[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sama nie wiedziałam, jak i kiedy zaczęłam płakać. Azy płynęły mi z oczu same, jedna za drugą, bez łkania, jak krew. I nagle poczułam, że ktoś bierze mnie za rękę. Odwróciłam się za mną stała Adela. , , Czego ty się tak mażesz, co? Nie odpowiedziałam. Byłam zbyt zaskoczona. Ale nie przestawałam płakać. Wtedy Adela usiadła obok mnie i otarła mi fartuchem łzy, zupełnie jak Zośce, kiedy się przewróciła i płakała. Przykro ci bez matki? zapytała Adela. Instynktownie poczułam, że... Ale nie! Nie chciałam jej już 128 9 RA Iki ' więcej kłamać! Nigdy! A przecież teraz to nie była prawda. Więc nie patrząc w oczy Adeli i nie odwracając głowy wyznałam jej wszystko. Adela słuchała ze zdziwieniem. Dziwna z ciebie dziewczyna! powiedziała wreszcie. Więc ja jeszcze ciszej i ze spuszczoną głową, że to przecież wszystko zrobiłam dla niej, bo taka byłam sama i tak bardzo chciałam ją mieć za przyjaciółkę. Adela zmieszała się.' Awantura arabska! mruknęła. A potem dodała surowo: Jesteś jeszcze dla mnie za mała! % Ja wiem... powiedziałam pokornie. Siedziałyśmy dłuższą chwilę w milczeniu. No, a co do tego albańskiego cesarza, to nie potrzebujesz się martwić, że nim nie jesteś! Ty wiesz, ile mnie obchodzą wszyscy książęta, królowie i cesarze?! Potrząsnęłam głową na znak mojej zupełnej nieświadomości. Na wszystkich książąt, królów i cesarzy to ja sr...! oświadczyła stanowczo Adela. Osłupiałam. Podniosłam na nią oczy rozszerzone zachwytem, zgrozą i podziwem. Człowiek, który na wszystkich książąt, królów i cesarzy... Taak. XXIV. A Adela... Póki Adela mieszkała na %7łelaznej, nie miała wiele czasu na rozmyślania. Chyba tylko w niedzielę, gdy matka była w domu, albo wieczorami, gdy dzieci już zasnęły. Ale i wieczory nie zawsze bywały wolne. To trzeba było ścierki przepłukać, to coś załatać, to wyprać Jasiowi koszulkę. A zresztą Adela była już tak zmęczona, że ledwie jej się oczy otwierały. 130 Nie miała także gdzie i kiedy płakać. I od tych nie przemyślanych myśli i nie wypłakanych łez to było czasem Adeli tak ciężko, że aż ją bolało w piersiach, że aż już nie mogła znieść. I dlatego najbardziej lubiła Adela obierać kartofle. Siądzie sobie na ławie nad szaflikiem z wodą, okrąża nożem kartofel, wyłuskuje zepsute części i myśli o Felku. Wspomina sobie Adela wszystko od początku, każdą niby to nic nie znaczącą rzecz... Nie to, o czym mówił nawet, ale jak siadał na łóżku, tak trochę bokiem, żeby móc czasem i na nią popatrzeć. I jak się uśmiechał, bo przy uśmiechu to mu się robiły takie jasne i bliskie oczy i taki się zaraz stawał miły jak mały chłopczyk. %7łe aż się go chciało pogłaskać po twarzy jak Jasia, że aż nie można było uwierzyć, że to jest przecież ten sam wielki i mocny Felek! I o tym, jak po powrocie z fabryki pił kawę grzejąc zziębnięte ręce nad garnuszkiem. I jak się zamyślał siedząc przy zapalonej świecy z książką w ręku. I jak się mył po robocie, otrząsając się wesoło z wody. Same takie zwyczajne rzeczy. Ale przy tym zawsze także i to, że jeżeli to właśnie było takie zwyczajne, takie codzienne, takie dobrze znane, no to nie może przecież tak ni stąd, ni zowąd przestać być! I jedna za drugą odpadały od Adeli te myśli, jak kartofle do szaflika. Ale choć każda z nich była twarda, gładka i biała, choć każda wątpliwość była z niej wyłuskana starannie ostrym nożem, to Adeli nie robiło się od tego ani trochę lżej, tylko coraz mocniej bolało ją w zgiętych plecach. Bo z takimi myślami to jest tak, że gdy nie można ich przemyśleć, gdy po prostu nie ma czasu, to się człowiekowi zdaje, że już ich nie może dłużej wlec, że mu chyba pęknie od nich serce! To mu się zdaje, że chyba dałby nie wiem co, byle 131 każdą z tych myśli z siebie wyjąć i obejrzeć, i dokładnie ją sobie rozkrajać, i poznać aż do samego środka, i na pewno wiedzieć, że się ją mocno trzyma w garści, i pozbyć się tego nieznośnego uczucia czczości i pustki! [ Pobierz całość w formacie PDF ] |