[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dziewczyną, czul się przy niej dobrze i bezpiecznie. Jednak miłość daje
kobiecie ogromną władzę. Szczególnie takiej bystrej jak Claire. Już dawno
RS
77
postanowił, że nie da się usidlić, a Claire, gdyby tylko zechciała, owinęłaby
go sobie wokół palca. Pod warunkiem, że by się w niej zakochał.
Na szczęście był odporny na różne gierki. Zamknął oczy. Jednak sen nie
przychodził.
Claire ucieszyła się, że obudziła się przed Loganem. Pospiesznie poszła
do łazienki. Myśl, że wkrótce będzie musiała spojrzeć mu prosto w oczy,
wywoływała dziwny niepokój, onieśmielała.
Popatrzyła na swoje odbicie. Lekko spuchnięte od pocałunków usta, poza
tym żadnych innych oznak świadczących o przemianie, jaka się w niej
dokonała. Tylko czuła się zupełnie inaczej. I całym ciałem wyrywała się do
Logana.
Uważała się za dobrze wyedukowaną, jednak wczorajsze doświadczenia
przewyższyły wszystko, czego się spodziewała. To, co czuła, gdy się
kochali...
Kochali się? Serce jej zamarło. Podobno mężczyzni nie potrzebują do
tego miłości, ale chyba Logan choć trochę ją pokochał, a przynajmniej
polubił. Była jego żoną, musiał coś do niej czuć.
Zwłaszcza gdy żona nie używa pigułek. A wczoraj, według wyliczeń, jak
najbardziej mogła zajść w ciążę.
Ogarnął ją lęk, jakiego nigdy dotąd nie doświadczyła. Jak mogła ani
przez moment o tym nie pomyśleć? Logan też nie wspomniał ani słowem.
Pewnie w ogóle nie zamierzał zawracać sobie tym głowy, bo przecież już
wcześniej mówił, że chce mieć dzieci.
Nie, tylko nie to. To dla niej za szybkie tempo. Poza tym nie chciała mieć
z nim dzieci, jeśli jej nie kochał.
Ubrała się pospiesznie i wyszła do kuchni. Czekając, aż kawa się
zaparzy, stanęła przy blacie i zacisnęła na nim dłonie. Powiedzieć o
wszystkim Loganowi? A może nie ryzykować? Jak się zachować?
Jej wątpliwości rozwiały się, gdy wszedł do kuchni.
Wystarczył rzut oka na jego ponurą twarz o nieprzeniknionym wyrazie.
Już wiedziała, że lepiej trzymać język za zębami. Nie odezwie się. Chyba że
wymyśli coś, co rozładuje tę nieznośną ciszę.
RS
78
ROZDZIAA JEDENASTY
Droga powrotna upływała w ponurym milczeniu. Claire z każdą chwilą
podupadała na duchu. yle się zapowiada.
Dlaczego on tak się zaciął? Czy z powodu tych słów, które się jej
wymknęły, gdy prawie nie wiedziała, co się z nią dzieje? Nic innego nie
przychodziło jej do głowy. Zresztą wkrótce to się wyjaśni.
Nagle coś ją tknęło. A może chodzi o coś zupełnie innego? Na samą
myśl o tym robiło się jej słabo. Logan był bardzo doświadczony w sprawach
męsko-damskich, czego o niej nie dało się powiedzieć. Może był taki
ponury, bo czuł się rozczarowany jej... popisem? Może mu to wcale nie
odpowiadało?
Dla jej kobiecej dumy było to wyjątkowo przykre podejrzenie. Do tej
pory miała wrażenie, że Logan był zadowolony. Jednak są różne poziomy
zadowolenia. Dla niej to było wspaniałe, cudowne przeżycie, ale może
Logan się zawiódł?
Z drugiej strony... Chyba podobało mu się, że jest jej pierwszym
mężczyzną. Tym bardziej więc nie powinien spodziewać się po niej wielkiej
wprawy. Czyżby to był powód jego dzisiejszego zachowania? Zawiodła go i
nie rokuje nadziei?
Zagryzła wargi. Zawsze starała się być perfekcyjna, a w takiej ważnej
dziedzinie okazała się niewiele warta.
Odetchnęła, gdy wreszcie dojechali do domu. Rozładowanie bagaży nie
trwało długo, jednak atmosfera nieco się rozluzniła. Gdy z pomocą
pracowników wniesiono wszystkie kartony, Logan pojechał odwiezć
przyczepę, a Claire zajęła się rozpakowaniem rzeczy. Cody bawił się
pustymi pudłami, ustawiając je jedno na drugim.
Po pewnym czasie rozpakowała wszystkie pudła wniesione do sypialni.
Reszta została upchnięta w jednym z pokoi gościnnych. Zajmie się nimi w
wolnej chwili. Pomogła Cody'emu ustawić piramidę z pustych kartonów,
potem patrzyła, jak chłopczyk je przewraca i zaczyna ustawiać od nowa.
Usiadła wyczerpana na łóżku, obserwując zabawę dziecka. Wreszcie malec
zmęczył się i pobiegł pohuśtać się na koniku.
Logan jeszcze nie wrócił. Nie było go, gdy razem z Codym usiedli w
jadalni do lunchu. To odebrało jej apetyt.
Kolejne dni wcale nie były lepsze. Logan od rana do nocy pracował poza
domem. Spotykali się tylko na posiłkach i po kolacji, gdy Cody odbywał
swoją wieczorną przejażdżkę na kucyku.
RS
79
Logan nawet nie wspomniał o kolejnych lekcjach jazdy. Podobnie jak o
adopcji. Claire nie chciała na razie go o to zagadywać. Może niedługo jakoś
się udobrucha.
Napięta atmosfera szarpała jej nerwy. Logan tylko wieczorem nieco się
rozluzniał, gdy już kładli się spać. Jednak wtedy to ona traktowała go z
odpychającym chłodem. Niech sobie nie myśli!
Z pewnością doskonale odbierał jej przesłanie, jednak udawał, że nic się
nie dzieje. I nadal uparcie milczał.
Początkowo uważała, że powinna poczekać. Niech on wykaże dobrą
wolę. W końcu to z jego inicjatywy doszło do małżeństwa i całej reszty. Co
z tego, że oboje są dorośli, skoro on tak się zachowuje. Zawzięła się. I
zacięła w uporze.
Dobrze, że przynajmniej dla dziecka znajdował czas. Oprócz codziennej
przejażdżki na kucyku, wieczorami bawił się z chłopcem swoimi starymi
zabawkami. Claire cieszyła się z tego, ale sama trzymała się na uboczu.
Zależało jej, by ich wzajemny układ okrzepł.
W poniedziałek miarka się przebrała. Claire miała już dosyć milczenia
Logana. Czuła, że jeszcze chwila, a dojdzie do konfrontacji. Na wszelki
wypadek wolała usunąć się z domu. Gdy Cody obudził się z popołudniowej
drzemki, zabrała go do miasta, by rozejrzeć się za nowymi strojami. Logan
już pierwszego dnia stwierdził, że ich miejskie ciuszki nie nadają się do
życia na ranczu. Chętnie by skorzystała z jego pomocy przy zakupach, ale
nie chciała prosić. Zaraz by się wykręcił, że jest strasznie zajęty.
A ona była tak spięta, że nie ręczyła za siebie. Nie wiadomo, jak by
wtedy zareagowała. Musiała ochłonąć, nim zacznie z nim rozmowę. Jeśli
Logan nie okaże chęci do zgody, może dojść do wojny.
Zajrzeli do kilku sklepów. Naraz wpadli na Kiki.
- Masz już dość rancza? - zapytała, uśmiechając się kpiąco.
Claire uśmiechnęła się, udając, że bierze jej słowa za dobrą monetę.
- Postanowiliśmy rozejrzeć się po miasteczku, bo Logan jest zajęty. -
Nagle ją oświeciło. - Słuchaj, a może ty mogłabyś mi poradzić? Jezdzisz
konno, znasz się na takich rzeczach. Logan powiedział, że musimy z Codym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.
    >
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • anetpfajfer.opx.pl
  • Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co się robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeśli przyczynia się do utrwalenia miłości.