[ Pobierz całość w formacie PDF ]
raznie po niej widać, że jest zakochana. %7Å‚e nie jest w stanie myÅ›leć o niczym innym, jak tylko o tym, by jak najszybciej wrócić do Liama. RÄ™ka jej drżaÅ‚a, gdy zanurzaÅ‚a pÄ™dzel w granatowej farbie. Col- biørnsen wyciÄ…gnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„ i zabraÅ‚ jej pÄ™dzel. DodaÅ‚ trochÄ™ czerni do granatu. - WiÄ™cej cienia pod dachem, panno Selmer. WiÄ™cej cienia i ciem- niej. - PoprowadziÅ‚ pÄ™dzel w stronÄ™ płótna i pociÄ…gnÄ…Å‚ granatowoczarnÄ… kreskÄ™. NastÄ™pnie wziÄ…Å‚ czysty pÄ™dzel i nadaÅ‚ kresce miÄ™kkoÅ›ci. - Tak. - OddaÅ‚ Pauline pÄ™dzel i poszedÅ‚ dalej do nastÄ™pnego ucznia, mÅ‚odego chÅ‚opaka ze Stavanger. MiaÅ‚aby najwiÄ™kszÄ… ochotÄ™ zebrać przybory do malowania, przebiec przez park w dół do Welhavensgate. Bardzo siÄ™ baÅ‚a, że Liam może wyjechać, jak planowaÅ‚ wczoraj rano. To byÅ‚oby najprostsze na Å›wie- cie: spakować rzeczy i opuÅ›cić mieszkanie, gdy jej nie byÅ‚o i nie mogÅ‚a go powstrzymać swÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ… i sztukÄ… przekonywania. MógÅ‚by wstÄ…pić do koÅ›cioÅ‚a przed dalszÄ… podróżą, uklÄ™knąć i poprosić o wybaczenie. R L Może wstÄ…pi do klasztoru i zacznie żyć w modlitwie i samoudrÄ™czeniu, aż poczuje, że Bóg mu wybaczyÅ‚. Im dÅ‚użej przebywaÅ‚a z dala od Liama, tym bardziej wydawaÅ‚o siÄ™ jej prawdopodobne, że nie bÄ™dzie go w domu, gdy wróci z zajęć. Gry- zÅ‚a koÅ„cówkÄ™ pÄ™dzla, nie mogÄ…c siÄ™ skoncentrować na obrazie, który staÅ‚ przed niÄ… na sztalugach. Co Liam mógÅ‚ teraz porabiać? SiedziaÅ‚ w domu czy spacerowaÅ‚ po mieÅ›cie? WybraÅ‚ siÄ™ do koÅ›cioÅ‚a czy może już jÄ… opuÅ›ciÅ‚ i staÅ‚ na pokÅ‚adzie statku? Wszystko wydawaÅ‚o siÄ™ równie prawdopodobne. Wszystko poza tym, że na niÄ… czeka i powita jÄ…, gdy ona wróci ze szkoÅ‚y. I że nadal bÄ™dzie jÄ… kochaÅ‚. - Moje panie i moi panowie! - Colbiernsøn klasnÄ…Å‚ w rÄ™ce i wszedÅ‚ na niewielki podest przeznaczony dla modeli. - Zrobimy teraz przerwÄ™, żebyÅ›cie mogli coÅ› przekÄ…sić i nabrać nowych siÅ‚, lecz najpierw oznaj- miÄ™ wam nowinÄ™, która wydaje siÄ™ jednoczeÅ›nie radosna i pasjonujÄ…ca. Uczniowie odÅ‚ożyli pÄ™dzle i Å›cierki, zdjÄ™li peleryny i fartuchy i w napiÄ™ciu skupili siÄ™ wokół nauczyciela. Pauline sÅ‚yszaÅ‚a, że Colbiorn- søn lubiÅ‚ planować wycieczki i uroczystoÅ›ci, ale pomyÅ›laÅ‚a, że jej to nie dotyczy. Nie teraz. Pragnęła tylko znalezć siÄ™ w pustym mieszkaniu razem z Liamem. Nie zostaÅ‚o im wiele czasu, wkrótce wróci Olga. - Wszyscy sÅ‚yszeliÅ›cie zapewne o Å›wiatowej sÅ‚awy skrzypku, Er- landzie Lychem? - zaczÄ…Å‚ Colbiornsøn. Studenci sztuki skinÄ™li gÅ‚owami i mamrotali coÅ› miÄ™dzy sobÄ…. - Otóż artysta ten wróciÅ‚ z tournée po Ameryce. Razem z rodzinÄ… i przyjaciółmi zatrzymaÅ‚ siÄ™ w Skogso i planuje dać koncert, po którym odbÄ™dÄ… siÄ™ różne uroczystoÅ›ci oraz wycieczka po okolicy. W grupie rozlegÅ‚ siÄ™ radosny szmer. Pauline zerknęła na Å›cienny zegar. Co jÄ… czeka, kiedy