[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Przyjacielu... – mruknął Bruno, chcąc zaprote- stować, lecz tamten nie zwrócił uwagi na jego słowa. – Wycofaj się z tego albo zabiję was oboje – rzucił z furią. Zadrżała, lecz dumnie uniosła głowę. – Nic, tylko zemsta, prawda? – Nie ma żadnej zemsty, lecz jeśli nie cofniesz tego, co przed chwilą powiedziałaś, kto wie. – Mo że oboje powinniśmy wyznać swoje grze- chy. – Nie mam nic na sumieniu. – Okłamywałeś mnie. Kochałeś się ze mną tygodniami, bym uwierzyła, że wiele dla ciebie znaczę, gdy tymczasem chodziło o coś zupełnie innego. – Mylisz mnie z Angelem Batiste. – Zaprzeczysz, iż akcje Carluccich są zamrożo- ne w majątku mojego dziadka? 148 MICHELLE REID Carlo odetchnął głęboko i puścił ją, nie chcąc zrobić czegoś głupiego. – Kochanie... – Nie zbliżaj się do mnie! – osłoniła się ręką. Muszę wziąć się w garść i wyjaśnić wszystko do końca, pomyślała. – Co naprawdę dałeś mi do podpisania dzisiaj rano? Carloodwrócił się, a BrunoGianni zaczął przy- słuchiwać się wymianie zdań ze wzmożoną uwagą. – Powiedz – wyszeptała. – Zrzekłaś się w nich czegoś – poinformował Carlo. – Możesz teraz wychodzić za mąż za kogo chcesz, lecz to ja będę kontrolował twój majątek. Dziewczynie zrobiło się gorąco. Ból głowy osiągnął apogeum. Pomyślała, że musi stąd wyjść, nim pozwoli jeszcze bardziej się upokorzyć. – Dobrze – odparła słabym głosem. – Więc wcale nie wyjdę za mąż. – Och, nie każ siebie w ten sposób, panienko – rzekł Bruno Gianni. – Jeśli nie chcesz majątku dziadka, wystarczy, byś trzymała się z daleka od włoskich mężczyzn z dobrych rodzin. – Nie wtrącaj się! – krzyknął Carlo. – Nie powinieneś o tym mówić. – Nie ma sensu milczeć, jeśli Francesca nie zamierza niczego dziedziczyć. – Co jest ci bardzo na rękę, bo będziesz mógł dalej żyć tutaj za darmo. – To prawda. A po mojej śmierci pieniądze zostaną przekazane organizacjom dobroczynnym. DZIEDZICZKA FORTUNY 149 – Życzę szczęścia – wycedziła dziewczyna. – Mam nadzieję, że dokońca życia będziesz w sa- motności cieszył się komfortem. Powiedziawszy to, odwróciła się i wyszła, nie reagując na gniewne nawoływanie Carla, który jednak nie próbował jej zatrzymać. Postanowiła, że wyjedzie do Anglii i nigdy więcej nie wróci do Włoch. ROZDZIAŁ JEDENASTY Nikt za nią nie wybiegł. Nie wiedziała, czy ma czuć się zraniona, czy też winna przyjąć toz ulgą. Ledwie zdawała sobie sprawę, co się z nią dzieje. Kiedy wyszła za bramę, Angelostał oparty oswój wóz. Gdy tylko spojrzał na jej twarz, natychmiast otworzył drzwi auta, ona zaś w milczeniu zajęła miejsce. – Co teraz? – spytał. Nawet nie zainteresował się, czego się dowie- działa. Widać było to oczywiste. – Wracamy do Rzymu. Muszę spakować rze- czy. – A potem? Wzruszyła ramionami, nie chcąc wybiegać my- ślą naprzód. – Czemu nie pojechać do naszej willi? To tylko parę kilometrów, a ty wyglądasz, jakbyś potrzebo- wała... – Proszę, jedźmy do Rzymu – rzekła stanow- czo. – Albo podwieź mnie do stacji, wrócę pocią- giem. Nie odpowiedział, tylko ruszył w drogę. Mono- tonny szum silnika, ból głowy i stres sprawiły, że DZIEDZICZKA FORTUNY 151 dziewczyna zapadła w drzemkę. Nie poruszyła się, póki nie dobiegł jej uszu miejski gwar. Zatrzymali się przed apartamentowcem, w którym znajdowało się mieszkanie Carla. – Nie ma jego samochodu – zauważył Angelo. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |