[ Pobierz całość w formacie PDF ]

samochodzie. - Dla mnie koszt pogrzebu Rachel to drobiazg.
- Wiem, ale musisz zrozumieć, jak się czuję. To moja siostra i
mój obowiązek.
Ujął jej dłoń.
- Zawsze byłaś niezależną małą osóbką - rzekł z czułym
uśmiechem.
Odwzajemniła uśmiech.
- Lubię swoją niezależność. Nigdy nie miałam własnego życia,
dopóki żyła Rachel. Próbowała mną dyrygować. Była nawet gorsza od
ojca.
- Hm... czy to zawoalowana aluzja?
-Nie... och, dobrze, tak. Ty również próbujesz mną kierować. -
Rzuciła mu zaciekawione spojrzenie. - Zastanawiam się, dlaczego.
Niedawno obracałeś się w towarzystwie jakiejś pięknej debiutantki.
Dwa tygodnie temu zamieszczono wasze zdjęcie w tabloidzie. -
Zarumieniła się, bo zabrzmiało to jak zazdrość.
Roześmiał się.
- To zdjęcie zrobiono cztery lata temu. Nie mam pojęcia skąd je
wygrzebali.
- Nie rozumiem...
- Fotografia została wykonana dawno temu. - Wskazał na
krawat, który Ivy dała mu na urodziny przed trzema la ty. - Zawsze
95
RS
noszę go do garnituru. Spójrz na zdjęcie i zobacz, czy go tam
znajdziesz.
Rzeczywiście, był w innym krawacie. Zdumiało ją, że
przywiązywał wagę do takiego drobnego prezentu.
- Tak bardzo ci się podoba? - zmieniła temat. Zamiast
odpowiedzi wsunął dłoń pod jej kołnierzyk i wyciągnął filigranowy
złoty krzyżyk, który podarował jej na Boże Narodzenie trzy lata temu.
- Nigdy go nie zdejmujesz. Znajduje się na każdym zdjęciu
zrobionym przez mojÄ… siostrÄ™.
- Jest... jest bardzo ładny. - Dotyk jego palców był rozkoszny.
- Owszem, ale nie tylko dlatego go nosisz, tak samo jak ja ten
krawat, prawda?
-Hm... ja... - Sugerował coś bardzo intymnego Wstrzymała
oddech.
- Oboje strzeżemy swoich sekretów, Ivy - powiedział miękko. -
Ale to już nie potrwa długo.
Wpatrywała się w jego oczy, szukając w nich tego samego
uczucia, które wypełniało jej serce. Był jej taki bliski, taki drogi.
Kiedy ona i Merrie chodziły do liceum, odbierało jej zawsze oddech,
kiedy wchodził do pokoju. Wtedy nie zdawała sobie sprawy, że te
emocje były zaczątkiem prawdziwego pożądania.
Uśmiechnął się z taką czułością, że chciało jej się fruwać.
Niepokoje, że mógł prowadzić wobec niej jakąś grę, rozwiały się w
jednej chwili.
Nikt nie patrzy na kobietę w ten sposób, jeśli mu na niej chociaż
trochę nie zależy.
96
RS
ROZDZIAA ÓSMY
Gdy patrzyła w świetliste oczy Stuarta, miała wrażenie że ziemia
umyka jej spod stóp, a serce wyrywa się z piersi Zatrzymała wzrok na
jego zmysłowych wargach, których smak tak dobrze pamiętała. To
było rozpaczliwe pragnie nie, którego nic nie było w stanie zaspokoić.
Zaczęła pochylać się ku niemu. Wyciągnął rękę, na jego twarzy po
jawiło się napięcie. Odgadła zamiar w jego oczach, zanim po nią
sięgnął.
Ale wtedy samochód wystartował do przodu, bo zmieniło się
światło, rozdzielając ich, zanim udało im się do siebie zbliżyć.
Zdenerwowana i spłoszona Ivy zachichotała.
