[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozkoszy. Jeszcze jedno westchnienie i przekroczyła już próg bólu i ekstazy, wprowadzając go jeszcze głębiej do swego wnętrza. Ogarnęła go tak wielka rozkosz, że przestał się poruszać. Znieruchomiał, trzymając ją w swoich objęciach, odsuwając od siebie chwilę, która miała nadejść, i marząc o niej przez cały czas. L.J. nie mogła się już powstrzymać, odrzuciła więc głowę do tyłu i krzyknęła jeszcze raz, gdy objęła ją ostatnia fala i pozostawiła wyczerpaną i bez tchu. Cooper trzymał ją w ramionach i uspokajał. Jego dotyk łagodził i przywracał równowagę. L.J. pochyliła się ku niemu i pocałowała go, przesuwając wargami po jego ustach, brodzie, szyi. Czuła go w sobie. Wolno poruszyła biodrami, jakby zachęcając go do dalszej walki. Cooper jęknął i niemal przestał panować nad sobą. Uniósł ją i ułożył na podłodze. Zdążył jeszcze chwycić swój płaszcz i rozłożyć go pod nią na dywanie. Wtedy nakrył ją swym ciałem. L.J. oplotła go nogami, jej palce przesunęły się w dół po jego plecach. Czuła, że rośnie jeszcze bardziej w jej wnętrzu, a jego RS 105 biodra uderzały w nią z taką siłą, że niemal wgniótł ją w podłogę, gdy walczył wytrwale o swoje wyzwolenie. Był już blisko szczytu, a jego usta szukały jej warg, chcąc doprowadzić ją jeszcze raz do szaleństwa. Po raz drugi ziemia zawirowała jej przed oczyma. Czuła, że to samo jest w tym momencie udziałem Coopera. Wykrzyczał jej imię i jednocześnie wypełnił ją do końca. Przyjęła go z drżeniem, czując, że rozpada się na tysiące kawałeczków, a potem znowu staje się całością. Głęboki dreszcz rozkoszy przebiegł jej ciało. Przylgnęła do Coopera, a on objął ją mocno. Potem wstał, podniósł ją delikatnie i zaniósł do łóżka. Przykryli się oboje kocem, ale po chwili żar namiętności ogarnął ich ponownie, a zmęczenie zniknęło w kipiącym morzu szczęścia. Cooper odsunął się od niej na moment, by popatrzeć na zegarek leżący na nocnym stoliku. - Już prawie dziesiąta - oznajmił ze smutkiem. - Jesteś głodna? W odpowiedzi L.J. zaburczało w brzuchu. Roześmiała się. Szeroka dłoń Coopera zakryła jej brzuch i delikatnie go pogładziła. - Myślę, że powinniśmy się ubrać - rzekła L.J. %7łal w jej głosie był oczywisty. - Zachowania Mony nie da się przewidzieć i może się zdarzyć, że wścieknie się na Bradforda i każe odwiezć się do domu już teraz... Cooper skinął głową i bardzo niechętnie wyszedł z łóżka. - Zadziwiające, co może zdziałać odrobina maści i ostry masaż bolących pleców - zwrócił się do L.J. i zaczął zbierać ubrania rozrzucone po podłodze L.J. wodziła za nim wzrokiem. Nie wstydził się swojej nagości i miał, oczywiście, rację. - A może najpierw wezmiemy prysznic? - zaproponował Cooper i rzucił ubrania na łóżko. RS 106 - Ale bardzo szybki - zgodziła się L.J. Odwożąc L.J. do domu, Cooper podjechał do meksykańskiej restauracyjki i przeżyli tam jeszcze jedną, grzeszną przyjemność. Zjedli tacos, burńtos i nachos polane kwaśnym sosem z serem i papryką, tak ostre, że prawie przepaliły im podniebienia. Po krótkim pożegnaniu pod drzwiami przyczepy Cooper pobiegł do samochodu. Chciał zdążyć do hotelu przed Moną, by jego bratanica nie musiała sama wchodzić do ciemnego pokoju, a oprócz tego pragnął się upewnić, że wróciła o wyznaczonej porze. Punktualnie o jedenastej Mona przekręciła klucz w zamku. Cooper miał już wtedy papiery rozłożone po całym pokoju: na biurku i kanapie. Kiedy uniósł głowę w powitalnym skinieniu, jej uśmiech przygasł. Mona przeżywała duże rozczarowanie. - Co się stało, Mono? Bradford ci dokuczał? - Bradford? - spytała zawiedziona. - Och, stryjaszku! Jesteś taki nieporadny! Z Bradfordem poradzę sobie na pewno, ale co się stało z L.J.? Poszliście na kolację? - Tak. Byliśmy w restauracji. - Cooper grał na zwłokę. - I, aby odpowiedzieć na twoje następne pytanie, L.J. jest już u siebie. Odwiozłem ją. Jak wiesz, jutro ma dużo pracy. I my też. - Och - rzekła tylko Mona, nie potrafiąc ukryć rozczarowania. Cooperowi nie podobało się jej zachowanie. - To ja powinienem zadawać pytania, Mono. Co się stało? Jesteś zbyt zmęczona? Nie czujesz się dobrze? Jak chcesz, to wrócimy do domu już jutro, żebyś mogła odpocząć i odrobić lekcje... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |