[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jestem cholernym głupcem, Dick. Wszystko
będzie dobrze,
kiedy się położę.
Właśnie wchodzili do pokoju, kiedy z drugiego końca
korytarza
rozległ się głos:
- Williams, jesteście mi potrzebni!
Był to sierżant Grant. Miał na sobie mundur polowy
i czapkę na
głowie, jakby był na służbie. Ruszył w ich stronę i
ostentacyjnie
wciągnął powietrze.
- Cuchniecie jak gorzelnia. Jednak bez względu na
wasz stan,
pułkownik życzy sobie widzieć was za dziesięć minut,
więc
przebierz-cie się szybko w najlepszy mundur.
- Czego pułkownik chce od niego? - zapytał Dick. -
Jest
niedziela.
- Chce sobie uciąć z nim małą pogawędkę.
Naturalnie, jeżeli pan
nie ma nic przeciwko temu, panie Kerr - odrzekł
sarkastycznie
Grant. Jay miał wrażenie, że jego głowa za chwilę
eksploduje. Nie
interesowało go to, czego może chcieć od niego
pułkownik, ponie-
waż z jakiegoś powodu jego umysł otępiał. Poradził
sobie z
założe-niem munduru przy pomocy Dicka. Grant
stał w drzwiach i
palił papierosa.
- Jestem gotowy, sierżancie - powiedział w końcu
Jay.
- Lepiej chodzcie z nim, Kerr - rzekł Grant. - Nie
wydaje mi się,
aby stał zbyt pewnie.
Zeszli po schodach do pokoju dyżurnych; Jay i Dick
zostali na
korytarzu, a Grant wszedł do środka.
- O co tu chodzi? - zapytał z niepokojem Dick. - To
mi
paskudnie pachnie.
Drzwi otworzyły się i pojawił się Grant.
- Williams! - szczeknął. - Baczność! Naprzód
marsz!
Jay podświadomie posłuchał rozkazu. Poczuł lekkie
zdziwienie,
kiedy znalazł się przed biurkiem pułkownika.
Pułkownik Fitzgerald studiował jakieś papiery.
97
- Spocznijcie, Williams - rzekł nie podnosząc oczu.
W pokoju panowała kompletna cisza, jeśli nie liczyć
odgłosu jaki
płynął od elektrycznego wentylatora. Jay utkwił
wzrok w oknie
ponad głową pułkownika. Na drzewach całkowicie
pozbawionych liści
widoczne były gniazda gawronów. Obserwował
wronę, leniwie
przelatującą z jednej gałęzi na drugą, i nagle zdał
sobie sprawę,
że pułkownik zwraca się do niego.
- Słucham, sir?
- Przeglądałem wasze akta - powiedział Fitzgerald. -
Muszę
stwierdzić, że jestem ogromnie poruszony waszym
haniebnym za-
chowaniem.
- Nie rozumiem, sir.
- Przeprowadziłem rozmowę telefoniczną z pewną
panią, która
opowiedziała mi wstrząsającą historię. Wygląda na
to, że
niepokoili-ście swymi awansami jej piętnastoletnią
córkę - po
prostu dziecko. - Pan mówi zapewne o mojej
dziewczynie - odparł
Jay. - Ma zaledwie piętnaście lat, jeśli wiem. Nigdy
jednak nie
twierdziła, że ją niepokoję. Muszę ją zapytać
następnym razem,
kiedy się z nią spotkam.
Zakołysał się, prze stępując z pięty na palce, i o mało
nie
upadł. - Jesteście pijani - powiedział z przerażeniem
pułkownik
Fitz-gerald. - Czy on jest pijany, sierżancie Grant?
- Tak jest, sir! - odrzekł Grant.
- Wyznaczyć mu karę - rzekł pułkownik. - A jeśli
chodzi o inne
sprawy, macie zostawić tę dziewczynę w spokoju.
Jesteście zakałą
Brytyjskiej Armii.
- Dlaczego tylko brytyjskiej, sir? - zapytał uprzejmie
Jay. - Czy
we francuskiej by to tolerowano?
Twarz pułkownika przybrała kolor purpury.
- Sierżancie Grant - wychrypiał. - Umieścić tego
człowieka w
ścisłym areszcie.
- Dziękuję, sir - odrzekł Jay. Wykonał raptowny
zwrot, omal się
przy tym nie przewracając, i wytoczył się na
korytarz. Miał przed
sobą obraz zatroskanej twarzy Dicka; potem
zamaja-czyła przed nim
potężna postać Granta.
- Trafiła ci się miła, młoda dupeńka, co? - pokiwał
głową. -
Powiedz mi, Williams, co wasza rasa ma takiego,
czego nam
brakuje?
98
Jay miał wrażenie, że jego uszy przebija świdrująca
cisza. Nie
słyszał najmniejszego dzwięku, widział tylko przed
sobą twarz
Granta z grubymi, mięsistymi wargami,
otwierającymi się i zamyka-
jącymi bezgłośnie.
"Tak się właśnie robi, kiedy ktoś jest na tyle głupi,
by pozwolić
wam zanadto się zbliżyć. Grant tak powiedział,
Grant wbił im to
do głów. Tak to się właśnie robi.
Jay podniósł nogę, a kiedy Grant zgiął się w pół,
uderzył kolanem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.