[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uniewinni. Benjie będzie nadal pomagał matce, aż
w koÅ„cu wpadnie. Jeżeli zaÅ› wylÄ…dujesz za krat­
kami, chłopak do końca życia będzie czynił sobie
wyrzuty.
- Benjie jest niewinny - stwierdził stanowczym
tonem Cooper.
- Może sam niczego nie ukradł, ale jeśli to on
ukrył brylanty w twojej kabinie, a potem nie kiwnął
palcem, żeby ci pomóc, to jednak jest współwinny.
- Cooper, czy Benjie wie, że znasz prawdę?
- spytałam.
Po raz pierwszy, odkąd usiedliśmy do rozmowy,
raczyÅ‚ na mnie spojrzeć. ByÅ‚ zdenerwowany, z tru­
dem nad sobą panował. Widziałam, że tylko ze
względu na lata przyjazni nie okazywał mi jawnej
wrogości. Po chwili odwrócił wzrok, jakby bał się,
że mnie skrzywdzi.
- Nie chcę, aby chłopaka do tego mieszano.
- Benowi wiele nie grozi - zapewnił go Peter.
- Z uwagi na mÅ‚ody wiek oraz okolicznoÅ›ci dostaÅ‚­
by wyrok w zawieszeniu...
Barbara Delinsky
239
- Nie chcę, aby w ogóle wymieniano jego imię.
- Kara w zawieszeniu... Pomysł. Może to by mu
dobrze zrobiło.
- Nie.
- Cooper... - zaczęłam, ale on już miał dość.
Odsunął gwałtownie krzesło, poderwał się od
stołu. Z wieszaka przy drzwiach chwycił kurtkę
i wyszedł, trzaskając drzwiami. Popatrzyłam na
Petera, po czym chwyciłam własną kurtkę.
- Idę przemówić mu do rozsądku.
- Daj mu czas, żeby ochłonął.
- Nie, bo wtedy utwierdzi się w przekonaniu, że
ma racjÄ™.
- Już jest tego pewien.
- Muszę spróbować.
- Pójdę z tobą.
Sięgnął po płaszcz, ale powstrzymałam go.
- Lepiej będzie, jak sama z nim porozmawiam.
Sądząc po jego minie, Peter nie uważał, żeby to
był dobry pomysł, ale ja wiedziałam, co robię.
- Coopera i mnie Å‚Ä…czy szczególna wiÄ™z. - Unios­
łam rękę do twarzy Petera i delikatnie pogładziłam
go po policzku. - Inna niż ta, która łączy ciebie
i mnie, ale równie głęboka. Chcę się na nią powołać,
lecz bÄ™dzie trudniej, jeÅ›li pójdziesz ze mnÄ…... Pro­
szę, Peter, daj mi spróbować.
Uśmiechnął się łagodnie; nie starał się na mnie
wpłynąć. Wspiąwszy się na palce, przyłożyłam usta
do jego ust. Kocham cię. O mało nie powiedziałam
tych słów na głos; dosłownie w ostatniej chwili
240 DOM NA KLIFIE
uwięzły mi w gardle. Opadłszy z powrotem na
pięty, pośpiesznie zapięłam kurtkę, wciągnęłam
kaptur i ruszyłam do wyjścia.
Nagle stanęłam jak wryta. W przejściu między
pokojem a kuchnią zobaczyłam Bena. Nie miałam
wątpliwości, że słyszał moją rozmowę z Peterem
i widziaÅ‚, jak go caÅ‚ujÄ™, ale czy również byÅ‚ Å›wiad­
kiem naszej rozmowy z Cooperem? Tego nie wie­
dziaÅ‚am. I prawdÄ™ mówiÄ…c, w tym momencie nie­
wiele mnie to obchodziło. Obchodził mnie Cooper.
PosÅ‚aÅ‚am chÅ‚opakowi bÅ‚agalne spojrzenie, zerk­
nęłam na Petera, po czym wybiegÅ‚am na poszuki­
wanie Coopera.
Zapadał zmierzch, wiatr się nasilał, powietrze
stawaÅ‚o siÄ™ coraz chÅ‚odniejsze. SprawdziÅ‚am na­
brzeże, molo. Coopera nigdzie nie było. Drżąc
z zimna, ruszyłam w stronę miasteczka, po drodze
jednak skręciłam w ścieżkę, która prowadziła na
skalisty cypel. Tam go znalazłam. Przycupnięty na
głazie, rzucał kamyki do spienionej wody.
Wiatr zagłuszał moje kroki. Nie oglądając się za
siebie, Cooper wiedział, że przyszłam. Zapewne się
mnie spodziewał.
- Nic z tego nie wyjdzie, Jill. - Jego głos wzniósł
się nad szum fal. - Możesz gadać, ile chcesz, a ja
i tak nie zmienię zdania. Nie chcę, żeby mieszano do
tego Bena. Koniec, kropka.
Otworzyłam usta, zamierzając przedstawić mu
swoje argumenty; po chwili zmieniłam zdanie.
Zaczęłam rozmyślać nad tym, co chcę powiedzieć.
Barbara Delinsky
241
Cooper zerknÄ…Å‚ na mnie, zaintrygowany moim mil­
czeniem. Wsunąwszy ręce do kieszeni, kucnęłam,
żeby nie musieć krzyczeć.
- Opowiedz mi o niej - poprosiłam. - Jaka była?
Tym razem w oczach przyjaciela dojrzaÅ‚am zdu­
mienie. CisnÄ…Å‚ kilka kamyków do wody. Już myÅ›­
lałam, że nie otrzymam odpowiedzi, kiedy nagle
usłyszałam jego głos.
- PiÄ™kna, wysoka, jasnowÅ‚osa, idealnie zbudo­
wana. Kiedy pierwszy raz jÄ… zobaczyÅ‚em, dosÅ‚ow­
nie mnie zamurowało. Zabrakło mi tchu.
- Zakochałeś się od pierwszego wejrzenia?
Wzruszył ramionami.
- Byłem dzieciakiem. Znałem tylko miejscowe
dziewczyny, a one nie za bardzo mnie pociągały.
- Na moment zamilkł. - Cyrill była młodsza ode
mnie, ale bardziej doświadczona. Po pierwszej nocy
gotów byłem skoczyć za nią w ogień. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.