wróci do domu? Liam czy samotność? Obie możliwoÅ›ci wydawaÅ‚y siÄ™ równie prawdopodobne. Nie może jej opu- Å›cić, nie może zostawić tego, co siÄ™ miÄ™dzy nimi zrodziÅ‚o, rozkoszy i bliskoÅ›ci. Ale nie może też odejść z KoÅ›cioÅ‚a. - Pan Lyche zwróciÅ‚ siÄ™ wczoraj do mnie - mówiÅ‚ dalej Colbiern- sen, gestykulujÄ…c. - Koncert odbÄ™dzie siÄ™ za dwa tygodnie. Wtedy przypÅ‚ynie po nas statek. Tak, moi przyjaciele, zostaliÅ›my zaproszeni R L jako jego goÅ›cie, zarówno na koncert, jak i na uroczystoÅ›ci towarzy- szÄ…ce. Co wy na to? Czy mam przyjąć zaproszenie? Wszyscy ucieszyli siÄ™ i klaskali w rÄ™ce, nawet Pauline daÅ‚a siÄ™ po- rwać na moment, ale po chwili wróciÅ‚ niepokój. Nie może teraz pozwo- lić Liamowi odejść. ZdarzaÅ‚o siÄ™, że miaÅ‚a już ochotÄ™ modlić siÄ™ do Boga, by podarowaÅ‚ jej tych kilka dni, a ona zwróci Mu potem uko- chanego, lecz siÄ™ powstrzymaÅ‚a. WiedziaÅ‚a, że nie bÄ™dzie mogÅ‚a z nie- go zrezygnować. To, co ofiarowaÅ‚ jej Liam, nie dawaÅ‚o jej speÅ‚nienia i zadowolenia, wprost przeciwnie. Im wiÄ™cej dostarczaÅ‚ jej rozkoszy, tym wiÄ™cej jej pragnęła. - Erland Lyche bardzo siÄ™ interesuje naszÄ… szkoÅ‚Ä… - rzekÅ‚ Colbiørn- sen. - Jego żona maluje. PowiedziaÅ‚nawet, że pragnÄ…Å‚by zajrzeć do nas któregoÅ› dnia i obejrzeć zajÄ™cia. Pauline napotkaÅ‚a spojrzenie nauczyciela. WydawaÅ‚o siÄ™ jej, że pu- Å›ciÅ‚ do niej oczko, jak gdyby coÅ› jej obiecywaÅ‚. Po chwili z powrotem przesunÄ…Å‚ wzrok na grupÄ™ studentów. - Teraz musicie dać z siebie wszystko. NagrodÄ… bÄ™dzie wycieczka do Skogso. Może artysta zakupi obraz albo dwa. Znany jest z tego, że wspiera mÅ‚odych artystów. Zaraz, pomyÅ›laÅ‚a Pauline. Zaraz znowu bÄ™dzie z nim. Jej ciaÅ‚o pÅ‚o- nęło, serce nie chciaÅ‚o siÄ™ uspokoić. DzieÅ„ byÅ‚ jednym wielkim czeka- niem. Zamknęła oczy i ujrzaÅ‚a spojrzenie zielone jak morze przy pół- nocnym wietrze. Granatowoczarne wÅ‚osy. Zapach jego skóry miaÅ‚a jeszcze na swojej skórze. WydawaÅ‚o jej siÄ™, że go czuje przy każdym ruchu. Niczym niepokój i obietnice. R L RozdziaÅ‚ 15 Konstanse obserwowaÅ‚a Karstena, gdy czytaÅ‚ zaproszenie. Spo- dziewaÅ‚a siÄ™, że mąż odÅ‚oży bilecik i ze smutnym uÅ›miechem powie coÅ›, że w tej sytuacji może nastÄ™pnym razem. GwaÅ‚townie poderwaÅ‚ siÄ™ z krzesÅ‚a, nie wypuszczajÄ…c bilecika z rÄ™- ki, wyraznie podekscytowany. - PomyÅ›l tylko, Konstanse, zostaliÅ›my zaproszeni na bal u Kono- wów! W biurze ciÄ…gle o tym mówiÄ…. Wszyscy majÄ… nadziejÄ™, że zosta- nÄ… zaproszeni. Konstanse poczuÅ‚a wzbierajÄ…ce mdÅ‚oÅ›ci. Czyżby zamierzaÅ‚ pójść? - BÄ™dzie graÅ‚ Erland Lyche. WÅ‚aÅ›nie wróciÅ‚ z bajecznego tournée po Ameryce, on... - Karsten! OdwróciÅ‚ siÄ™ i przez moment wydawaÅ‚o siÄ™, że stara siÄ™ sobie przy- pomnieć, kim jest kobieta, która przed nim siedzi. - Zapominasz o moim stanie - rzekÅ‚a żaÅ‚osnym gÅ‚osem i sama usÅ‚yszaÅ‚a, ile w nim zabrzmiaÅ‚o skargi. Nic na to nie poradzi. CzuÅ‚a siÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |