[ Pobierz całość w formacie PDF ]

świat. Wyjeżdżam dosłownie stąd. Panienka z kamieniem wewnątrz. Panienka
rzygająca kamieniem. I co jeszcze. I ja chciałem ją mieć. Przelecieć. Jamę brzuszną z
kostkę brukową. Po czym po pomyśleniu tych wszystkich nagłych, cisnących się na
usta słów, wykonuję szybki znak przeżegnania się. Coś mi zostało po mej karierze
ministranta w kościele pod wezwaniem Wszystkich Zmarłych. Pewna skłonność do
zabobonu, do odczyniania złego. Czasem przychodzi na bańkę rodzaj myśli, iż dobrze
się stało, iż już tam mnie nie ma. Iż mój surducik ministranta stał się zbyt mały,
ciasny póki czas, nim w kościołach, na parafiach stawili się uzbrojeni pedofile. Choć
jest to może przemyślenie niesłuszne. Gdyż na przykład gdyby nie tak się złożyło,
lecz inaczej. Być może, iż bym był teraz innym człowiekiem o takich, a nie innych
upodobaniach. I bym miał tu teraz jakiegoś sympatycznego gówniarza, Markusa,
Bryczka, Maksa bawiącego się w klocki. Byśmy się bawili, pokazałbym mu miasto z
balkonu. I miałbym spokój, jasne sumienie. Miast pokwitającej Andżeli wypełnionej
prawdziwymi kamieniami połykaczki kamieni. Kto wie, czego jeszcze. Być może
ognia, być może piasku, co by sugerowała bliska zażyłość ze Sztormem. A kto wie,
czego jeszcze innego. Lecz tak nie jest.
Oto Andżela przewieszona przez wannę bez tchu. Oczekuję na wyjaśnienia.
Oczekuję wyjaśnień od ciebie, dziewczyno. Nie jesz mięsa, lecz jesz kamienie. Jesteś
nienormalna. Jesteś zdrowo fiśnięta. Jesteś zdrowo psychiczna. Teraz mi to tłumacz.
Lubisz kamloty? - mówię do niej nieco podkurwiony, z gruntu zjadliwy za to,
iż jest tak pierdolnięta, iż me życie zdaje mi się w tej chwili jednym galopującym
halunem, istną paranoją. Co, Andżela, lubisz sobie zjeść takiego kamlota, co? Niska
ilość kalorii, ja to rozumiem przy twej diecie to rarytas, zjeść taki głaz. Trujące, lecz,
kurwa nędza, pożywne. Gadaj, co żeś za jedna. Bez mi tu histerii, bez ściemniania,
jesteś wariatka z miasta Wariatkowa i teraz się wreszcie raz do tego szczerze wyznaj!
Lecz ona nie odpowiada. Wisi przez wannę niczym sczerniałe trupisko. Co za
noc pełna strachu, emocji, wszystko przy tym to istny pikuś. Przy tej Andżeli jestem
skłonny do choroby wieńcowej, do zawału całego ciała. Nawet teraz, choć jest
bezwładna całkowicie, może że nieżywa nawet, nie mam już ze swej strony żadnych
myśli z gatunku, które mężczyzni mogą mieć odnośnie kobiety. Teraz nie jest ona dla
mnie ni mężczyzną, ni też kobietą, ni nawet skurwiałą polityczką. Jest straszliwym
zgonem wiszącym przez mą wannę w łączkach mojej własnej starszej, co całe dnie i
noce zasuwa w Zepterze przy dystrybucji i reklamie kosmetyków, lamp leczniczych,
garnków. To obrzydliwe z jej strony, co mi zrobiła. Z niesmakiem brodzę przez jej
bezwładne kończyny i wywlekam z czeluści wanny co większe głazy. Po czym
wywalam je przez okno od strony chodnika w noc ciemną, pełną niebezpieczeństw,
syków, trzasków. Noc elektryczną z wyładowaniami, noc pod wysokim napięciem.
Jest to z mej strony o tyleż nierozsądne, iż bodajże trafiam w kogoś lub coś żywego,
akuratnie przechodzącego. Gdyż pośród ciemnych otchłani nocy rozlega się pokazne
tąpnięcie i okrzyk. Wtedy jednak, nie mając już nerwów do konfliktów ze
szlajającymi się po nocy palantami, zatrzaskuję oknem i idę na telewizję.
W telewizji nic, choć w meblościance odnajduję ptasie mleczko, które
niezwłocznie wciągam. Gdyż poprzez zdarzenia dzisiejszej nocy stałem się
kategorycznie głodny. Rozmyślam przez chwilę o swej matce, z domu Maciak
Izabeli, po mężu Robakoskiej. Która dziś kupiła te ptasie mleczko z myślą o sobie,
lecz szast-prast, wpadła do domu, wypuściła psa na ogród, taszka, garsonka, i dalej w
rajzę. W chwili wolnej od pracy zjadła ćwierć, a drugą ćwierć mój bracki, któremu co
rusz grożą na każdym kroku pierdlem i odsiadką. Sąsiedzi, rodzina, kuzynostwo.
Zresztą on nie za bardzo leci na słodycze. On prowadzi dietę jajkową. Znaczy się, że
bierze do łapy dziesięć jajek i wyjada z nich same białka, żółtka i skorupy wyrzucając
precz. Lub zależnie od nastroju zlewa do miski, daje dla psa. Gdyż on potrzebuje
mnóstwo białka do rozbudowy, mleko z mlekiem. A niech żałuje, bo dobre jest to
ptasie mleczko. To również jest taki z produktów, co by mogły zrobić furorę na
stołach całej Unii Europejskiej. Zawojować cały świat, włącznie z Antarktydą. Każdy
ci tam powie, zapytany, że nie ma czegoś takiego, jak ptasie mleczko. Ponieważ
logicznie rzecz biorąc od wieków wiadomo, iż żadne ptaki nie dają mleka, a gdyby
dawały, byłoby to już dawno uprzemysłowione, zalegalizowane, zaciągnięte w kierat.
A wtedy ty mu mówisz: a właśnie, iż ptasie mleczko jest. Należy tylko przyjechać do
Polski, gdzie są piękne, starodawne jeszcze elewacje w miastach Wrocław, Nowa
Huta. Gdańsk Główny. Gdzie jest najlepszy, po korzystnej cenie od kilograma piasek.
I zachodnia kąska leci do twej kieszeni. Zjeżdżają się całe wycieczki. Wynajęcie
autokarów - kolejna kąska. San i jelcz, najgorsze, najtańsze, lecz egzotyczne, tutejsze,
zagranicznym gościom podobają się takie cofnięte machiny w czasie, takie za
przeproszeniem relikwie piastowskie. Jeżdżą jelczami, PKS Kamienna Góra, to im się
gra, kolejna kąska i szmal. Barszcz gorący kubek, pieczarkowa, cebulowa, nawet
chińska - kierowca zalewa podręcznym wrzątkiem - kolejny dodatkowy szmal.
Procenty lecą, kasa się napełnia. Wieczorki zapoznawcze dla turnusu z ptasim
mleczkiem na stołach, to jest kulminacyjny punkt całego programu. Zapoznanie z
tubylczą ludnością autochtoniczną. Do kupienia całe zapasy ptasiego mleczka.
Wycieczki do fabryki ptasiego mleczka, przyglądanie się procesom przetwórczym.
Oczywiście sfingowanym, lecz turnusowiczom to podoba się.
Ludność naszego miasta jest wtedy przy hajcu. Podpłacają likwidację Rusków
z tych terenów. Przekupują urzędników do wykreślenia Rusków z listy mieszkańców,
z banków danych osobowych. Dni Bez Ruska to codzienność, jak i festyny, race,
festiwale antyruskie, ulotki, wystrzały barwnych fajerwerków, co układają się w
obwieszczenia:  Ruski do Rosji - Polacy do Polski ,  oddajcie fabryki w ręce
polskich hiperrobociarzy ,  obalić siding produkcji ruskiej ,  Putin zabieraj swe
krzywe dzieci . To już mnie jednak mało interesuje, to już nie jest moja dziedzina. Ja
mam najwięcej hajcu, robię interes na handlu flagą biało-czerwoną, transparentami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.