[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w kulistej skorupie hełmu. Kawałki krystalitu wypadły z pękniętej osłony i szybowały powoli w kierunku podłogi, mijając pulsujące, szkarłatne krople cieczy, która musiała być krwią. Dante odwrócił hełm Kate w kierunku najbliższej lampy, światło wtargnęło pod polaryzowaną osłonę. Zobaczył niewyrazny kształt twarzy. Diody po prawej stronie pulsowały pomarańczowym światłem. System podtrzymywania życia działał, ale rozhermetyzowanie kabiny, jak najbardziej możliwe w tej sytuacji, mogło doprowadzić do śmierci doktor Tadychoo. Dante rozejrzał się po kabinie. - Adolf! - Tak, chefe? - Dawaj hełm. - Jak to, hełm? - Nie rozumiesz, czarnuchu? Hełm! Przed chwilą rzucałeś nim po całej kabinie. - Ale... - Hełm! - Ten okrzyk sprawił, że Hitler błyskawicznie odłączył kompozytową bańkę od swojego skafandra. Rzucił ją w kierunku dowódcy. Pat złapał szybujący hełm i umieścił go obok fotela Kate. Ostrożnie zdjął jej własny kask i odrzucił go Adolfowi. - I co mam z tym gównem zrobić? - zapytał przerażony Murzyn. - Wsadz sobie do dupy, jak chcesz, albo załóż na ten pusty łeb. Adolf obejrzał hełm'. Wyprodukowała go ta sama noworosyjska korporacja. Miał standardowy kołnierz i podłączenia, ale był o generację nowocześniejszy od skafandra, a to zwiastowało problemy. Nikt nie widział do tej pory produktu Micro-Sun-Softu, który pasowałby do starszej wersji.. Co innego w drugą stronę. Stary hełm jak najbardziej pasował do nowego skafandra... - Ale, chefe, osłona jest stłuczona, jak dostaniemy... - I tak miałem cię zabić po wylądowaniu... Zmiech Ragnaroka i Dooma wypełnił hełmy wszystkich. Kate drgnęła w swoim kokonie, Dante sprawdził, czy wszystkie kontrolki wewnątrz zapaliły się właściwym kolorem. Wyglądało na to, że hełm pasował i nie powodował żadnych konfliktów. - Chefe, mam problem... - Głos Hitlera był daleki od grubego tonu, jaki wszyscy znali. - Co jest? Rzut oka w kierunku Adolfa wyjaśnił wszystko. Niebieski kolor wyświetlaczy odbijających się w spękanej osłonie hełmu mówił sam za siebie. Błąd krytyczny oprogramowania. - Trzeba skontaktować się ze sprzedawcą - rzucił Ragnar. - To by było trudne - wpadł mu w słowo Doom. -Dante go zastrzelił, bo za bardzo się targował. - Jaja sobie robicie z pogrzebu. - Adolf wyraznie zbielał. - Jak nas trafią, to po mnie. - Jak nie trafią, też pójdziesz do piachu -podsumował go Ragnarok. - Masz krechę u szefa. Hitler zdecydowanym ruchem zdjął hełm. - Pierdolę was, nie zeskrobiecie mnie z siebie przez następny tydzień, jeśli coś rozhermetyzuje kabinę -powiedział i wyprostował środkowy palec w archaicznym geście, którego nauczył ich Dante. *** Nie rozhermetyzowało kabiny. Ale niewiele brakowało, i Adolf zmuszony został do założenia hełmu i uszczelnienia go taśmą klejącą. Jego zwieracze nie wytrzymały tak długo, jak zamierzał, i niemiły zapach, jaki towarzyszył temu zjawisku, wydostawał się poza kombinezon pomimo uszczelnień ze srebrzystej wstęgi plastomeru. Klął potem ile wlezie, aż Dante kazał mu wyłączyć interkom. Orbiter wszedł nareszcie w atmosferę. Ogień satelitów, zgodnie z oczekiwaniami, umilkł w momencie, gdy przebili się przez strefę obronną. Teraz dryfowali w towarzystwie tysięcy odłamków pozostałych po eksplozji ładowni. Nie hamowali, by nie rzucać się w oczy. Rozpalony do białości pancerz statku uniemożliwiał im komunikację i odbieranie sygnałów z pozostałych jednostek. Czwórka, niestety, nie odezwała się po trafieniu. Musieli uznać ją za straconą. Szkoda Masona, facet prócz pedanterii miał też kilka ciekawszych cech charakteru. O kotach nikt nie mógł powiedzieć dobrego słowa, ledwie zaciągnęli się do oddziału. O naukowcach w ogóle nie myśleli. Robiło się gorąco. Systemy chłodzenia pracowały pełną parą, a temperatura wciąż rosła. - Nie przeginajmy, Doom - powiedział Dante, gdy termometr wskazywał sto sześćdziesiąt osiem stopni Celsjusza - włącz generatory. Hamujemy. - Tak jest! - Metys pochodził, podobnie jak Hitler, ze strefy tropikalnej i znosił upal lepiej od Ragnaroka i Dantego. Ale teraz, nawet w klimatyzowanych kombinezonach, czuli się jak na patelni. Zwłaszcza Hitler, któremu przesłona hełmu całkowicie zaparowała. Wprawdzie obwiązał pęknięte miejsce grubą warstwą taśmy, co niemal pozbawiło go możliwości patrzenia, ale pełną izolację i tak szlag trafił. Dante klepnął go w ramię. Zaskrzeczał włączany interkom: - %7łyjesz jeszcze, mein fuehrer? - %7łyję. - To dobrze, bo mam szczerą ochotę kogoś zabić... Roześmieli się wszyscy prócz Adolfa, rzecz jasna. - A co z doktorówką? - zapytał Murzyn, gdy umilkły chichoty. - Mam nadzieję, że moja bohaterska śmierć nie pójdzie na marne... - Jeszcze nie doszła do siebie, ale jej skafander jest w porządku. - Dobre i to. - Wiesz, Adolf - Dante pochylił się nad nim i popukał w zaparowany i pokryty siatką mikropęknięć krystalit obok krawędzi taśmy - dobry władca z okazji zwycięstwa ogłaszał amnestię. Wiesz, co to znaczy? - Ostrożnie, chefe - jęknął Hitler, gdy osłona niebezpiecznie zazgrzytała pod naciskiem dłoni. - Nie odpowiedziałeś na pytanie, czarnuchu -napomniał go Pat. - Przeżyję, ale wszystkie kible są moje - mruknął cicho Hitler. - Niezupełnie... - Mam darowane? - zdziwił się Adolf. Dante spojrzał na niego z pobłażaniem.. - Czyja komuś, kiedyś, coś darowałem? Spojrzał na chłopaków, kręcili głowami. - To nie rozumiem... - Proste. - Dante uśmiechnął się pełną gębą. - Kible będą wstępem do prawdziwej kary. - To już wolę zginąć - odparł Hitler, ściągając hełm. - Twoje prawo. - Dante odsunął się od niego. -Zanim jednak wykonamy wyrok, powiem ci jedno... - Tak, chefe? - Teraz już dokładnie wszyscy wiemy, jak cuchnie z murzyńskiego szałasu... Ten zgryzliwy przycinek ponownie rozładował atmosferę. Dante . wrócił na swoje miejsce, a Adolf szybko założył swój kask. - Jak wyglądamy, panie Doom? - zapytał Pat, sadowiąc się w fotelu. - Jak bezwładny kawał metalu, spadający z wysokości tysiąca kilometrów, chefe. - Ile mamy do powierzchni planety? - Czterdzieści siedem kilometrów. - Odpalaj. - Ta jest! - I niech ktoś ocuci Rewolwera - rzucił Dante, zanim zaczęło naprawdę trząść. - Znowu będzie marudził, że przespał najlepsze. *** Widok był naprawdę imponujący. Lazurowa powierzchnia oceanu, szeroka piaszczysta plaża, kępy gęstych, szmaragdowych zarośli i błękitne niebo. Jak na panoramach w Muzeum [ Pobierz całość w formacie PDF ] |