[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samochodzie. - Dla mnie koszt pogrzebu Rachel to drobiazg. - Wiem, ale musisz zrozumieć, jak siÄ™ czujÄ™. To moja siostra i mój obowiÄ…zek. UjÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„. - Zawsze byÅ‚aÅ› niezależnÄ… maÅ‚Ä… osóbkÄ… - rzekÅ‚ z czuÅ‚ym uÅ›miechem. OdwzajemniÅ‚a uÅ›miech. - LubiÄ™ swojÄ… niezależność. Nigdy nie miaÅ‚am wÅ‚asnego życia, dopóki żyÅ‚a Rachel. PróbowaÅ‚a mnÄ… dyrygować. ByÅ‚a nawet gorsza od ojca. - Hm... czy to zawoalowana aluzja? -Nie... och, dobrze, tak. Ty również próbujesz mnÄ… kierować. - RzuciÅ‚a mu zaciekawione spojrzenie. - Zastanawiam siÄ™, dlaczego. Niedawno obracaÅ‚eÅ› siÄ™ w towarzystwie jakiejÅ› piÄ™knej debiutantki. Dwa tygodnie temu zamieszczono wasze zdjÄ™cie w tabloidzie. - ZarumieniÅ‚a siÄ™, bo zabrzmiaÅ‚o to jak zazdrość. RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. - To zdjÄ™cie zrobiono cztery lata temu. Nie mam pojÄ™cia skÄ…d je wygrzebali. - Nie rozumiem... - Fotografia zostaÅ‚a wykonana dawno temu. - WskazaÅ‚ na krawat, który Ivy daÅ‚a mu na urodziny przed trzema la ty. - Zawsze 95 RS noszÄ™ go do garnituru. Spójrz na zdjÄ™cie i zobacz, czy go tam znajdziesz. RzeczywiÅ›cie, byÅ‚ w innym krawacie. ZdumiaÅ‚o jÄ…, że przywiÄ…zywaÅ‚ wagÄ™ do takiego drobnego prezentu. - Tak bardzo ci siÄ™ podoba? - zmieniÅ‚a temat. Zamiast odpowiedzi wsunÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ pod jej koÅ‚nierzyk i wyciÄ…gnÄ…Å‚ filigranowy zÅ‚oty krzyżyk, który podarowaÅ‚ jej na Boże Narodzenie trzy lata temu. - Nigdy go nie zdejmujesz. Znajduje siÄ™ na każdym zdjÄ™ciu zrobionym przez mojÄ… siostrÄ™. - Jest... jest bardzo Å‚adny. - Dotyk jego palców byÅ‚ rozkoszny. - Owszem, ale nie tylko dlatego go nosisz, tak samo jak ja ten krawat, prawda? -Hm... ja... - SugerowaÅ‚ coÅ› bardzo intymnego WstrzymaÅ‚a oddech. - Oboje strzeżemy swoich sekretów, Ivy - powiedziaÅ‚ miÄ™kko. - Ale to już nie potrwa dÅ‚ugo. WpatrywaÅ‚a siÄ™ w jego oczy, szukajÄ…c w nich tego samego uczucia, które wypeÅ‚niaÅ‚o jej serce. ByÅ‚ jej taki bliski, taki drogi. Kiedy ona i Merrie chodziÅ‚y do liceum, odbieraÅ‚o jej zawsze oddech, kiedy wchodziÅ‚ do pokoju. Wtedy nie zdawaÅ‚a sobie sprawy, że te emocje byÅ‚y zaczÄ…tkiem prawdziwego pożądania. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ z takÄ… czuÅ‚oÅ›ciÄ…, że chciaÅ‚o jej siÄ™ fruwać. Niepokoje, że mógÅ‚ prowadzić wobec niej jakÄ…Å› grÄ™, rozwiaÅ‚y siÄ™ w jednej chwili. Nikt nie patrzy na kobietÄ™ w ten sposób, jeÅ›li mu na niej chociaż trochÄ™ nie zależy. 96 RS ROZDZIAA ÓSMY Gdy patrzyÅ‚a w Å›wietliste oczy Stuarta, miaÅ‚a wrażenie że ziemia umyka jej spod stóp, a serce wyrywa siÄ™ z piersi ZatrzymaÅ‚a wzrok na jego zmysÅ‚owych wargach, których smak tak dobrze pamiÄ™taÅ‚a. To byÅ‚o rozpaczliwe pragnie nie, którego nic nie byÅ‚o w stanie zaspokoić. Zaczęła pochylać siÄ™ ku niemu. WyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™, na jego twarzy po jawiÅ‚o siÄ™ napiÄ™cie. OdgadÅ‚a zamiar w jego oczach, zanim po niÄ… siÄ™gnÄ…Å‚. Ale wtedy samochód wystartowaÅ‚ do przodu, bo zmieniÅ‚o siÄ™ Å›wiatÅ‚o, rozdzielajÄ…c ich, zanim udaÅ‚o im siÄ™ do siebie zbliżyć. Zdenerwowana i spÅ‚oszona Ivy zachichotaÅ‚a. - JesteÅ› bezpieczna - mruknÄ…Å‚, wciąż trzymajÄ…c jÄ… za rÄ™kÄ™. - Ale nie czuj siÄ™ zbyt pewnie. ZdobyÅ‚a siÄ™ na uÅ›miech. W jego oczach byÅ‚a obietnica nieba. Jak to możliwe, że tak dÅ‚ugo byli wrogami? Ten ciepÅ‚y, przystojny, seksowny mężczyzna byÅ‚ kimÅ›, kogo dotÄ…d nie znaÅ‚a. PrzyszÅ‚ość zapowiadaÅ‚a siÄ™ ekscytujÄ…co. Ale mimo eksplozji uczuć do Stuarta, nie zapomniaÅ‚a, po co przyjechaÅ‚a do Nowego Jorku. Marzenia bÄ™dÄ… musiaÅ‚y po czekać. Wrócili do mieszkania Rachel, żeby uporzÄ…dkować rzeczy. Stuart zatrzymaÅ‚ siÄ™ na dole, żeby porozmawiać z gospodarzem budynku. Ivy weszÅ‚a do Å›rodka i zaczęła przeglÄ…dać szuflady. Po chwili usiadÅ‚a na kanapie z albumem fotograficznym. Na prawie wszystkich zdjÄ™ciach byÅ‚a Rachel. Jedno przedstawiaÅ‚o ojca 97 RS siedzÄ…cego na huÅ›tawce na werandzie ich domu. ByÅ‚o też kilka fotografii matki, natomiast ani jednego zdjÄ™cia Ivy. Przykre, ale tego siÄ™ spodziewaÅ‚a. OdÅ‚ożyÅ‚a album i wzięła do rÄ™ki list zaadresowany do Rachel. Papeteria byÅ‚a droga, a adres zwrotny należaÅ‚ do firmy adwokackiej w Teksasie. Nagle usÅ‚yszaÅ‚a kroki. Nie należaÅ‚y do Stuarta. Zanim otworzyÅ‚y siÄ™ drzwi, zdążyÅ‚a wstać i wsunąć list do kieszeni spodni. Do mieszkania wkroczyÅ‚ Jerry Smith. Zmrużone oczy wbiÅ‚ z nienawiÅ›ciÄ… w Ivy. - Co tutaj robisz? - ZamknÄ…Å‚ za sobÄ… drzwi i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ zjadliwie. Gdy nie odpowiadaÅ‚a, mówiÅ‚ dalej: - A wiÄ™c mÅ‚odsza siostrzyczka przyszÅ‚a szukać ukrytego skarbu? Nie czuj siÄ™ tu zbyt swobodnie, moja droga. Wszystko w tym mieszkaniu należy do mnie. To ja za wszystko zapÅ‚aciÅ‚em! Nie zabawiaj siÄ™ w zÅ‚odziejkÄ™. Rok temu pewnie ustÄ…piÅ‚aby pola, ale spÄ™dziÅ‚a zbyt wiele czasu ze Stuartem, żeby teraz siÄ™ poddać, zwÅ‚aszcza że Stuart zaraz tu bÄ™dzie. Ten wstrÄ™tny handlarz narkotykami nie miaÅ‚ o tym pojÄ™cia, co dawaÅ‚o jej przewagÄ™. - Wszystkie fotografie, narzuty i obrazy sÄ… moje! - odparÅ‚a lodowato. - Nie odziedziczysz moich pamiÄ…tek rodzinnych. - Narzuty! - prychnÄ…Å‚. - Rachel myÅ›laÅ‚a, że sÄ… warte fortunÄ™, ponieważ to rÄ™czna robota. ZabraÅ‚a je do handlarza antykami. PowiedziaÅ‚, że to szmelc. Owinęła w nie swoje krysztaÅ‚y, ponieważ za miesiÄ…c planowaÅ‚a przeprowadzkÄ™. - WzruszyÅ‚ ramionami. - WyglÄ…da na to, że już nigdzie siÄ™ nie przeprowadzi. 98 RS Poczucie ulgi, że pamiÄ…tkowe patchworki nie zostaÅ‚y wyrzucone, znikÅ‚o, kiedy Jerry wygÅ‚osiÅ‚ to dziwne oÅ›wiadczenie. - Rachel nie wspominaÅ‚a o przeprowadzce. Gdzie zamierzaÅ‚a siÄ™ przenieść? - Pewnie do waszego zapyziaÅ‚ego miasteczka. MiaÅ‚a tam przecież dom. - Już nie. - ZalaÅ‚o jÄ… poczucie winy, ale też i ulgi. Rachel planowaÅ‚a wrócić do domu i uczynić z siostry swojÄ… niewolnicÄ™! - SprzedaÅ‚a dom dwa lata temu. - Wszystko jedno. Ona niezbyt dużo pamiÄ™taÅ‚a. OstrzegaÅ‚em jÄ… przed met amfetaminÄ…. Nie sprzedajÄ™ jej, ponieważ jest zbyt niebezpieczna, ale ona wpadÅ‚a i nie byÅ‚a w stanie przestać. - Czy to ty jÄ… zabiÅ‚eÅ›? - zapytaÅ‚a Ivy. - Nie musiaÅ‚em. OdkÄ…d straciÅ‚a rolÄ™ w sztuce, której premiera odbÄ™dzie siÄ™ za kilka miesiÄ™cy na Broadwayu, ostatecznie odleciaÅ‚a w [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |