[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zapomnij o tym. Ryan wzruszył ramionami. Cóż, gdybyś zmieniła zdanie, zawiadom mnie. Mysz tylko spojrzała na niego groznym wzrokiem, on zaś wrócił na swe miejsce za barem. Czy mogę ci zadać pytanie? powiedział, patrząc jak Mysz opróżnia piwo. Jeśli nie na ten sam temat. Co ty i twoja córka robicie tutaj? Być może jestem żoną jednego z górników. Być może jestem sułtanem Syriusza V dorzucił z uśmiechem. Gdybyś należała do któregoś z górników, zapytałabyś o niego. Ja nie należę do nikogo oświadczyła Mysz, której nie spodobało się jego okre- ślenie. To właśnie miałem na myśli zgodził się Ryan. Więc dlaczego tu jesteście? Lubię pustynię. Policja was szuka, hę? kontynuował Ryan. Co robiłaś w Haggard? Nic. Nikt nie przyjeżdża do Ofiru dla jego klimatu i widoków. Jeśli mi powiesz, kto cię poszukuje, to może będę go miał na oku. Szukamy człowieka, który nas obrabował zapiszczała Penelopa. Ktoś powie- dział, że on jest w Ofirze. Ale zostawił wam dość pieniędzy na wynajęcie samochodu i zapłacenie za wodę odparł rozbawiony Ryan. Aadna próba, dziecko. Ale to prawda poparła ją Mysz. Moi rodzice wynajęli wóz i pożyczyli mi pie- niądze. I mieszkają w Haggard? Zgadza się. Co się znajduje na rogu Czwartej i Quartermaine? 54 Biuro burmistrza. Sala Balowa Ofir powiedział Ryan. Właśnie po niej to miejsce dostało swą nazwę. Już nie odparła Mysz bez zmrużenia oka. Rozebrali ją trzy lata temu. Nie wierzę ci. Mysz wzruszyła ramionami. Wierz sobie w co chcesz. Przyglądał się jej przez minutę, a potem podobnie jak ona wzruszył ramionami. Do diabła, to nie moja sprawa. Zgadza się. Po prostu zabawiam cię rozmową, lady. Aż do zmroku jest tu bardzo pusto. Pózniej przybywają górnicy? Tak. Ilu ich jest? To zależy. Większość z nich ma tam kapsuły, ale w nich ani odprężyć się nie można, ani prowadzić życia towarzyskiego. Zjawi się ich tu ze dwa tuziny czy coś koło tego. Aż tylu? Wyglądasz na zaskoczoną. Nie widzę tu żadnych statków ani samochodów. Nie trzymaliby ich tutaj, żeby potem iść sześć mil do kopalń odparł Ryan. Rusz głową, lady. Jeśli naprawdę szukasz jakiegoś faceta, możesz długo czekać, nim się tu pojawi. Tam jest osiemdziesięciu albo i więcej górników. Lepiej będzie, jeśli po- jedziesz swoim samochodem do kopalń i rozejrzysz się za nim, gdy o zachodzie słoń- ca robią sobie fajrant. Być może tak zrobię powiedziała Mysz. W którą stronę trzeba do nich je- chać? Na północny zachód. Po prostu jedz po śladach. Dzięki odparła Mysz. Jestem zbyt zmęczona i jest zbyt gorąco, aby dziś stąd wyjeżdżać. Ale jeśli się nie pokaże, skierujemy się tam przed wschodem słońca i zoba- czymy, czy uda nam się go znalezć. I co wtedy? spytał Ryan. Wrócę do Haggard i zawiadomię policję. Ryan wybuchnął śmiechem. Co w tym zabawnego? spytała Mysz. Nie przyjadą do tej piekielnej dziury po złodzieja. Aby ich tu zwabić, trzeba by za- pewne jakiegoś wyjątkowego mordercy. Więc co mam zrobić, jeśli go znajdę? zapytała Mysz, nadal grając swą rolę i równocześnie żałując, że Penelopa nie trzymała buzi na kłódkę. 