy lekkim szturchnięciem
nogi.
Następnej nocy nie znalezli już skalnego występu, toteż spali
oparci o pień drzewa. Przynajmniej Sam usnął, bo ona prawie do
świtu nie mogła zmrużyć oka. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał
się więc pomyślnie, była zła i potwornie zmęczona. Nawet
komary o tym wiedzą, pomyślała z rozdrażnieniem, odganiając
126
krążące wokół wyjątkowo liczne chmary owadów. Potykała się
o długi na kilometr czarny pas poszarpanej, kamienistej, zastygłej
ławy, która dostawała się w buty. a podczas upadków i potknięć
boleśnie raniła ręce. Za te wszystkie nieszczęścia i swoje opłakane
położenie obarczała winą Jankesa.
Nie będzie już dłużej milczeć; zamierzała powiedzieć mu, jak
fatalnie się czuje i że to on jest sprawcą jej niedoli. Kroczyła
zdecydowanie ze wzrokiem utkwionym w jego plecach zamiast
w drodze przed sobą. W pewnej chwili uderzyła nogą o śliską
[skałę i upadla. Podniosła się na obolałe kolana i spojrzała do
góry. oczekując jego pomocnej dłoni. Wydawało się. że mężczyzna
nawet lego nie zauważył. Patrzyła na jego oddalające się
szerokie barki i muskularne nogi. przemierzające dżunglę z taką
łatwością, jakby był na niedzielnej przechadzce. Wstała i ze
złością powlokła się za nim; to wszystko jego wina.
Czuła się strasznie, posiniaczona i krańcowo wyczerpana.
Musi wyładować na kimś swoje żale. musi w końcu komuś o tym
powiedzieć. Nie ma nic gorszego, jak kiepskie samopoczucie
i brak możliwości, by się komuś poskarżyć. Nie jest taka silna
jak Joanna d'Arc czy Spartakus. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.
    clude("s/6.php") ?>