[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a przysyłają mi szaloną kobietę, która ma ochotę po- jezdzić na złamanie karku motocyklem, kierowanym przez andyjskiego demona bezdroży! Postaw mnie wychrypiała. Niedobrze mi. Nie przesadzasz trochę? spytał. Ani myślał zwolnić kroku. Jesteśmy na miejscu oznajmił i stanął przed jed- ną z największych, luksusowych willi. Dalej możesz iść sama. Opuścił ją na ziemię i cofnął się okrok. Aazienka jest w środku. Jeśli musisz, idz tam wymiotować. NAJBOGATSZY HISZPAN 41 Sophie poczuła, jak wraz z odzyskaną wolnością powraca jej pewność siebie. Odetchnęła głęboko. Już nie potrzebuję, dzięki. Szybko popędził ją Xavier, otwierając drzwi wejściowe. Do której szkoły zaklinania chodziłeś? spytała i odwróciła się do niego przodem. Pewnie do tej samej co ty. Co ty na to? spytał. Dotarło do niej, że czekał na jej opinię w sprawie wyposażenia wnętrza. Bardzo ładnie. Rozejrzała się po ekstrawagancko urządzonym pomieszczeniu. Był to udany mariaż nowoczesnej techniki oraz wspaniałych wytworów miejscowej kultury ludowej: drewnianych rzezb, ceramiki i kolorowych tkanin, oświetlonych migoczącymi świecami i starannie pousta- wianymi lampami. Cieszę się. Och, mówię szczerze podkreśliła. Reszta ze- społu musi tkwić w bazie, korzystać z lodowatych pryszniców i byle jakiej kuchni, podczas gdy ty pławisz się w luksusach. Gdybyś była cierpliwa, woda zdążyłaby się pod- grzać... Sophie popatrzyła na niego groznie. Tutaj raczej nie trzeba wykazywać się cierpliwością. Może i nie zawahał się. Ale nie miałem... Czego nie miałeś? spytała stanowczo. Zamiaru dzielić się z nami wygodnym domem? Krążąc po pokoju, zaczęła wyliczać zdenerwowa- nym tonem: 42 SUSAN STEPHENS Wielkie i zdecydowanie komfortowe łoże z drew- na tekowego, z pościelą z niefarbowanego lnu. Gruba kołdra z ręcznie haftowanymi poduszkami. Dwie kana- py... zbiór książek i czasopism... klimatyzacja! Rzuci- ła mu oskarżycielskie spojrzenie. A to co? Nic nie mów... Xavier poszedł za nią do drugiego pomieszczenia. Sophie stanęła na progu, oparła dłonie na biodrach i rozejrzała się dookoła. Wspomniana przez ciebie łazienka, cała w mar- murze, i jeszcze jacuzzi dla dwóch osób. Wypróbujemy? Dostrzegła w jego oczach rozbawienie. W łazience unosiła się delikatna woń olejków aromatycznych i kremów, których ogromna kolekcja stała na półkach. Chociaż rozpoznała nazwy i marki większości z nich, zapragnęła natychmiast otworzyć jeden lub dwa. Czu- ła się jak dziecko wpuszczone do cukierni. Pomyślała, że jest sam na sam z Xavierem w romantycznym miejscu, którego nie spodziewała się ujrzeć w Peru. Nadarzyła się jedyna w swoim rodzaju okazja, nie powinna spodziewać się następnej. Mimo to zachowa- ła się wobec niego ozięble; odepchnęła go, co nie oznaczało, że nie chciała poczuć na sobie jego moc- nych dłoni. Uniosła wzrok. Stał dość blisko, by czuła bijący od niego ciepły, korzenny zapach. Zbyt długo tłumione emocje w końcu eksplodowały. Chciała zachować się nieodpowiedzialnie, ta potrzeba stała się silniejsza od jej woli. Wyciągnęła ręce i objęła go w pasie, rozsuwając szeroko palce. NAJBOGATSZY HISZPAN 43 Xavier drgnął i się odsunął. Przez chwilę patrzyła na niego oszołomiona. Co ty wyprawiasz? Zmrużył oczy. Nie tak to sobie zaplanował. Najwyrazniej postano- wiła narzucić mu swoje warunki, a na to nie dawał przyzwolenia. Chciał ją ukarać za przewinienia jej blis- kich. Pochwycił jej spojrzenie. Wydawała się zagubiona, oszołomiona. Gdyby nie znał jej ojca, mógłby uwierzyć, żedała się ponieść zmysłom. Przypomniał sobie jednak, że już wcześniej widział u kogoś taki niewinny i potulny wzrok. Jej ojciec patrzył tak samo tuż po wypadku! Czy Sophie uważała, że nabierze go na tak prostą sztuczkę? Muszę cię zbadać. Nie wiadomo, jak silnego wstrząsu doznałaś, a poza tym trzeba zerknąć na twoją nogę zasugerował miłym i oficjalnym tonem, którym skutecznie zamaskował tok swojego rozumowania. W szafce powinna być apteczka. Sophie nagle uświadomiła sobie, co zamierzała zro- bić i jak na to zareagował Xavier. Ogarnęła ją furia, a potem wstyd. Chyba dobrze znasz ten ośrodek burknęła ze złością. To oczywiste odparł zwięzle i sięgnął do białego kuferka. Należy do mojej mamy. Gdy uświadomiła sobie swoją omyłkę, oblała się rumieńcem. Przyjeżdżam tu regularnie, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku dodał. Kontroluję przychody, plany rozwoju i przestrzeganie budżetu ustalonego z miejscowym zarządem. To konieczne dla sprawnego 44 SUSAN STEPHENS funkcjonowania przedsiębiorstwa. Podobnie spraw- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |