[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Dokąd chce pan polecieć? - Wszystko jedno, to nie ma znaczenia. ROZDZIAA TRZECI Josie Fowler wyciągnęła się z rozkoszą na eleganckiej kanapie w biurze. - Do pózniej nocy? - spytała Sylvie. - Prawie do rana. Robisz najfantastyczniejsze wesela na świecie. - Przypominam ci, że zajmujemy się nie tylko weselami. A więc z tego, co mówisz, domyślam się, że wczoraj wszystko potoczyło się zgodnie z planem. - O rany! - Josie, w czerwonych glanach i z punkowym irokezem w tym samym kolorze, położyła teatralnie dłoń na sercu. - Przecież nasze imprezy zawsze idą zgodnie z planem! - Jak powiadał mój dziadek, plan jako pierwszy pada ofiarą w każdej bitwie - rzekła Sylvie, by częściej niż trzy razy dziennie nie wracać myślami do niedoszłego ślubu Harcourt/McFarlane, skoro dziś już przekroczyła ten limit. - Mówisz o dziadku pułkowniku? - Oczywiście, że nie o dziadku utracjuszu, który myślał głównie o tym, żeby jego okręt wojenny pły- wał w szampanie, a inni mieli się martwić całą resztą. Zrozumiesz wkrótce, że kiedy w grę wchodzą emocje, wszystko się może wydarzyć. Wymarzony ślub 39 Sylvie, z listem w dłoni, podeszła do kalendarza wiszącego na ścianie i zaznaczyła w nim datę, tym razem srebrnych godów. Chwała Bogu, bo o srebrne wesela nie musi się niepokoić. - Więc opowiedz mi, Josie, jak było. - Mówię ci, że rewelacyjnie. Czy ty wciąż myślisz o tej, która zwiała sprzed ołtarza? - Ależ skąd! - Nie zabrzmiało to szczerze. - Nie ponosimy odpowiedzialności za to, że pannę młodą obleciał strach, nawet jeśli szukała ukojenia w ramionach naszego kolegi. - To nie twoja wina! A poza tym to było pół roku temu i nawet pan młody już o tym nie pamięta. - Nie jestem taka pewna. - Wiedziała tylko, że nie odpisał na jej list. - Czy możemy porozmawiać o wczorajszej imprezie? - dodała, by nie myśleć o tamtym długim popołudniu w jego towarzystwie, o jego spojrzeniu, silnych ramionach, dotyku i pożądaniu. Chciał się pocieszyć z pierwszą napotkaną kobietą, zapomnieć o porażce, odbudować poczucie męskości, a może też odpłacić Candy pięknym za nadobne. - Sylvie, jeśli mi nie dowierzasz, może powinnaś znalezć kogoś na moje miejsce? - Ależ mam do ciebie stuprocentowe zaufanie! Inaczej nie powierzyłabym ci tej uroczystości. A poza tym wiedziałam, że będziesz wolała koordynować wesele w cudownej górzystej scenerii niż asystować przy nudnej konferencji w Londynie. Czyli nie było wpadek, więc ojciec panny młodej nie kwestionuje rachunku? - Przecież wiem najlepiej, że nie zależy ci tylko na pieniądzach. 40 Liz Fielding - Wierz mi, że nie robię tego dla rozrywki. - Ale lubisz osobiście dopilnować, by wszystko udało się idealnie, a panna młoda do końca życia wspominała dzień swojego ślubu. - Na tym polega ten interes. Wszystkie uroczystości muszą być dopięte na ostatni guzik. - Jesteś perfekcjonistką, ale jakoś szczególnie przejmujesz się weselami. - Przyznasz sama, że to jednak co innego niż impreza firmowa albo konferencja. - Wiedziałam! Mimo rzeczowości i profesjonalizmu, masz czułe serce. - Bzdura. W interesach nie ma miejsca na sentymenty. Za dużo o nim myśli, a to ją może doprowadzić do bankructwa. - Posłuchaj - powiedziała Josie, wstając z kanapy. - Od chwili, gdy w baśniowej karecie nadjechała panna młoda, aż do sztucznych ogni na koniec, wszystko udało się idealnie. Ale miałaś absolutną rację, odmawiając pannie młodej, gdy chciała, żeby konie miały kokardy na ogonach. - Ale po jej histerii w biurze sama mówiłaś, żeby spełnić wszystko, o co prosi ta głupia krowa". - Po prostu jestem od ciebie mniej subtelna. - Josie, nie wolno godzić się na fanaberie. Ody będziesz miała wątpliwości, pomyśl tylko, że kiedy nosimy kapelusz z piórami, nikt nie zwróci uwagi na naszą fryzurę. Trzeba się na coś zdecydować. Ale i ona też nie zawsze umiała odmawiać. Nie potrafiła powstrzymać Candy, która chciała mieć wszystko, bo te zachcianki pozwalały jej odsuwać od siebie lęk i pustkę. Wymarzony ślub 41 Lecz gdy się zakochała naprawdę, na jej ślubie z Quentinem obecni byli jedynie świadkowie. Rzecz jasna, Candy mogła także się obawiać, że gdyby jego rodzina wiedziała wcześniej, że mają się pobrać, zrobiłaby wszystko, by do tego nie dopuścić. Wysłali Sylvie zdjęcie i krótki liścik, w który Candy przepraszała ją za wcześniejsze kjtopoty, a Quentin prosił, by go zwolniłam pracy. Dowiedziała się z ulgą, że się zatrudnił u konkurencji. - Poza tym, Josie, wystarczy, że rzucisz jedno spojrzenie, a ludziom odechciewa się głupot. Umiesz wszystko świetnie poprowadzić i robisz to dyskretnie. Dzień, w którym przyjęłam cię do pracy, był najlepszy w mojej karierze zawodowej. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |