[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- To bardzo zle! - rzekła panienka. - Kiedyś mu to powiem. Ale przecież ani Linton, ani ja nie mamy udziału w tej waszej kłótni. Wobec tego ja tu więcej nie przyjdę. Linton odwiedzi mnie w Drozdowym Gniezdzie. - Dla mnie to za daleko - mruknął kuzynek. Cztery mile piechotą, padłbym przed końcem drogi! Nie, panno Katarzyno proszę, ty nas odwiedzaj. Nie co dzień, ale raz lub dwa razy w tygodniu. Ojciec obrzucił syna gorzko-wzgardliwym spojrzeniem. - Obawiam się, Nelly, że na nic się nie zdadzą moje zabiegi - szepnął do mnie. - Panna Katarzyna, jak ją ten głuptas nazywa, pozna się na nim i pośle go do diabła. Ach! gdybyż Hareton był na jego miejscu! Wiesz, mimo że on taki nieokrzesany, to jednak po kilka razy dziennie żałuję, że nie on jest moim synem. Gdyby był kim innym, mógłbym go 92 nawet pokochać. Ale jej miłość chyba mu nie grozi. Jeżeli ten zdechlak nie zacznie się żwawiej ruszać, przeciwstawię mu Haretona. Przypuszczam, że Linton dociągnie najwyżej do osiemnastu lat. Niech go wszyscy diabli! Zajęty suszeniem nóg i nawet na nią nie spojrzy! Linton! - Słucham, ojcze! - Mógłbyś kuzynce coś pokazać. Może królika, może gniazdo łasicy. Nim zmienisz buty, zaprowadz ją do ogrodu i do stajni! - pokaż swego konia! Ale chłopakowi nie chciało się ruszać. - Czy nie wolałabyś tu posiedzieć? - zapytał. - Nie wiem - i Katy rzuciła tęskne spojrzenie ku drzwiom, widocznie wciąż jeszcze spragniona ruchu. Linton pozostał na krześle. Przysunął się bliżej do ognia, Heathcliff zaś wyszedł do kuchni, a stamtąd na podwórze, wołając Haretona. Niebawem weszli obaj z powrotem. Młodzieniec umył się przed chwilą, co łatwo było poznać po zarumienionych policzkach i zmoczonych włosach. Katy przypomniała sobie, co jej kiedyś mówiła gospodyni. - Zapytam wuja! - zawołała. - On nie jest moim kuzynem, prawda? - Owszem. To bratanek twojej matki. Czy ci się nie podoba? Panienka zrobiła dziwną minę. - Czyż nie ładny chłopiec? - pytał Heathcliff. Niegrzeczna dziewczyna wspięła się na paluszki i coś mu szepnęła w samo ucho. Heathcliff wybuchnął śmiechem, a Hareton nasrożył się. Był, jak zauważyłam, niezmiernie wrażliwy na przypuszczalne zniewagi - miał najwidoczniej niewyrazne poczucie swych braków. Ale jego pan czy opiekun udobruchał go słowami: - Haretonie, masz szalone możliwości! Ona mówi, że jesteś... Ba! zapomniałem, ale coś bardzo pochlebnego. Obejdz z nią farmę. A pamiętaj zachowywać się jak dżentelmeni Nie używaj brzydkich słów, nie gap się na nią, kiedy na ciebie nie patrzy, ale nie odwracaj się, kiedy patrzy. Mów powoli, wyraznie i nie trzymaj rąk w kieszeniach. Idz i zabawiaj ją, jak tylko umiesz najlepiej. 93 Wyjrzał przez okno za młodą parą. Hareton szedł odwracając głowę od towarzyszki. Mogło się zdawać, że jest tu pierwszy raz i przygląda się otoczeniu z ciekawością artysty. Katarzyna zerkała na niego nieśmiało, nie okazując zbytniego zachwytu. W braku rozmowy zaczęła się rozglądać szukając rozrywki i szła naprzód nucąc wesoło. - Związałem mu język - mówił Heathcliff. - Nie ośmieli się odezwać do niej ani słowem przez cały czas! Nelly, przypominasz sobie, jaki byłem w jego wieku, a raczej o kilka lat młodszy? Czy wyglądałem kiedy na takiego gamonia , jak mówi Józef? - Gorzej jeszcze... był pan bardziej ponury. - Mam z niego pociechę! - mówił dalej, jakby myśląc głośno. - Spełnił wszystkie moje nadzieje. Gdyby urodził się głupcem, nie miałbym ani w połowie takiej satysfakcji. Ale to wcale nie głupiec. Doskonale rozumiem wszystkie jego uczucia, bo sam takich doświadczałem. Na przykład wiem dokładnie, co on odczuwa w tej chwili, lecz to dopiero początek jego cierpień. A nigdy mu się nie uda otrząsnąć z gburowatości i nieuctwa. Pognębiłem go i upokorzyłem głębiej niż jego łotrowski ojciec mnie, bo on jest dumny ze swego poniżenia. Nauczyłem go gardzić wszystkim, co ludzkie, jako słabością i głupotą. Jak myślisz, czy Hindley byłby dumny z syna, gdyby mógł go widzieć? Pewnie prawie tak samo, jak ja z mojego. Ale jest różnica: jeden to złoto, którego użyto jako kamienia brukowego, a drugi - wypolerowana cyna małpująca srebrną zastawę. Mój nie ma w sobie nic wartościowego, a przecież z moją pomocą zajdzie tak wysoko, jak tylko taki głupiec zajść może. Jego syn ma pierwszorzędne zalety, które idą na marne. Gorzej nawet niż na marne. Ja nie mam czego żałować, a on miałby do tego prawdziwe powody. Ja o tym wiem najlepiej. A najlepsze ze wszystkiego jest to, że Hareton przepada za mną. Przyznasz, że pod tym względem przechytrzyłem Hindleya. Gdyby ten zmarły łotr mógł wstać z grobu, żeby mnie zelżyć za krzywdy potomka, ubawiłbym się świetnie, bo syn zwróciłby się przeciw ojcu, oburzony napaścią na jedynego przyjaciela, jakiego ma na świecie. Tu Heathcliff wybuchnął prawdziwie szatańskim śmiechem. Nie odpowiedziałam, bo nie wymagał odpowiedzi. Tymczasem Linton, który siedział za daleko od nas, aby coś 94 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |