[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do jego torsu. Gładził dłońmi jej brzuch. - Dam ci twój hotel, Rebeko - szepnął jej go ucha. - Nad resztą się zastanowię. Będziesz musiała mnie przekonać. To wymaga więcej intymnych spotkań niż tylko to jedno... To nie fair! - krzyczała w duszy. Nie mogę pod wpływem jego dotyku tracić nad sobą kontroli. Moja silna wola roztapia się jak wosk muskany płomieniem. A przecież ten mężczyzna zamienił moje życie w koszmar! Nawiedziła ją jednak inna myśl: przecież on cierpi, został poharatany przez życie, stracił córeczkę, stracił rodzinę. Może jednak są w nim ludzkie, dobre uczucia? - Nie mogę - powiedziała na głos, choć bardziej próbowała przekonać samą siebie. - Nie chcę. To było kłamstwo, lecz w duchu modliła się, żeby on tego nie wyczuł. R L T Alejandro bezceremonialnie obrócił ją w swoich ramionach, niczym lalkę, i spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem. - Chcesz mnie, querida. Nie zaprzeczaj. - Nie... Nie dokończyła. Alejandro już całował ją zachłannie. Ona, wbrew wszystkiemu, co myślała, odwzajemniła jego pocałunek. Resztkami przytomnych myśli zastanawiała się: jak mogę to robić? Poczuła jednak, jak jej własna samotność w jakiś niewysłowiony sposób łączy się z jego samotnością, co staje się płaszczyzną ich niemego, cielesnego porozumienia. Zaczął jej dotykać coraz śmielej... Nagle się przestraszyła. To dzieje się za szybko! - pomyślała. Muszę się ratować, zanim będę zgubiona. Zgubiona na zawsze. - Daj mi La Belle Amelie - powiedziała. Alejandro na chwilę znieruchomiał. Jego oczy znowu stały się zimne. - Zostawmy to na pózniej - burknął. Nie przestał jej dotykać, lecz Rebeka zauważyła, że nie robił już tego z uczuciem. Nagle powstała między nimi przepaść. Nie był nawet wściekły, tylko oziębły i obojętny. Ona z kolei, po wpływem jego dotyku, wznosiła się coraz wyżej na fali rozkoszy. - Stop - powiedziała nagle. - Jesteś pewna? - Tak. Przestań - wydyszała. Nie posłuchał jej. Fala rozkoszy zalała jej mózg. Miała wrażenie, że za chwilę straci przytomność i nigdy nie powróci do rzeczywistości. Tak dawno tego nie czuła... Dokładniej mówiąc, od pięciu lat. Całował jej ucho, szepcząc coś po hiszpańsku. - Alejandro - powiedziała drżącym głosem. Poczuła, że musi mu wyjaśnić, dlaczego wspomniała o La Belle Amelie. - Jeśli chodzi o hotel... Poczuła, jak zamarł. - Si, hotel - rzekł, odsuwając się od niej raptownie. Znowu emanował skrajną wrogością. - Zrób to w końcu, do cholery! Podaj swoją cenę. R L T Chłód, który od niego bił, kontrastował z ogniem, który nadal czuła w swoich żyłach. - Nie to miałam na myśli... - Wiem, że nie to! Chciałaś mnie prosić o jeszcze więcej. Ile razy w życiu oddawałaś się facetom za to, by w zamian coś otrzymać? Rzuciła się na niego z pięściami. Kilka ciosów w twardą jak mur klatkę piersiową; przynajmniej się odsunął. - Jak możesz być tak okrutny? - zawołała, bliska załamania. - Nie jestem tanią... - Zgadzam się - przerwał jej. - Jesteś całkiem droga. Wciągnęła powietrze, aby powstrzymać napływające łzy. - Nie masz pojęcia, o czym mówisz! - odparła. - Jesteś okrutnym i zgorzkniałym człowiekiem, którego żadna kobieta nie jest w stanie pokochać! Nic dziwnego, że twoja żona odeszła od ciebie po śmierci córki... Wiedziała, że posunęła się zbyt daleko. Alejandro patrzył na nią, jakby chciał zabić ją wzrokiem. - O Boże, przepraszam. Nie chciałam tego powiedzieć. - Si, powiedziałaś dokładnie to, co chciałaś. - Przycisnął ją tak mocno do drabinki, że aż jęknęła z bólu. - A teraz ja ci coś powiem! Jesteś dziwką, która prześpi się z każdym, z kim trzeba, i która będzie kłamać tylko po to, by coś dzięki temu osiągnąć lub zdobyć! - Mylisz się! Wcale taka nie jestem! - Okłamujesz samą siebie. Ale ja znam prawdę! - Nachylił się do niej, jego oddech parzył ją w policzek. - Jeśli przyjdzie ci do głowy znowu mnie w coś wmanipulować, to przypomnij sobie, że jestem o wiele bardziej bezlitosny niż ty. Ja zawsze wygrywam. Patrząc na jego zimne, twarde rysy, czuła smutek. Bardzo się zmienił w ciągu tych pięciu lat. Był tylko cieniem dawnego Alejandra. - Zawsze wygrywasz? - Zaśmiała się gorzko. - Jeśli tak, to dlaczego jesteś tak nieszczęśliwy i żałosny? R L T Alejandro usiadł w fotelu i zapiął pasy. Prywatny odrzutowiec Ramireza wzbił się w powietrze. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |