[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego argumenty. - Chciałabym się jak najprędzej uwolnić od wszystkiego, co wiąże się ze Slaterami - szepnęła ze wzrokiem utkwionym gdzieś w przestrzeni. Ross uścisnął jej rękę. - Potrwa trochę, zanim uda ci się spalić za sobą wszystkie mosty i odzyskasz spokój. Jestem ci wdzięczny za to, czego się od ciebie nauczyłem. Miałaś słuszność, że nie chciałaś za mnie wyjść za mąż i że opuściłaś to miejsce, gdzie rządzi wyłącznie chęć posiadania, nie spełnione ambicje i nienawiść. Mam nadzieję, że pozwolisz mi od czasu do czasu widywać się z tobą. - Tak - - skinęła głową, choć bez zbytniego entuzjazmu. Owszem, Ross pomógł jej tego krytycznego wieczoru, ale mimo woli musiała zaliczać go do kręgu Slaterów, a z nimi nie chciała mieć więcej do czynienia. Rozdział 11 W godzinę potem została sama w mieszkaniu siostry pana Cridera, która właśnie wyjechała na urlop. W ciągu tego tygodnia, jaki Cindy miała tu spędzić, postanowiła skontaktować się z maklerem w Rouge i dowiedzieć, kiedy będzie mogła się wprowadzić do wynalezionego jej przez Nicka domu. W kancelarii pana Cridera też miała pracować jeszcze zaledwie parę dni, zatem nic jej już nie trzymało w rodzinnym mieście. Kiedy wreszcie udało jej się złapać telefonicznie maklera, była tak podniecona, że z początku nie za bardzo mógł zrozumieć, czego od niego chce. W końcu jednak dowiedziała się, że dom zostanie oddany do jej dyspozycji pod koniec tygodnia. Remont postanowiono przesunąć na miesiące wiosenne, a teraz tylko generalnie wysprzątać pomieszczenia mieszkalne. Klucz miał na nią czekać w sklepie Jacka Levina. A więc stało się! Dopięła swego i miała zacząć nowe życie, z pewnością biedniejsze niż to, do jakiego była przyzwyczajona od dzieciństwa, ale na własny rachunek, licząc tylko na siebie. A przede wszystkim miała być blisko Jacka. To myśl o nim podtrzymywała ją na duchu przez te wszystkie trudne chwile, do niego tęskniła w ciągu wielu bezsennych oczy, kiedy własna pożałowania godna sytuacja i nieustanne waśnie rodzinne spędzały jej sen z powiek. Czy Jack kiedykolwiek się do niej przekona? Lubi ją, to pewne, ale... Może docenia w niej tylko zdecydowane dążenie do celu, może to, że jest córką milionera, będzie zawsze przeszkodą w ich kontaktach i nie wyjdą one poza zwykłą znajomość? Ona, Cindy, rzuciła wszystko na jedną kartę. Miała ku temu powody, ale tak naprawdę chciała być blisko niego, czerpać siłę z jego krzepiącej obecności, wsłuchiwać się w jego spokojny, rzeczowy głos, który każdą rzecz umiał ująć w odpowiednie słowa i sprowadzić do konkretnych wymiarów. A on? Czy choć w małym stopniu odwzajemnia jej uczucia? Cóż, miała to pokazać przyszłość... Ostatniego wieczoru swego pobytu w mieście rodzinnym jadła kolację z Criderami. Adwokat ją pocieszał: - To stało się tak nagle, ale na coś takiego zanosiło się od miesięcy. Odmowa pożyczki podziałała na Jima i Jemalee jak grom z jasnego nieba i obydwoje próbują na swój sposób uciec od rzeczywistości: Jim w chorobę, Jemalee w upojenie alkoholowe. Mary próbowała popełnić samobójstwo. Chyba pani wie, że sięgnęła po środki nasenne i z trudem ją odratowano? Z panią los i tak obszedł się najłagodniej, ale to wyłącznie zasługa pani odwagi i zdecydowania. Gdy wyjeżdżała następnego rana, w jej uszach ciągle jeszcze brzmiała rada przyjaciół: Niech pani nie ogląda się za siebie! Nie można żyć w dwóch światach jednocześnie! O jednym trzeba zapomnieć, aby odnalezć zadowolenie w innym!" Mimo to nie mogła nie myśleć o minionych jedenastu miesiącach, kiedy przyszła wiadomość o zaginięciu ojca, ale potem zmusiła się do tego, aby skoncentrować się na tym, co dzieje się na szosie. Z każdą milą była bliżej Rouge, a na drodze panował coraz większy ruch. Był świąteczny dzień, a przedłużony weekend zbiegał się z otwarciem sezonu łowieckiego w górach, stąd wszyscy zmierzali na północ, a motele pękały w szwach. Zciemniało się już, gdy zaparkowała przed motelem, w którym zatrzymała się parę miesięcy wcześniej. Oczywiście wolnego pokoju nie było, ale i tak chciała iść najpierw do Jacka. Gdyby jej pożyczył śpiwór, mogłaby tę noc spędzić już w wynajętym domu. W sklepie tłoczyli się klienci. Jacka i Nicka nie było. Sprzedawczyni powiedziała jej, że Nick poszedł z grupą turystów w góry, a Jack wyjechał na dłużej, ale dokąd i kiedy wróci, nie umiała powiedzieć. Na szczęście dziewczyna wiedziała, że Cindy ma przybyć, choć spodziewała jej się dopiero za parę dni, i wręczyła jej klucz od domu, wyjaśniając pobieżnie, jak ma tam dojechać. Cindy wsiadała do samochodu ze ściśniętym sercem. Nie tak wyobrażała sobie swój pierwszy wieczór w Rouge. W dodatku było bardzo chłodno jak na tę porę roku, więc gdy wreszcie odnalazła wynajęty przez siebie dom, po wcześniejszym błądzeniu po ciemnych uliczkach, była skostniała z zimna i obolała. Dzięki latarce kieszonkowej odnalazła ścieżkę wiodącą do domu. Tryumfalny wjazd, nie ma co mówić! szepnęła do siebie drwiąco. Gdy otworzyła drzwi i omiotła strumieniem światła latarki pomieszczenie, w którym się znajdowała, miała uczucie, że musiała pomylić adres. Dom był pełen skrzyń, koszy i walizek! Ale zaraz potem rozpoznała jedno z pudeł jako swoje własne. Co za niespodzianka! Rzeczy nadeszły przed nią! To trzeba było chyba uznać za dobrą wróżbę. Była jednak zbyt zmęczona, aby zastanawiać się nad tym. Ostrożnie wśliznęła się do pokoju obok, a potem do kuchni. Biegła ona wzdłuż całego domu. Do kuchni przytykał przedpokój, z którego wchodziło się do sypialni i łazienki. Tak obeszła wszystkie pokoje, oświetlając je latarką. Jakie to wszystko było puste i nieprzytulne! Jakie obce i zimne! Nie miała wszakże wyboru. Musiała tu spędzić noc. Na szczęście pościel i piżamę miała w samochodzie. Gdy po raz trzeci potknęła się na schodach domu, wnosząc najpotrzebniejsze rzeczy, na sąsiednim podwórzu zapaliło się nagle światło i w jego kręgu pojawiła się kobieta wołając z daleka: - Panna Slater? Cindy przytaknęła, a kobieta podeszła bliżej i spytała zaniepokojona: - Nie ma u pani prądu? Cindy nie miała siły odpowiedzieć, tylko wyczerpana oparła się o ścianę - i w tym momencie zapłonęło światło. Widocznie mimo woli nacisnęła przycisk kontaktu! Myśl, że w domu powinien być prąd, nie przyszła jej do głowy. - Biedne dziecko! Wygląda pani na bardzo zmęczoną! - Sąsiadka przedstawiła się jako Martha Main. - Gdyby nie to, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |