[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No i co? - Co ich łączy? Co takiego ci faceci mają ze sobą wspólnego, że wszyscy zostali uwolnieni w tym samym czasie? I komu zależałoby na tych dupkach tak bardzo, żeby wysłać po nich samolot, a w ramach rozrywki na pokładzie przetoczyć im krew? Harvath nie miał żadnych argumentów. - Może Ronaldo Palmera nam powie. - Może. Finney wzruszył ramionami. Ale najpierw musimy go znalezć. Meksyk to duży kraj. - Mówimy o facecie, który napadł na moją matkę i o mało nie zabił Tracy odparł Harvath. Nawet, jeśli będziemy musieli zdemolować cały kraj, mam to gdzieś. Dorwiemy go. 31 Baltimore, Maryland Od wywiadu z Tomem Gosse em reporter Baltimore Sun , Mark Sheppard, nie zmrużył oka. Zweryfikował twierdzenie Gosse a, że jego przyjaciel Frank Aposhian wraz ze swoją dziewczyną, śledczą Sally Rutherford, zginęli w wypadku samochodowym. To prawda, ale okoliczności wypadku nie były tak jednoznaczne, jak przedstawił je Gosse. Według Gosse a Aposhian powiedział mu, że rzekomi agenci FBI ponownie przyszli do niego w nocy i grozili mu. Kazali zaprzestać rozpytywania o niezidentyfikowanego mężczyznę, którego zwłoki zabrali z kostnicy koronera. Nie chciał kłopotów, więc spełnił żądanie. Problemu, jak się okazało, nie stanowiła jednak ciekawość Aposhiana, tylko jego dziewczyny, Sally Rutherford. Coś jej w tej sprawie śmierdziało i odmówiła złożenia broni. Nie zamierzała słuchać poleceń facetów podszywających się pod agentów FBI. Była pewna, iż nawet do głowy im nie przyszło, że ona i Aposhian są parą. Wiedzieli o niej tylko tyle, że jest śledczą w biurze koronera i na jego zlecenie sprawdziła odciski palców denata w bazie danych. Tak długo jak zachowywałaby ostrożność, ci pajace nie mogli mieć zielonego pojęcia o tym, co robiła. Tak więc drążyła dalej, a sprawa stawała się coraz bardziej tajemnicza. Sally unikała teraz kontaktów z Departamentem Policji w Charlestonie. Już raz poprosiła tam o pomoc i siłą rzeczy zastanawiała się, czy przypadkiem jakiś gliniarz od nich nie dał cynku mężczyznom, którzy pojawili się w domu Franka. Zgłosiła się do biura koronera. Na podstawie zapasowej kopii akt, którą sporządziła, gdy po raz drugi odwiedzili Aposhiana agenci FBI, mogła stwierdzić, że jej niezidentyfikowany mężczyzna i ofiara strzelaniny w Charlestonie to jedna i ta sama osoba. Tyle, że jej truposz zmarł z przedawkowania narkotyków, a nie od ran postrzałowych. Nie można było złożyć wniosku o ekshumację zwłok, bo te zostały już skremowane. Kiedy spytała, kto wydał zgodę na kremację, w biurze koronera odpowiedzieli, że nie wiedzą, ale wyjaśnią i zostanie powiadomiona. Nie mieli już jednak okazji. Tego samego dnia wieczorem Rutherford i Aposhian zginęli w wypadku; wjechali na skrzyżowanie na czerwonym świetle i zostali staranowani przez nadjeżdżający z boku samochód. Kłótnia, której Gosse stał się przypadkowym świadkiem, zaczęła się od tego, że Aposhian powiedział Sally, żeby zostawiła sprawę niezidentyfikowanych zwłok w spokoju. Dziewczyna znalazła coś w Internecie, ale Frank nie chciał o tym słyszeć. Właśnie wtedy wypadła z jego gabinetu jak burza. Tego samego wieczoru w domu pogrzebowym zastępca koronera odmówił wypicia drugiej szklaneczki maker s Mark i zadzwonił na komórkę do Sally. Powiedział, że czuje się okropnie z powodu ich kłótni. Zgodził się podjechać po nią samochodem i wtedy właśnie Tom Gosse ostatni raz widział go żywego. Gosse uważał, że ci, którym bardzo zależało, żeby Aposhian przestał się interesować sprawą, zlikwidowali go, pozorując wypadek. Sheppard jednak miał wątpliwości. Dzięki kontaktom w Departamencie Policji w Baltimore, udało mu się porozmawiać ze wszystkimi, którzy zajmowali się ustaleniem przyczyny wypadku Aposhiana. Ostatecznie stwierdzono, że zawinił kierowca, wjeżdżając na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Samochód był w porządku, Frank nie używał telefonu komórkowego w chwili zderzenia, ale miał we krwi niewielką ilość alkoholu co prawdopodobnie wyrzucał sobie Tom Gosse. Aposhian, nie przestrzegając przepisów, spowodował kraksę. Jak to ujął jeden z funkcjonariuszy, biedny facet [ Pobierz całość w formacie PDF ] |