- Jesteś bezpieczna - mruknął, wciąż trzymając ją za rękę. - Ale
nie czuj siÄ™ zbyt pewnie.
Zdobyła się na uśmiech. W jego oczach była obietnica nieba. Jak
to możliwe, że tak długo byli wrogami? Ten ciepły, przystojny,
seksowny mężczyzna był kimś, kogo dotąd nie znała. Przyszłość
zapowiadała się ekscytująco. Ale mimo eksplozji uczuć do Stuarta,
nie zapomniała, po co przyjechała do Nowego Jorku. Marzenia będą
musiały po czekać.
Wrócili do mieszkania Rachel, żeby uporządkować rzeczy.
Stuart zatrzymał się na dole, żeby porozmawiać z gospodarzem
budynku. Ivy weszła do środka i zaczęła przeglądać szuflady.
Po chwili usiadła na kanapie z albumem fotograficznym. Na
prawie wszystkich zdjęciach była Rachel. Jedno przedstawiało ojca
97
RS
siedzącego na huśtawce na werandzie ich domu. Było też kilka
fotografii matki, natomiast ani jednego zdjęcia Ivy. Przykre, ale tego
się spodziewała.
Odłożyła album i wzięła do ręki list zaadresowany do Rachel.
Papeteria była droga, a adres zwrotny należał do firmy adwokackiej w
Teksasie.
Nagle usłyszała kroki. Nie należały do Stuarta. Zanim otworzyły
się drzwi, zdążyła wstać i wsunąć list do kieszeni spodni.
Do mieszkania wkroczył Jerry Smith. Zmrużone oczy wbił z
nienawiścią w Ivy.
- Co tutaj robisz? - Zamknął za sobą drzwi i uśmiechnął się
zjadliwie. Gdy nie odpowiadała, mówił dalej: - A więc młodsza
siostrzyczka przyszła szukać ukrytego skarbu? Nie czuj się tu zbyt
swobodnie, moja droga. Wszystko w tym mieszkaniu należy do mnie.
To ja za wszystko zapłaciłem! Nie zabawiaj się w złodziejkę.
Rok temu pewnie ustąpiłaby pola, ale spędziła zbyt wiele czasu
ze Stuartem, żeby teraz się poddać, zwłaszcza że Stuart zaraz tu
będzie. Ten wstrętny handlarz narkotykami nie miał o tym pojęcia, co
dawało jej przewagę.
- Wszystkie fotografie, narzuty i obrazy są moje! - odparła
lodowato. - Nie odziedziczysz moich pamiÄ…tek rodzinnych.
- Narzuty! - prychnął. - Rachel myślała, że są warte fortunę,
ponieważ to ręczna robota. Zabrała je do handlarza antykami.
Powiedział, że to szmelc. Owinęła w nie swoje kryształy, ponieważ za
miesiąc planowała przeprowadzkę. - Wzruszył ramionami. - Wygląda
na to, że już nigdzie się nie przeprowadzi.
98
RS
Poczucie ulgi, że pamiątkowe patchworki nie zostały
wyrzucone, znikło, kiedy Jerry wygłosił to dziwne oświadczenie.
- Rachel nie wspominała o przeprowadzce. Gdzie zamierzała się
przenieść?
- Pewnie do waszego zapyziałego miasteczka. Miała tam
przecież dom.
- Już nie. - Zalało ją poczucie winy, ale też i ulgi. Rachel
planowała wrócić do domu i uczynić z siostry swoją niewolnicę! -
Sprzedała dom dwa lata temu.
- Wszystko jedno. Ona niezbyt dużo pamiętała. Ostrzegałem ją
przed met amfetaminą. Nie sprzedaję jej, ponieważ jest zbyt
niebezpieczna, ale ona wpadła i nie była w stanie przestać.
- Czy to ty ją zabiłeś? - zapytała Ivy.
- Nie musiałem. Odkąd straciła rolę w sztuce, której premiera
odbędzie się za kilka miesięcy na Broadwayu, ostatecznie odleciała w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.