[ Pobierz całość w formacie PDF ]

co prawdziwie wypełniało jej życie, była muzyka. Napisała do matki, że chciałaby
zostać pianistką.
Pod koniec semestru panna Schofield wydawała przyjęcie, na którym występowały
najbardziej uzdolnione muzycznie dziewczęta. Celia i grała, i śpiewała. Zpiew
poszedł jej całkiem gładko, natomiast przy popisie muzycznym załamała się i z
trudem przebrnęła przez pierwsze takty sonaty Patetycznej Beethovena.
Miriam przyjechała do Paiyża w odwiedziny i na życzenie Celii zaprosiła
monsieur Kochtera na podwieczorek. Uznała za wskazane wybadać, co o projektach
córki myśli jej nauczyciel. Zapytała go o to pod nieobecność Celii.
 Wyznam prawdę, madame. Pani córka ma talent, właściwą technikę i czuje
muzykę. Jest moją najbardziej obiecującą uczennicą. Jednak śmiem twierdzić, że
nie staje jej temperamentu.
 To znaczy& temperamentu, który pozwalałby na grywanie przed publicznością?
 Właśnie, madame, właśnie. Aby być artystą, trzeba uniezależnić się od
świata i jego humorów. Jeśli świat w ogóle chce cię słuchać, masz to odbierać
jako zachętę. Mademoiselle Celia jest w stanie sprostać publiczności liczącej
najwyżej jedną lub dwie osoby, a tylko przy zamkniętych drzwiach potrafi wygrać
na instrumencie swojÄ… duszÄ™.
 Czy pan jej to powie, monsieur Kochter?
 Owszem, ale na pani życzenie, madame. Celia była gorzko rozczarowana.
Ratowała ją jedynie myśl o śpiewaniu.
 Chociaż to nie to samo.
 Nie kochasz śpiewaj tak jak gry na pianinie?
 Och, nie.
 Może dlatego, że śpiewając, wcale się nie denerwujesz?
 Może. Bo w istocie mam wrażenie, że głos istnieje poza mną, że jest
niezależny ode mnie. Natomiast dzwięk wydobywany z pianina& tak, ten zależy
wyłącznie ode mnie. Dzwięk jest taki a nie inny dzięki biegłości moich palców.
Czy dość jasno się wyrażani, mamo?
NastÄ™pnie odbyÅ‚y poważnÄ… dyskusjÄ™ z monsieur Barré.
 Tak, pani córka ma i talent, i głos. A także temperament. Jedynym jej
mankamentem jest to, że wkłada w śpiew zbyt mało ekspresji; słuchając jej,
odnoszę wrażenie, że popisuje się przecie mną chłopiec, nie kobieta. Ale  tu
się uśmiechnął  to z czasem samo przyjdzie. Natomiast głos jest bez zarzutu.
Czarujący, czysty i mocny. Oddech również wspaniały. Tak, pani córka może być
śpiewaczką. Zpiewaczką koncertową, ma się rozumieć. Do opery ten czarujący głos
jest odrobinę za słaby. Kiedy już znalazły się w Anglii, Celia powiedziała:
 Przemyślałam wszystko, mamo. Jeżeli nie mogę śpiewać w operze, nie chcę
śpiewać w ogóle. To znaczy, nie zawodowo.  Roześmiała się.  Nie chciałaś tego,
prawda?
 Byś została śpiewaczką profesjonalną? Nie, na pewno nie.
 Ale zgodziłabyś się, gdybym się przy tym upierała, prawda? Zgodziłabyś się
na wszystko. Wystarczyłoby z mojej strony wystarczająco mocno czegoś pragnąć, a
zgodziłabyś się. Wiem to, mamo.
 No, może nie na wszystko  ożywiła się Miriam.
 Ale prawie?
Matka uśmiechnęła się.
 No cóż, kochanie, pragnę twojego szczęścia.  Jestem pewna, że zawsze będę
szczęśliwa  powiedziała Celia z niezłomnym przekonaniem.
57
3
Celia napisała jesienią do matki, że chce zostać pielęgniarką w szpitalu.
Bessie ma takie plany i ona również. Ostatnio jej listy były pełne Bessie.
Miriam nie odpowiedziała wprosi. Pod koniec semestru doniosła jedynie, że
zgodnie z zaleceniem lekarza ma zamiar spędzić zimę za granicą. Wybiera się do
Egiptu i zabiera ze sobÄ… CeliÄ™.
Celia wróciła z Paiyża. Miriam przebywała u babuni i w najlepsze zajmowała
się przygotowaniami do wyjazdu. Babunia nie wyglądała na zachwyconą pomysłem z
Egiptem. Celia dowiedziała się o tym z rozmowy babuni z kuzynką Lottie, która
któregoś dnia zjawiła się na lunchu.
 Nie potrafię zrozumieć Miriam. Wyruszać w tak złym stanie zdrowia. No i
dlaczego do Egiptu. Egipt! Chyba nie mogła znalezć droższego kraju! Oto i cała
Miriam, nie ma żadnego wyobrażenia o pieniądzach. A poza tym Egipt to jedno z
ostatnich miejsc, w których była z biednym Johnem. Doprawdy, trzeba nie mieć
serca.
Miriam (tak się przynajmniej Celii zdawało), wyglądała buntowniczo i była
podekscytowana. Wybrała się z Celia do sklepu i kupiła jej trzy suknie
wieczorowe.
 Jesteś absurdalna, Miriam. Przecież to jeszcze dziecko  skrytykowała ją
babunia.
 Najwyższa pora, żeby zaczęło bywać w wielkim świecie. Zanosi się jednak na
to, że nie zdołam wprowadzić jej do towarzystwa w Londynie. Nie stać nas na to.
 Ależ ona ma dopiero szesnaście lat.
 Prawie siedemnaście. W jej wieku moja matka już była mężatką.
 Nie przypuszczam, byś chciała tego samego dla własnej córki.
 Nie, oczywiście, że nie, ale chcę, by korzystała z uroków życia, dopóki
jest młoda.
Suknie wieczorowe były czymś nad wyraz ekscytującym, choć z drugiej strony
dostarczyły Celii nowej porcji zgryzoty i radość zaprawiły goryczą. Cóż,
upragniona przez nią  figura nijak nie chciała się zmaterializować. %7ładnych
krągłych wypukłości, które opinałaby bluzka w paski. Och, mieć biust, mieć
wreszcie biust, myślała tęsknie. Biedna Celia  gdyby tylko urodziła się
dwadzieścia lat pózniej, jakże byłaby podziwiana za swą naturalną smukłość! Nie
potrzebowałaby żadnej wyszczuplającej gimnastyki!
Tymczasem było, jak było. Aby zaradzić niedostatkom natury, staniki
wieczorowych sukni wypełniono miękkimi zwitkami tiulu.
Celia marzyła o czarnej wieczorowej kreacji, lecz Miriam powiedziała  nie 
nie, dopóki nie będzie starsza  i kupiła jej białą suknię z tafty, seledynową z
tiulu, przyozdobioną całym mnóstwem maleńkich kokardek, i bladoróżową z atłasu z
pączkami różyczek na ramieniu.
Babunia, jak widać, nie chciała być gorsza. Wygrzebała z dna mahoniowej
szuflady kawał olśniewającej turkusowoniebieskiej tafty, z propozycją, by biedna
panna Bennett wypróbowała na niej swoją rękę. Miriam taktownie zasugerowała, że
być może biedna panna Bennett uzna szycie modnej wieczorowej kreacji za zbyt
trudny obowiązek. W ten sposób niebieska tafta trafiła poci inny adres.
Następnie Miriam zaprowadziła Celię do fryzjera, gdzie podczas kilku posiedzeń
wtajemniczono ją w sztukę układania własnych włosów. Modne uczesanie  luzno
puszczone do tyłu loki  wymagało wzniesienia z przodu głowy swego rodzaju
konstrukcji. Nie było to łatwe dla kogoś, kto miał, jak Celia, włosy gęste i
długie, sięgające daleko poza talię. Celia, przejęta własną osoba, nie
zauważyła, iż jej matka wygląda zdrowiej niż zazwyczaj.
Nic uszło to oka babuni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.