[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wracał myślami do artykułu:  Ogólna zasada głosi, że oszpecenie również jest jej
objawem. . Podwinął rękaw koszuli, spoglądając na cienką, zakręconą linię na
środku przedramienia. Kojarzyło mu się to z Czarnym Znakiem.
- Dzwonku! Przestań się na to gapić. Hermiona już dawno stwierdziła, że nie
masz laserowego wzroku, więc nie możesz tego wypalić  oznajmił Ron,
siadając obok niego.
Hermiona podniosła gazetę, nawet na nią nie patrząc. Harry nosił ją przy sobie
już od trzech dni.
- Harry&  zaczęła, również siadając.
- To oszpecenie  powiedział spokojnie Gryfon.
- Nie jesteś zły, Harry.
- Słuchaj, Dzwonku& to znaczy, co oni w ogóle sobie myślą. Zły wróżek? Nie ma
czegoś takiego.
- Niektóre fae y są złe z natury, to prawda, ale w książce McTorininga nic nie
ma&
- Hermiono, ten facet był towarzyszem Diligariana. Wątpię, że napisałby:  %7łyję z
okropną i złą bestią.
- Jeśli tak, to jesteś raczej bestyjką&
- Cicho, Ronaldzie!  syknęła Hermiona.
- Tak jest.
- Nie jesteś bestią, Harry.
- To nie zmienia faktu, że McTorning był stronniczy. Nie napisałby, że Diligarianie
są zli. Był zakochany w jednym!
- Czujesz się zły?
- A jak można to stwierdzić, Ron?  zapytał. Skoro on męczył się nad tym
metaforycznym pytaniem, jego przyjaciel też powinien.
Rudzielec uśmiechnął się krzywo.
- No najpierw wystawiasz ramię i&
- Och, jakiś ty bystry.  Hermiona przewróciła oczami.  Harry, ten artykuł to stek
bzdur i nie mogę dać wiary, że zaczynasz wierzyć w to, co pisze Skeater. Ten
jej&  ekspert to nikt inny jak przewrażliwiony i zaślepiony rasista; tak samo jak
ta ropucha Umbridge. W swoich książkach wypisuje, że każdy kto wyglądem nie
przypomina człowieka jest uosobieniem zła. Przeczytałam je i wszystkie są
okropne. Według niego każda wróżka jest w jakimś sensie zła, ponieważ ma
skrzydła  powiedziała ostro.
- Więc dlaczego nie ma po nich śladu?
Mina dziewczyny złagodniała.
- Nie wiemy. Ale zapewniam cię, że to nie z powodu, że są złe i kiedyś na nie
polowano.
- No tak  dodał Ron.  Hodujesz rośliny i chichoczesz. Nie bardzo kwalifikujesz
się tym na czołówkę zła. No chyba, że ktoś boi się roślin i nadpobudliwych ludzi.
Wtedy jesteś przerażający.
- Dzięki. Tak myślę.
- Nie ma sprawy, Dzwonku.
- A czy to ważne?
- Co masz na myśl? Oczywiście, że tak. Nie trzymałbym się z tobą, gdybyś był
zły. Takie mam zasady, sam rozumiesz.
- Dobrze wiedzieć.
- A czemu ma takie być?  zapytała Hermiona.
- Bo wszyscy tak myślą; tak samo jak na piątym roku. Uważali, że jestem szalony
no i taki byłem i nic, co mówiłem nie mogło ich przekonać do zmiany zdania.
Dopiero gdy Voldemort pokazał się w Ministerstwie, zrozumieli prawdę.
Ron skrzywił się słysząc to imię, ale nic nie powiedział. Niektóre rzeczy nigdy się
nie zmienią.
- Harry, nigdy tak naprawdę się tym strasznie nie przejmowałeś. Ludzie bali się
ciebie już na początku i przyjąłeś to całkiem dobrze.
- Ja& to było co innego. Bali się, ponieważ nie mieli pojęcia czym jestem i co
mogę zrobić, a potem im przeszło. Teraz  nie ważne, czy mają rację czy nie 
wiedzą i są tak przerażeni, że nie chcą się nawet odwrócić do mnie plecami tylko
powoli się wycofują.
- No dobra  wtrącił Ron.  Musimy przekonać świat czarodziejski, że nie jesteś
wcale zły. Moglibyśmy zrobić zdjęcia jak trzymasz małego kotka i wysłać je do
Proroka.
- To by było dziwne  odparł Harry.
- Jak pomagasz komuś przy pracy domowej?
- To zbyt głupie.
- Urządzasz przejażdżki na plecach dla pierwszorocznych?
- To jest niepokojące.  Gryfon uśmiechnął się lekko.
- Przynajmniej próbuje!