55 W tej chwili jest pewien gość na górze, który może będzie w stanie ci pomóc powiedział poufnym tonem Ryan. Rozumiem przez to, że nie jest górnikiem odparła ironicznie Mysz. Słyszałaś kiedyś o Olliem Trzy Pięści? Wszyscy o nim słyszeli odparła niespokojnie Mysz. To on jest tutaj? Nie. To jest człowiek, który zabił Olliego przed kilkoma miesiącami. On żyje wygadała się Penelopa. Czyżby? zapytał Ryan z triumfalnym uśmiechem. A skąd ty się o tym do- wiedziałaś, mała panienko? Penelopa straciła głowę. Rzuciła Myszy bezradne spojrzenie. Jak ten człowiek się nazywa? spytała chłodno Mysz, ignorując gafę dziewczyn- ki. Twierdzi, że ma na nazwisko Bundy rzekł Ryan. Ale rozpoznałem go z pla- katów gończych: to jest Wieczny Chłopiec. Wieczny Chłopiec? powtórzyła Mysz. To dziwne imię, nawet jak na Granicę. Ale pasuje do niego stwierdził Ryan. Jest jakimś odmieńcem czy mutantem. Rósł normalnie do osiemnastego, czy dziewiętnastego roku życia, a przez parę ostatnich stuleci nie postarzał się ani o dzień. Kto to taki? Aowca nagród? Gdyby nim był, nic dobrego nie wynikłoby z tego dla ciebie odrzekł Ryan. Chyba że jest wyznaczona cena za głowę twojego chłopa. Nie, Wieczny Chłopiec jest najemnym mordercą. Wynajmuje się każdemu, kto może sobie na niego pozwolić. Co on tu robi? Zadawanie pewnych pytań nie jest rozsądne. Ale to ty zacząłeś o nim mówić. Nie miałem na myśli tego, że ty mnie zapytałaś odrzekł z uśmiechem Ryan lecz to, że ja jego nie pytałem. Kiedy powinien zejść na dół? spytała Mysz. Zależy od tego, jak dobrze się bawi odparł Ryan. Ale mieszka w hotelu, więc będzie się tutaj stołował. I z pewnością jest mordercą, nie łowcą nagród? Taaa... choć dla ciebie to żadna różnica. Dziecko właściwie przyznało się, że nie byłyście obrabowane. Nie można wierzyć wszystkiemu, co się słyszy stwierdziła Mysz. Ryan znów się zaśmiał. Gdybym wierzył w połowę tego, co słyszę, byłbym już martwy. Będzie nam potrzebny pokój oświadczyła Mysz, wstając od stołu i dając znak Penelopie, by zrobiła to samo. 56 Ryan popatrzył na stojący za barem komputer. Pokój dwieście trzy oświadczył. Dwa łóżka, z widokiem na basen. Masz tutaj basen kąpielowy? zapytała niedowierzająco Mysz. Taa. Nie ma w nim wody, ale basen jest. To urozmaica krajobraz. Przerwał. Masz jakieś nazwisko? Wybierz sobie, jakie chcesz powiedziała Mysz. Ryan kiwnął głową, jakby co dzień spotykał się z takim zachowaniem, a potem wgrał kod do komputera. Okay, Pani Matka i Panna Córka. Schody są tam na lewo, za za- słoną, a drzwi nie są zamknięte. Gdy już wejdziesz, na panelu nad jednym z łóżek ukażą się szyfry zamykania i otwierania drzwi. Kolacja w pół godziny po zachodzie słońca. Dzięki powiedziała Mysz, prowadząc Penelopę w stronę zasłony. A propos, kiedy on tu przyjechał? Chłopiec? Dziś rano. Ryan pokazał coś za oknem. To jest jego pojazd, o pa- rę jardów w lewo od twojego. Zapewne przybył tu na robotę. Wypytywanie go nie wy- dawało mi się rozsądne. Słusznie zgodziła się Mysz, wchodząc na schody. W chwilę pózniej dotarły do pokoju dwieście trzy. Był mały i względnie czysty, choć nawet hermetyczne okno nie powstrzymało wszędobylskiego kurzu. Stały tam dwa łóż- ka powietrzne, holograficzne wideo oraz komputer. Jednego ani drugiego nie moż- na było uruchomić bez wkładania do nich osobistej kostki kredytowej. Do tego biur- ko, dwa nader twarde, drewniane krzesła oraz łazienka z chemiczną toaletą i suchym prysznicem. Mysz usiadła na brzegu swego łóżka, a Penelopa, oparłszy Jennifer na poduszce, usa- dowiła się na swoim. Przepraszam powiedziała dziewczynka. Za Olliego Trzy Pięści. Po prostu się wygadałam. Nie ma sprawy. On i tak wiedział, że kłamiemy. Czy da o nas znać? Jak myślisz? Komu? spytała Mysz bez cienia niepokoju. On jest najbliższy tego, co tu można by nazwać policją. Prócz tego nie wie, kim jesteśmy. Dowie się i tak. Widzisz to w przyszłości? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |