[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaskoczenia i zdumienia straciła mowę. - Huh? - Tyle tylko zdołała wydusić. - Och, to nic trudnego, zapewniam cię - powiedziała pani Trent, kwitując dziwny dzwięk niedbałym machnięciem ręki. - Jakiś fokstrot, jeden, może dwa walce. Przecież na pewno brałaś lekcje tańca, gdy byłaś mała. To po tobie widać. - Huh? - powtórzyła Miriam odrobinę energiczniej. - No dobrze, jeśli walc jest zbyt trudny, to może znajdzie się coś innego - zgodziła się pani Trent wspaniałomyślnie. - Ale koniecznie musisz dla mnie zatańczyć. - Huh? - powtórzyła Miriam po raz trzeci, tym razem nie kryjąc już zniecierpliwienia. Pani Trent spostrzegła wreszcie jej zakłopotanie, a zarazem uświadomiła sobie, jak niezwykłe były jej słowa. Zachichotała nerwowo,' uniosła rękę i zaczęła obracać guzik od żakietu. - No, cóż, chyba zabrzmiało to trochę dziwacznie, prawda? Jestem ci winna wyjaśnienie. Miriam energicznie pokiwała głową. - Chętnie go wysłucham, pani Trent. - Tutejszy oddział Kiwanis Club* organizuje w ten weekend doroczny bal dobroczynny w sali balowej Stardust" Tony'ego Palermo - powiedziała pani burmistrz. - Dzieje się tak każdego roku. Ty tak krótko tu mieszkasz, że możesz o tym nie wiedzieć, ale całe miasto z niecierpliwością czeka na to wydarzenie i wszyscy mieszkańcy przychodzą na bal. Każdego jednak roku pona ous l a d an sc brakuje tancerek, a na domiar złego Tiffany Parmentier złamała nogę w kostce, * Kiwanis International - założona w Detroit w roku 1915 międzynarodowa organizacja charytatywna, której celem jest pomoc dzieciom i ludziom starszym. Debbie Sherman wyjechała w podróż poślubną, a Shannon Epstein urodziła bliznięta. Cała nadzieja w tobie, Miriam. Głowa niemal jej pękała od nadmiaru informacji i splątanych myśli. - Ja... Huh? - My, mieszkańcy Marigold, nigdy nie uchylamy się, gdy potrzebna jest nasza pomoc - powiedziała pani Trent karcąco. - Osobiście zgodziłam się zastąpić Debbie. - Zabrzmiało to odrobinę wyniośle. - Nigdy nie wymagam od moich wyborców czegoś, czego nie mogę zrobić sama. No pewnie, pomyślała Miriam, dlatego nie zawahałaś się nakazać pewnej bibliotekarce cenzurowania książek. Wbiła w panią burmistrz okrągłe ze zdumienia oczy. - Obawiam się, że nie rozumiem, pani Trent. Co to w ogóle za bal? - Już ci mówiłam, doroczny charytatywny bal Kiwanis Club w sali balowej Tony' ego Palermo. Zebrane pieniądze zasilą fundusz stypendialny. Jest to towarzyskie wydarzenie lata. Zwykle przynosi taki dochód, że wystarcza na wysłanie kilkorga uczniów na uniwersytet stanowy. - Ale... tancerki? - spytała Miriam. - Jak na takim balu zebrać dużo pieniędzy? Sprzedając tańce. - No, tak, ale... dlaczego ja? pona ous l a d an sc Pani burmistrz uśmiechnęła się ciepło i Miriam dostrzegła w tym uśmiechu rodzinne wartości" pani Trent. - Zawsze to miło, gdy atrakcyjni młodzi chłopcy i śliczne dziewczęta zatańczą ze starszymi wdowami i wdowcami.- A dlaczego starsze wdowy i wdowcy nie mogą zatańczyć ze sobą? - spytała Miriam. Pani Trent wzruszyła ramionami. - Ponieważ oni wolą tańczyć z atrakcyjnymi młodzieńcami i ślicznymi dziewczętami. Właśnie dlatego. - Och! - Każdy uczestnik balu płaci pięćdziesiąt dolarów i w zamian spodziewa się dobrej zabawy - powiedziała pani burmistrz, jakby to wyjaśniało wszystko. I, prawdę mówiąc, tak było. - Ale to już bardzo niedługo - zaprotestowała Miriam. - Nie jestem pewna, czy będę miała wolny wieczór. W ten weekend muszę odstawić samochód do przeglądu, a poza tym nie mam co na siebie włożyć. Zobaczymy, co teraz, pomyślała. Dlaczego nie potrafiła wymyślić żadnej porządnej wymówki? Zresztą to i tak nie miało znaczenia, bowiem pani Trent nie zamierzała przyjmować żadnych usprawiedliwień. - Znajdz czas - rozkazała. - Samochód możesz oddać do przeglądu innym razem, a Lola Chacha, szefowa tancerek u Tony'ego Palermo - to nie jest, rzecz jasna, jej prawdziwe nazwisko - ma mnóstwo sukni balowych i z radością pożyczy ci jedną. Mówiła, że i dla mnie znalazła coś doskonałego. Miriam milczała. - No to załatwione - stwierdziła pani burmistrz i uśmiechnęła się z pona ous l a d an sc satysfakcją. - Do zobaczenia w sobotę wieczorem u Tony'ego Palermo. Włóż wygodne buty. Jestem pewna, że będziesz tańczyła przez całą noc. I nie czekając na odpowiedz, Isabel Trent wybiegła z biura, bez wątpienia w poszukiwaniu kolejnej tancerki, czy raczej niczego nieświadomej ofiary. Miriam ponuro pokręciła głową. Zastanawiała się, czy nie powinna zatelefonować do pani burmistrz i wyznać, że od pokoleń wszyscy w jej [ Pobierz całość w formacie PDF ] |