- Słuchajcie, doceniam, że próbujecie mnie pocieszyć i to działa. Wiem, że nie
jestem zły. Chodzi o to, że nawet pomimo posiadania książki, wciąż niewiele
wiemy o Diligarianach i ludzie zawsze będą o tym spekulować. Nie chcę, żeby
się mnie bali.
- Nie będą  zapewniła go Hermiona.  Wiedzą, jaki jesteś. Myślę, że nawet
królik ma więcej złych atomów w swoim ciele&
- Porównywanie mnie do króliczka nie jest w tej chwili zbyt pomocne,
Hermiono&
- Nie przerywaj mi. Jak mówiłam, jeśli będziesz zachowywał się normalnie, ludzie
zrozumieją, że Skeater jest kłamliwym konowałem. Może to zająć im trochę
więcej czasu, ale masz nas, Neville a, Lunę& I oczywiście profesora Snape a 
dokończyła szeptem. Pozostali Gryfoni dawali im dużo wolnej przestrzeni, ale ta
informacja wciąż była bardzo strzeżonym sekretem.
Od świąt, związek Harry ego i Severusa znaczącą się zmienił. Wciąż ze sobą
rozmawiali tak jak kiedyś, ale wycofywali się, gdy tylko to znajome uczucie
stawało się zbyt silne. Na początku Harry myślał, że czekanie do czerwca będzie
pestką, ale się mylił. Od momentu pocałunku  no, pocałunków, ponieważ było
ich na pewno więcej niż jeden  siła, która przyciągała go do mężczyzny, stawała
się silniejsza za każdym razem, kiedy się widzieli. Bywało też tak, że czuł się
chory, jeśli nie zobaczył się z Severusem w ciągu dnia. Znaczyło to, że dni, kiedy
nie miał Eliksirów były nie do wytrzymania, aż w końcu zaczął odwiedzać
mężczyznę w przerwach pomiędzy lekcjami. Mistrz Eliksirów nie miał nic
przeciwko temu. Harry nie miał pojęcia, że mężczyzna również czuł skutki jego
nieobecności.
Gryfon uśmiechnął się smutno.
- Taak. Gdyby tylko ludzie nie przysyłali mi listów i wyjców mówiących, że jestem
wstrętny i powinno się mnie zamknąć w klatce.
- Ludzie to idioci, Dzwonku.
- Ron, MY jesteśmy ludzmi.
- Tak naprawdę, Harry, to ty już nie. Jesteś magicznym stworzeniem  zauważyła
Hermiona, wyciągając z torby książkę.
- No tak& ludzie to idioci!
- Hej, uważaj co mówisz!  krzyknął rudzielec.
- Poza Hermioną.
- Tak lepiej, ja& Hej!
Harry musiał zeskoczyć z kanapy, aby uniknąć poduszki rzuconej przez jego
wysokiego przyjaciela. Wystawił głowę zza oparcia i wystawił język.
- Stąpasz po cienkim lodzie, Wróżku!  powiedział rudzielec, sięgając po
następną poduszkę.
- A co się stało z Dzwonkiem?
- Dzwonek to oznaka sympatii  zaśmiał się, uderzając Harry ego pierzastym
pociskiem.
Gryfon podniósł swoją własną miękką broń, odwdzięczając mu się pięknym za
nadobne.
Hermiona przewróciła oczami, podczas gdy poduszki latały wokół niej. Machnęła
różdżką, mamrocząc zaklęcie ochronne i kontynuowała czytanie. Co jakiś czas
przypominała im, że jeśli wrzucą jedną z ich broni do kominka, będą musieli
kupić nową, jednak chłopcy nie zwracali na nią uwagi. To była wojna!
Inni uczniowie przypatrywali się dwóm chłopcom, śmiejąc się z ich zachowania.
Czy ci zli również brali udział w bitwach na poduszki?
O O O O
- Harry, wiesz chyba dlaczego cię tutaj dzisiaj wezwałem  powiedział profesor
Dumbledore, siedząc za swoim biurkiem. Zerknął ma młodego mężczyznę znad
swoich okularów połówek i uśmiechnął się czule.
- Przez artykuł w  Proroku Codziennym?  Gryfon poluznił krawat. Jego
kołnierzyk był teraz zawsze wysoko zapięty, ponieważ dzięki temu mógł chociaż
trochę ukryć linie. Im mniej ich było widać, tym ludzie reagowali na jego widok z
mniejszą odrazą. Na początku wcale mu nie przeszkadzały, ale teraz uważał je
za coś strasznie brzydkiego.
- Dokładnie tak. Otrzymałem kilka listów od rodziców oraz rady nadzorczej,
żądających wprowadzenie pewnych środków ostrożności. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.