[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiedzieli, lecz bez niego nie mieli żadnych szans na ucieczkę. - Biegnij! - zawołał mężczyzna, popychając dziewczynę do przodu, a sam ruszył po auto. Płacząc histerycznie, Nicole rzuciła się w kierunku szosy. Słyszała z daleka ludzkie głosy. Zbudzili się sąsiedzi. Była niemal przy drodze, gdy usłyszała ryk silnika. Tuckowi udało się uratować samochód. Stanęła przy jakimś drzewie, czując, że jej słabo. Wóz zatrzymał się obok. - Wsiadaj! - krzyknął policjant, otwierając drzwi. Nicole wskoczyła na fotel i zatrzasnęła drzwi. Tuck natychmiast ruszył. Przez tylną szybę widać było płomienie strzelające wysoko ponad drzewami. Gdyby nie byli poza domkiem, kiedy wrzucono tam materiał wybuchowy, oboje by zginęli. Dziewczyna, wciśnięta w fotel auta, cicho łkała. - 100 - RS ROZDZIAA DZIESITY Nigdy dotąd nie widziała tak zaciętego wyrazu na twarzy Tucka. Oddalali się od Coeur d'Alene w kierunku autostrady prowadzącej z zachodu na wschód. Policjant wolał trzymać się starej szosy, po której nie mógł jechać tak szybko jak po nowej autostradzie, lecz za to miał do wyboru wiele bocznych dróg. Na autostradzie można było zostać zaskoczonym przez pogoń na długo przedtem, nim znajdzie się jakiś zjazd. Lepiej unikać takich pułapek. Ciągle jeszcze nie wydostali się na otwartą przestrzeń. Szosa raz biegła wzdłuż brzegów jeziora, to znów wiła się wśród lasu. Mężczyznę niepokoiło, że jacht ciągle jeszcze może ich dogonić. Gdyby ludzie, którzy podrzucili ładunki wybuchowe, lepiej się rozejrzeli, zauważyliby go biegnącego do samochodu, a potem odjeżdżającego spod płonącego domu. Nawet jeśli jacht nie popłynął ich śladem, szef napastników mógł urządzić zasadzkę w każdym miejscu tej leśnej drogi. Tuck żywił nadzieję, iż mordercy tak szybko uciekali, by nie natknąć się na zbudzonych sąsiadów, że go nie spostrzegli, Ale upewni się co do tego dopiero wtedy, gdy dotrze do głównej szosy. Będzie mógł na moment odetchnąć. Z naprzeciwka widać było światła pojazdów, ale z tyłu nie nadjeżdżał nikt. Dziewczyna już nie płakała, lecz ciągle była w szoku. Wciąż miała w oczach obraz wybuchów i płonącego domu. Nawet jeśli nie zginęliby od eksplozji, pewnie by się spalili. Domek został całkowicie zniszczony, straciła w nim wszystkie ubrania. Ale dzięki Tuckowi była zdrowa i cała. Spojrzała na policjanta i ujrzała to samo kamienne oblicze, które widziała w drodze z Vegas. Prowadził auto, zupełnie nie zauważając jej obecności, a ona nie zamierzała rozmową przerywać jego koncentracji. Westchnęła cicho i odwróciła wzrok. - 101 - RS Mężczyzna zauważył drogowskaz informujący o dojezdzie do głównej szosy. Zacisnął szczęki. Jeśli nie pojawi się w polu widzenia czarny albo biały samochód, ucieczka powinna się udać. Wstrzymał oddech, zwalniając przy znaku stopu. Z lewej nie nadjeżdżały żadne pojazdy. Nie zatrzymał się, wykonał gwałtowny skręt w prawo i ruszył z dużą szybkością. A więc nikt tu nie czekał, pomyślał z ulgą. Udało się. - Dobrze się czujesz? - spytał, spoglądając na dziewczynę. - Przejechałeś znak stopu - zauważyła. Policjant był w tak dobrym nastroju, że się roześmiał. - Rzeczywiście - przyznał. - Obejrzyj się - rzekł. - Widzę blask łuny. - Możesz sobie wyobrazić chaos, jaki tam teraz zapanował? Tuck wiedział, że pożar w tym miejscu zaangażuje wielu strażaków. Jeśliby ogień przerzucił się do lasu, byłoby prawdziwe nieszczęście. Sąsiedzi na pewno będą mówić o wybuchu, a to zainteresuje policję. Ludzie Lowickiego, dokonując zamachów na Nicole, ciągle starali się upozorować wypadek. Jednak użycie materiałów wybuchowych to był błąd. Cały teren zaroi się teraz od funkcjonariuszy prowadzących śledztwo. - Przykro mi, że domek został zniszczony. - To nie twoja wina. Nie ty wysadziłaś go w powietrze. - Wiem, ale był ładny i szkoda, że właściciel go utracił. - Odbudują mu - zapewnił, rzucając okiem w lusterko. Ruch na szosie wyglądał normalnie. - Ty straciłaś wszystkie ubrania - zauważył. Panna Currie zamyśliła się przez chwilę. - Czy naprawdę udało nam się uciec? - spytała cicho. - Na razie tak. Lecz musimy być stale w pogotowiu. - Ty zawsze jesteś gotowy - mruknęła. - Wiele dla mnie zrobiłeś. Jak mogę się odwdzięczyć? - 102 - RS - Nic nie jesteś mi winna. Nie myśl w ten sposób. - Nie chcesz mojej wdzięczności? Gdybym została w Vegas, już bym nie żyła, prawda? Jeśli nie byłoby cię ze mną w tym domku, też by mnie zabili, więc nie mów, że niczego ci nie zawdzięczam. - Wiesz, za co powinnaś być wdzięczna? %7łe ciągle mamy samochód. - Oczywiście, ale to również twoja zasługa. Mamy również wodę i żywność. Dobry z ciebie policjant. - Uśmiechnęła się. - Już ja wiem, jak ci podziękować. Tuck rzucił na Nicole zaciekawione spojrzenie i zauważył, że jest w nastroju do flirtu. Biorąc pod uwagę, w jakim stanie dziewczyna była jeszcze kilka minut temu, zaszła w niej zdumiewająca przemiana. - Co masz na myśli? - spytał żartobliwie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |