[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siÄ™ już nie troszczÄ™, z tym już skoÅ„czyÅ‚em. Ale moja żona, moje dzieci? Los dziwnie obchodziÅ‚ siÄ™ ze mnÄ…. Jakże czÄ™sto zdarzaÅ‚o siÄ™, że o wÅ‚os tylko uniknÄ…Å‚em Å›mierci! Tak byÅ‚o w poprzedniej wojnie, w walkach korpusu ochotniczego, w wypadkach przy pracy. W 1941.r. miaÅ‚em wypadek samochodowy na autostradzie: najechaÅ‚em na nie oÅ›wietlonÄ… kolumnÄ™ samochodów ciężarowych, a zorientowawszy siÄ™ w ciÄ…gu uÅ‚amka sekundy, zdoÅ‚aÅ‚em jeszcze poderwać wóz i skrÄ™cić w bok. Zderzenie nastÄ…piÅ‚o z boku, tak że przednia część wozu zostaÅ‚a zgnieciona jak harmonijka, ale my, trzej pasażerowie, wyszliÅ›my tylko ze skaleczeniami i potÅ‚uczeniami. W 1942 r. jadÄ…c konno zwaliÅ‚em siÄ™ razem z koniem i tylko kamieÅ„, obok którego upadÅ‚em, ocaliÅ‚ mnie, kiedy ciężki ogier runÄ…Å‚ na mnie; dziÄ™ki tej osÅ‚onie skoÅ„czyÅ‚o siÄ™ na zÅ‚amaniu paru żeber. Jakże czÄ™sto przy atakach lotniczych nie dawaÅ‚em zÅ‚amanego grosza za swoje życie, a jednak zawsze wychodziÅ‚em caÅ‚o. Na krótko przed ewakuacjÄ… Ravensbrück ulegÅ‚em wypadkowi samochodowemu. Wszyscy uważali mnie już za zabitego; nie powinienem byÅ‚ pozostać przy życiu, a jednak nie byÅ‚o mi sÄ…dzone umrzeć wtedy. A stÅ‚uczenie siÄ™ ampuÅ‚ki z truciznÄ… przed aresztowaniem! Los chroniÅ‚ mnie wszÄ™dzie przed Å›mierciÄ…, aby teraz dać mi zginąć w tak haniebny sposób. Jakże zazdroszczÄ™ moim kolegom, którym dane byÅ‚o umrzeć zaszczytnÄ… Å›mierciÄ… żoÅ‚nierskÄ…. StaÅ‚em siÄ™ nieÅ›wiadomie kółkiem wielkiej maszyny niszczycielskiej Trzeciej Rzeszy. Maszyna zostaÅ‚a rozbita, motor zniszczony i ja muszÄ™ zginąć wraz z nimi. Zwiat żąda tego! Nigdy nie zdecydowaÅ‚bym siÄ™ na to wynurzenie, na to obnażanie mojego najskrytszego ja, gdyby nie to, że spotkaÅ‚em siÄ™ tu z ludzkim stosunkiem, ze zrozumieniem, które mnie zupeÅ‚nie rozbroiÅ‚y, których przenigdy nie miaÅ‚em prawa siÄ™ spodziewać. To ludzkie zrozumienie wkÅ‚ada na mnie obowiÄ…zek doÅ‚ożenia wszelkich staraÅ„, aby w miarÄ™ możnoÅ›ci oÅ›wietlić nie wyjaÅ›nione okolicznoÅ›ci. ProszÄ™ jednak przy wykorzystywaniu tych notatek nie wyciÄ…gać na widok publiczny tego, co wiąże siÄ™ z mojÄ… żonÄ… i mojÄ… rodzinÄ…, wszystkich 152 moich odruchów Å‚agodnoÅ›ci i najskrytszych wÄ…tpliwoÅ›ci.163 Niechaj opinia publiczna nadal widzi we mnie krwiożerczÄ… bestiÄ™, okrutnego sadystÄ™, mordercÄ™ milionów. Inaczej bowiem szerokie rzesze nie mogÄ… sobie nawet wyobrazić komendanta OÅ›wiÄ™cimia. Nigdy tego nie zrozumiejÄ…, że on także miaÅ‚ serce, że nie byÅ‚ zÅ‚y. Niniejsze notatki obejmujÄ… 114 kart. Wszystko to spisaÅ‚em z wÅ‚asnej woli i bez przymusu. Rudolf Höss Kraków, w lutym 1947 r. 163 M. Broszat podkreÅ›la, że uwzglÄ™dnienie tej proÅ›by w jej werbalnej wykÅ‚adni oznaczaÅ‚oby zrezygnowanie z opublikowania i wykorzystania autobiografii. To byÅ‚oby jednak -sprzeczne z intencjÄ… i wywodami samego Hössa, który przecież chce odsÅ‚onić duszÄ™" (Psyche) autora autobiografii. Z drugiej strony jest jasne, że wydawcom nie chodzi o prywatnÄ… osobÄ™ Hössa, lecz o historycznÄ… treść wspomnieÅ„ z jego życia i o to, co w postaci Hössa, jako typowe i reprezentatywne, zasÅ‚uguje na utrwalenie. Dlatego też zaniechano komentowania wszystkich wypowiedzi Hössa, które odnoszÄ… siÄ™ do jego rodziny (Kommandant in Auschwitz, s. 151 przyp. 1). 153 [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |