[ Pobierz całość w formacie PDF ]
29 mnie bardziej dziwi, to ¿e tu mia³ urz¹d zje¿d¿aæ, mieli siê dowiadywaæ; ju¿ dr¿a³em o dobr¹ s³awê Z³otego Bociana, tymczasem na tym siê skoñczy³o, ¿e mi polecono milczenie. Kosmo- polita odwiedzi³ panów radnych, biskupa, i wszystko ucich³o. Barona potajemnie pochowa- no, jakby siê nic nie sta³o nadzwyczajnego. A to jednak uczciwemu cz³owiekowi przykro widzieæ taki wypadek i milczeæ. Mog¹ jeszcze i mnie pos¹dzaæ o bezbo¿ne praktyki, albo to braknie z³ych jêzyków! W czasie tych rozmów s³oñce ju¿ siê zbli¿y³o ku zachodowi; m³odzieñcy opuScili gospodê. Sêdziwoj mia³ siê jeszcze tego¿ wieczoru udaæ do zamku Wardstein, aby obaczyæ Adelê, ode- tchn¹æ w jej rozmowie. Na pró¿no Rogosz odradza³ mu, widz¹c, i¿ wzbudza tylko niechêæ, zamilk³. MySl Sêdziwoja zape³niona tylko by³a obrazem Kosmopolity. - Dziwna rzecz - rzek³ wreszcie - od pierwszego spostrze¿enia tego cz³owieka tylko o nim ci¹gle marzê. Postaæ jego czarami zaciera w mej pamiêci rysy kochanki. JakiS g³os wewnêtrz- ny powtarza mi, i¿ los mój zwi¹zany jest z losem jego. Przeczucie nie zawodzi mnie, to jest mistrz z tego potê¿nego bractwa, o którego bytnoSci jeszcze tylu ludzi w¹tpi. ***** Ja nie opuszczê go, dopóki mnie nie przyjmie... - Za swego ucznia - dokoñczy³ ze z³oSliwym Smiechem Rogosz. - Bêdzie to spe³nieniem moich najgorêtszych ¿yczeñ! - odpar³ Sêdziwoj. - Otó¿ masz, do czego ciê prowadzi ten szalony zapa³. Rwiête to s¹ s³owa owego uczonego: NieszczêSliwe umys³y, które siê kwadratur¹ ko³a, machin¹ wieczystego ruchu i kamieniem filozoficznym zajmuj¹. Otó¿ masz owe przeznaczenia, tajemne poci¹gi, mimowolne dzia³a- nia, natchnienia i tym podobne wierutne ba³amustwa. - Jeszcze ty! szlachcic, potomek Sêdzi- mirów, gotów jesteS zostaæ s³u¿¹cym w³Ã³czêgi, niemieckiego szarlatana! A co na to bracia szlachta wyrzekn¹! Powiedz¿e, czy nie poni¿a to godnoSci i niezaleg³osci cz³owieka, za któ- rymi obstajesz, owe zdawanie siê na los i wierzenie w przypadki? Nie by³¿ebym sam godny litoSci, gdybym czyni³ to, czego nie mam zamiaru? Sêdziwoj ju¿ ostatnich s³Ã³w przyjaciela nie s³ysza³, bo na zakrêcie ulicy, gdzie siê mieli ro- zejSæ, ujrza³ nagle o parê kroków przed sob¹ Kosmopolitê. Na tle czerwonej ³uny nieba na zachodzie powa¿na jego postaæ wyda³a mu siê kolosalnej bu- dowy. Rysy jego pogodne, spokojne, postawa niewzruszona, mia³y w sobie coS nadludzkie- go. - Cudzoziemcze - rzek³ do Sêdziwoja - idziesz do zamku Wardstein, wieczorem, tym bar- dziej w nocy, drogi niebezpieczne. Przyjmij ostrze¿enie, nie chodx sam. Nim Sêdziwoj zdo³a³ odpowiedzieæ, zapytaæ siê, co mu grozi, ju¿ siê oddali³. Rogosz tym zjawieniem siê równie¿ uderzony, upokorzyæ siê przed sob¹ musia³, czu³ bowiem, i¿ nie Smia³by oskar¿yæ w oczy tego, którego z jakiegoS instynktu nienawidzi³. A dla zag³u- szenia siebie, szydz¹c z Sêdziwoja, uniesiony zapa³em, ofiarowa³ mu siê towarzyszyæ do zam- ku Wardstein, aby jak twierdzi³ urz¹dzone zawczasu szalbierstwo Kosmopolity odkryæ i zdj¹æ urok z przyjaciela, lecz Sêdziwoj zawo³a³: - Ja teraz przypominam sobie, jak dzieckiem jeszcze bêd¹c, widywa³em tego cz³owieka. I tu- taj ju¿ nieraz go widzia³em - a to we snach moich. Ka¿dy rys jego twarzy, dxwiêk g³osu, wszystko mi znajome! Nie s³ysza³eS? On najczystsz¹ polsk¹ mow¹ teraz siê do nas odezwa³. Rogosz zniechêcony, miotany tajemn¹ obaw¹, któremu wstyd nie pozwala³ cofn¹æ siê, postê- powa³ po kamienistej drodze i milcza³. 30 ________________________ * Piwo i wino by³y jedynymi w ówczesnych karczmach u¿ywanymi trunkami; wódkê brano tylko u aptekarzy i cyrulików, jakkolwiek ju¿ w powszechniejsze u¿ycie poczyna³a wchodziæ. Dziwn¹ jest rzecz¹, i¿ o wynalazcy tego zabójczego napoju tak dalece zapomniano, ¿e nawet nie wiemy z pewnoSci¹ wieku, w którym ¿y³; gdy tymczasem mniej wiêcej wiadome jest nazwisko wielkiego wynalazcy peruki albo i tego szanownego ta- lentu, który pierwszy rozwa¿n¹ rêk¹ puder sobie we w³osy nasypa³. Pewna jest rzecz¹, i¿ jeszcze oko³o 1330 roku destylacja wódki po³¹czona by³a z wielu trudnoSciami i kosztem, dlatego od ówczesnych chemików w wielkiej zachowywana tajemni- cy. Dopiero ku koñcowi XV wieku wesz³a w Europie w ogólniejsze u¿ycie. Pierwsze ksiêgi, w których jest wzmianka o wódce, polecaj¹ j¹ jako Srodek zabezpieczaj¹cy od wielu chorób i jako jedyny sposób zachowania piêknoSci i m³odoSci. W 1582 roku Urz¹d Municypalny w Frankfurcie n. M. zabroni³ jej u¿ycia, ponie- wa¿ cyrulicy donieSli, i¿ u¿ywanie jej znacznie siê przyczynia do powiêkszenia SmiertelnoSci . Zakaz ten z tej¿e samej przyczyny ponowiony zosta³ 1605 roku, kiedy rozpoczêto paliæ wódkê nie tylko z wina i piwa, lecz z samego ziarna, wtedy powsta³a ogólna wrzawa; uwa¿ano to jako nadzwyczajne zniewa¿enie i nadu¿ycie celu, na jaki [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |