X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedział, że to podstęp, nie mający szans na trafienie. Doświadczony drow zrozumiał już
taktykę walki Pwenta i wiedział, że ten fałszywy cios miał za zadanie jedynie ustawić
krasnoluda w odpowiedniej pozycji, żeby mógł się rzucić na Drizzta. Błysnął sejmitar, by
przyjąć na siebie uderzenie. Drizzt zaskoczył krasnoluda, obracając drugie ostrze nad
głową i podchodząc bliżej (wykonując dokładnie przeciwny manewr niż spodziewał się
po nim Pwent), a następnie posyłając swą znajdującą się wysoko broń szerokim i lekko
opadającym łukiem, gdy przesunął się w bok, prowadząc ostrze do trafienia w tylną część
kolana krasnoluda.
Pwent momentalnie zapomniał o swoim skoku i instynktownie zgiął narażoną nogę
przed atakiem. Drizzt naciskał, przykładając do kolana krasnoluda zaledwie tyle siły, by
poruszało się dalej. Pwent wyleciał w powietrze i wylądował mocno na podłodze, leżąc
płasko na plecach.
 Przestań!  Regis wrzasnął do upartego, leżącego krasnoluda, który znów próbował
się podnieść.  Przestań. Nie jesteśmy twoimi wrogami.
 On mówi prawdę  dodał Drizzt.
Pwent, podniósłszy się na jedno kolano, znieruchomiał i przeniósł zaciekawiony
wzrok z Regisa na Drizzta.  Przyszliśmy tu, by dorwać halflinga  powiedział do
Drizzta, wyraznie zakłopotany.  Dorwać go i obedrzeć żywcem ze skóry, a ty mi
mówisz, żebym mu zaufał?
 Innego halflinga  stwierdził Drizzt, wsuwając ostrza do pochew.
Na twarzy krasnoluda pojawił się nieumyślny uśmiech, gdy rozważył przewagę, jaką
najwyrazniej dał mu właśnie przeciwnik.
 Nie jesteśmy twoimi wrogami  rzekł pewnym głosem Drizzt, a jego lawendowe
oczy błysnęły niebezpiecznie.  Ale nie mam czasu, by bawić się w twoje głupie gierki.
Pwent wyskoczył do przodu, napinając mięśnie, gotów rozerwać drowa na strzępy.
Oczy drowa znów błysnęły, a Pwent uspokoił się, rozumiejąc, że przeciwnik właśnie
odczytał jego myśli.
 Chodz dalej, jeśli chcesz  ostrzegł Drizzt.  Wiedz jednak, że kiedy następnym
razem się przewrócisz, już nigdy nie wstaniesz.
Thibbledorf Pwent, którym rzadko coś wstrząsało, rozważył ponurą obietnicę oraz
swobodną postawę jego przeciwnika i przypomniał sobie, co Catti-brie mówiła mu o tym
drowie, jeśli to rzeczywiście był legendarny Drizzt Do Urden.  Sądzę, że jesteśmy
przyjaciółmi  przyznał pozbawiony odwagi krasnolud i wstał powoli.
ROZDZIAA 23
UOSOBIENIE WOJOWNIKA
Dzięki wracającemu po swoich śladach i wskazującemu drogę Pwentowi Drizzt był
pewien, że wkrótce pozna los swych przyjaciół i znów stanie przed swoją złą siostrą.
Szałojownik nie mógł powiedzieć mu wiele o Bruenorze i pozostałych, jedynie to, że
kiedy się od nich oddzielał, byli mocno atakowani.
Wieści te spowodowały, że Drizzt przyspieszył. Na skraju jego świadomości unosiły
się obrazy Catti-brie, bezbronnej, torturowanej przez Viernę. Wyobraził sobie upartego
Bruenora plującego Viernie w twarz  i Viernę rozrywającą mu w odpowiedzi jego
oblicze.
W tej okolicy nie było zbyt wielu komnat. Dominowały długie, wąskie tunele,
niektóre całkowicie naturalne, inne zaś obrobione w miejscach, w których gobliny
najwyrazniej zdecydowały, że potrzebne są podpory. Weszli we trójkę do całkowicie
murowanego tunelu, nachylonego lekko w górę, z kilkoma odbiegającymi w bok
korytarzami. Drizzt nie widział przed sobą sylwetek mrocznych elfów, kiedy jednak
Błysk rozświetlił się nagle, nie wątpił w ostrzeżenie miecza.
Potwierdziło się ono chwilę pózniej, kiedy z ciemności wyleciał bełt i ugodził Regisa
w ramię. Halfling jęknął, a Drizzt odciągnął go i położył bezpiecznie za rogiem bocznego
korytarza, który właśnie minęli. Do czasu aż drow wrócił do głównego tunelu, Pwent
znajdował się już w pełnej szarży, śpiewając dziko i przyjmując na siebie liczne
uderzenia zatrutych pocisków, lecz nie przejmując się nimi.
Drizzt ruszył za nim i zobaczył, jak Pwent mija ciemny otwór bocznego korytarza.
Instynkt podpowiadał mu, że krasnolud wszedł właśnie w pułapkę.
Drizzt stracił szałojownika z oczu, kiedy obok dalekiego krasnoluda przemknął bełt
i trafił drowa. Spojrzał na pocisk, wystający boleśnie z przedramienia, i poczuł piekące
mrowienie, gdy eliksir Pwenta walczył z trucizną. Drizzt zastanawiał się, czy nie opaść
tam, gdzie stał, zapraszając swych przeciwników do myślenia, że ich trucizna znów go
powaliła i jest łatwą zdobyczą.
Nie mógł jednak opuścić Pwenta, a poza tym był po prostu zbyt wściekły, by choć
chwilę dłużej czekać na to spotkanie. Nadszedł czas, by położyć kres zagrożeniu.
Wślizgnął się w ciemny otwór bocznego korytarza, trzymając Błysk trochę z tyłu, by
go całkowicie nie zdradził. Z przodu wybuchł ryk wściekłości, po nim zaś odezwał się
miarowy strumień krasnoludzkich przekleństw, które powiedziały Drizztowi, iż
zamierzone ofiary Pwenta umknęły.
Drizzt usłyszał z boku lekki szmer i wiedział, że szałojownik zwrócił uwagę tego, co
tam się znajdowało. Wziął głęboki oddech, w myśli policzył do trzech i wskoczył za róg,
ze świecącym Błyskiem. Najbliższy drow padł w tył, wystrzeliwując w Drizzta drugi
bełt, który zranił mu skórę przez szparę na barku w jego zbroi. Mógł mieć tylko nadzieję,
że eliksir Pwenta był wystarczająco silny, aby poradzić sobie z drugim trafieniem i nabrał
trochę pewności z faktu, iż wyglądało na to, że Pwent został wielokrotnie trafiony
podczas szarży korytarzem.
Drizzt spychał szybko kusznika w tył, a zły drow gorączkowo starał się wyciągnąć
broń do walki wręcz. Drizzt szybko by go powalił, jednak dołączył do niego drugi drow,
uzbrojony w miecz i sztylet. Drizzt wszedł do małej, względnie okrągłej komnaty,
z drugim wyjściem z prawej strony, prawdopodobnie łączącym się gdzieś dalej
z głównym korytarzem. Drizzt ledwo zauważał jednak fizyczne cechy groty, ledwo
zauważał początkowe uderzenia w walce, parując wymierzone ataki swoich
przeciwników. Jego oczy były utkwione za nimi, w tylnej części pomieszczenia, gdzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.