[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wspięła się na palce, żeby dosięgnąć jego ust. Co się z nią dzieje? Czy to zapach siana sprawił, że zaczęła zachowywać się jak bezwstydna kokota, która zaciąga kowbojów do obory, domagając się przyzwoitego pocałunku? Czy też raczej nieprzyzwoitego, zależnie od punktu widzenia. Matt upuścił rękawice na ziemię koło nóg Stelli. Jego szorstka ręka zaczęła obdarzać delikatną pieszczotą twarz dziewczyny, musnęła włosy i spoczęła na atłasowym karku. Swoim pocałunkiem rozchylił delikatne wargi i zaczął badać usta. Odpowiedziała mu z całą żarliwością, przywierając szczelnie do jego ciepłego ciała. Zadziwiające, pomyślała, jak bardzo do siebie pasują, jak nagle dochodzi do głosu szalona namiętność, ilekroć zetkną się ze sobą ich ciała. Wiedziała, że trafiła wreszcie na odpowiedniego mężczyznę. Strona 52 z 82 RS Wiedziała o tym od chwili, kiedy zaofiarował jej pomoc na autostradzie. Nie spodziewała się jednak, że przy byle dotknięciu będzie ją tak bardzo pociągał fizycznie. Ciekawe, czy Matt doznał podobnego odczucia: że oto spotyka się kogoś, kogo się podświadomie zawsze szukało. Kiedy przestali się całować, pozostała w jego objęciach, z policzkiem opartym o klapę kurtki, dopóki nie rozległy się głosy chłopców. Odsunęła się wtedy i zajrzała mu w oczy z nadzieją, że się do niej uśmiechnie. On jednak odwrócił się szybko i pochylił, żeby podnieść upuszczone rękawiczki. Jason podbiegł do Stelli i pociągnął ją za kurtkę. - Czy podoba się pani? Stella spojrzała na Matta, którego wzrok wydawał się nie- przenikniony. - O tak - zapewniła chłopca, odwracając się do cielaka. - I to bardzo. - Co zamierza pani z nim zrobić? - zapytał Matthew, który wspiął się na zagrodzenie i wychylił do środka, gdzie stał spory cielak. - Nie wiem. Może coś mi doradzicie? - Myślę, że powinna go pani zatrzymać - orzekł młodszy chłopiec. - Będzie go pani mogła oglądać, kiedy tylko pani zechce. - Dziękuję ci bardzo, Jasonie. - Tak, to dobry pomysł - poparł brata Matthew. - A wy możecie odwiedzać mnie w miasteczku, kiedy tylko zechcecie. - Czuła do chłopców ogromną sympatię. Byli bezpośredni, ładni i pełni energii. I tak bardzo podobni do Matta. - Ale nie muszę się chyba strzyc, prawda? - zapytał podejrzliwie Matthew. - Nie musisz - zapewniła, widząc niepokój w oczach chłopca. - Będzie mi jednak miło, jeśli zajrzycie, żeby się przywitać. - No dobrze, chłopcy - przerwał Matt, opierając dłonie na ramionach synów - czas wracać do domu i posprzątać. - Rozległy się głośne protesty, które zaraz uciszył. - Możecie nakryć do stołu dla Strona 53 z 82 RS czterech osób, jeżeli pani Stella zgodzi się zjeść dzisiaj z nami kolację. Nie spodziewaj się tylko niczego specjalnego - wyjaśnił z przepraszającym uśmiechem. - Będą hamburgery i frytki. - Z przyjemnością. - Zwietnie. Na pewno przydałby się wam prysznic. My zjawimy się pózniej, mamy tu pewne sprawy do omówienia. Chłopcy wyszli niechętnie z obory, zamykając za sobą wielkie wrota. Wnętrze oświetlone było pojedynczą zakurzoną żarówką. Matt podszedł do Stelli i otulił ją ramionami. - Cóż ci to jestem winien za sobotę? Objęła go, zakładając mu ręce na szyję; nie mogła jednak dotknąć skóry - na przeszkodzie stał gruby kołnierz. Była to zatem połowiczna pieszczota. - Rozmowę? - Mhm. - Kawę? - Nie. - Jego usta zbliżyły się i otarły delikatnie niczym puch o jej wargi, przeszywając całe ciało nieznanym dreszczem. - Poddaję się - szepnęła mu prosto w usta. - To moja kwestia. - Znowu ją pocałował. Stella rozkoszowała się dotykiem ust Matta. Nigdy dotąd nie doznała podobnego pocałunku i na chwilę wszystko dookoła przestało istnieć: zwierzęta, obora, sączące się skąpo światło. Różnił się od pocałunku w jej zakładzie - pełnego żaru i bolesnego odkrycia, czy też od pocałunku w mieszkaniu - wyrażającego frustrację a zarazem obietnicę. W bezpiecznej intymności niezwykłego wnętrza wyrażał namiętność, przed którą nie trzeba się bronić ani uciekać. Stella oparła się o deski, a Matt otoczył ją ramionami i potężnym smukłym ciałem. Poczuła, że włosy wplątały się w nieheblowane drewno i wydała stłumiony jęk. Matt przerwał pocałunek, ale nie odsunął się od niej. - Co się stało? Próbowała uwolnić włosy z potrzasku. Strona 54 z 82 RS - Pozwolisz, że ja to zrobię. - Wyplątał sprawnie jasny pukiel i Stella odsunęła się od drewnianej przegrody. - Dziękuję. - Nic z tego nie będzie. - Z pocałunku czy z bliższej znajomości ze mną? - Myślę, że z jednego i z drugiego. - Przyciągnął ją do siebie niedbałym ruchem i uniósł w ramionach. Otworzył nogą drzwi i weszli do pomieszczenia pełnego uprzęży i różnych medykamentów. - Czy masz lęk wysokości? - Nie. - A chciałabyś zobaczyć strych na siano? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |