[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 a z z a a& Ale, jak słyszę, tego świata nie można obejść dooko-
Å‚a&
 Z Pierwszego Segmentu można dojść do Szóstki, a idąc w druga stronę, przez
Dwunastkę, aż do ósemki&
Jeśli się ma pozwolenie, oczywiście.
 Ale to już nie to samo, co obejść dookoła  powieóiał Rinah z nutą żalu w głosie.
 Szkoda takiego ładnego tytułu.
 Wymyślisz inny, równie dobry&
 Na przykład: a r , albo r d za z a y  zakpił Rinah.
Twarz Alviego ściągnęła się grymasem złości, jego wzrok spiorunował Rinaha, szczęki
poruszyły się, lecz nie odezwał się ani słowem. Dopiero po dłuższej chwili, gdy wstali od
stolika, odezwał się zduszonym szeptem:
 Takie dowcipy drogo kosztujÄ…!
Mówiąc to, zrobił kilka kroków tyłem od stolika, a potem odwrócił się nagle i pierw-
szy wyszedł z jadłodajni, nie oglądając się za siebie. Rinah dogonił go dopiero przy win-
óie.
 Mógłbyś nareszcie się przyzwyczaić&  powieóiał Alvi karcąco.  Góie ty
wysłuchujesz tych idiotycznych porównań, które pózniej bezkrytycznie powtarzasz?
 Jestem pisarzem, sam je wymyślam.
 A mnie się wydawało, że słuchasz nieodpowiedniej literatury. Masz jakieś kasety?
 Tylko własne, które przywiozłem z Ziemi. Na ogół czyste, albo z moimi notatkami.
 Uważaj na kasety. Czasem ktoś może ci złośliwie podrzucić& jakieś bzdury. Po-
tem, w najlepszej wierze, włączasz taki tekst we własnym pokoju i, zanim się zorientujesz
i wyłączysz, lecą ujemne punkty&
Rinah przypomniał sobie o kasecie otrzymanej od studenta. Dwa dni temu odłożył
ją machinalnie pomięóy inne, które miał w pokoju, nie wieóąc nawet, co zawierała.
 A ponadto  upomniał go Alvi  pilnuj słów.
 Nie zawsze o tym pamiętam  zełgał Rinah. Uwagi, które tak poruszyły Alvie-
go, były całkowicie świadome i kontrolowane.  Powieó mi, dlaczego niektórzy luóie
poruszają się czasem tyłem do przodu?
 Nie zauważyłem!  burknął Alvi.  Musiało ci się przywióieć. Zjeżdżamy w dół.
W programie óisiejszego dnia mieli zwieóanie komór ochronnych. W towarzystwie
porządkowego, zaopatrzeni w kaski i latarki przeszli przez małe stalowe drzwiczki w ścia-
nie na końcu głównego korytarza i zagłębili się w półmrok, rozświetlany tylko rzadko
rozmieszczonymi, słabymi lampami żarowymi. Po metalowych, krętych schodkach ze-
szli na stalowy pomost, biegnący o kilka metrów poniżej pierwszego poziomu, stamtąd
znów innymi schodkami, stromymi i wąskimi, opuścili się jeszcze niżej, w gąszcz ażu-
rowych konstrukcji. W słabym świetle Rinah dostrzegł płaty spękanej, odłażącej farby
i wyłaniającą się spod nich róawą powierzchnię stalowych wsporników, dzwigających
wewnętrzny prostopadłościan mieszkalnej części segmentu.
Z dołu ku górze biegły pęki grubych rur ze sztucznego tworzywa, jakieś kable w barw-
nych ongiś, a teraz pokrytych szarym pyłem powłokach izolacyjnych. Kolejne pomosty,
odległe od siebie o kilkanaście metrów, dzwigały wiązki poziomych rur i przewodów. Od
czasu do czasu w mroku błyskały łuki elektryczne, w powietrzu unosił się swąd i dym.
 Ekipy remontowe  wyjaśnił Alvi.  Stale trzeba tu coś spawać, wymieniać,
malować.
. Paradyzja 57
 Wszystko tu okropnie róewieje!  zauważył Rinah, dotykając dłonią chropo-
watej, pokrytej łuskami róy, powierzchni stalowego dzwigara.  Jak długo wytrzyma
jeszcze ta konstrukcja?
 Stopniowo wymienia siÄ™ poszczególne Êîagmenty. Sto lat to sporo czasu&
 Wszystko tu było obliczone na dwaóieścia parę lat użytkowania. Na dobrą sprawę
miałoby już pełne prawo runąć!
 Potrwa jeszcze wystarczająco długo. Aatamy, co się da, wymieniamy elemen-
ty nośne& Gdyby udało się umknąć wilgoci, która przenika tutaj z części mieszkalnej
i z nieszczelnych instalacji wodnych, nie byłoby z tym tak wiele kłopotu.
 No dobrze&  Rinah po raz pierwszy zastanowił się nad sprawą trwałości kon-
strukcji sztucznej planety.  A co dalej? Przecież kiedyś wreszcie&
 Mamy dużo czasu  Alvi uśmiechnął się blado.
W słabym świetle pobliskiej lampy jego twarz wyglądała zupełnie inaczej, niż w ja-
rzeniowej poświacie tam, w części mieszkalnej. Był baróiej odprężony, jakby pozostawił
tam, na górze, wszystkie swoje lęki i obawy. Mówił też w zupełnie inny sposób, zwłasz-
cza wówczas, gdy poprzeóający ich porządkowy znajdował się dostatecznie daleko. Rinah
domyślił się, skąd ta zmiana: tutaj, pomięóy zamieszkanym wnętrzem segmentu a ze-
wnętrzną powłoką, nie było urząóeń kontrolnych.
 Czy zamierzacie& przenieść się góie inóiej, nim rozsypie się wreszcie to zaróe-
wiałe pudło?
 Zbudujemy nowÄ…, trwalszÄ… i lepszÄ… sztucznÄ… planetÄ™. A raczej nasi dalecy potom-
kowie ją zbudują. Na razie nie stać nas jeszcze na rozpoczęcie tego óieła, ale plany już
są opracowywane. Zamiast stali bęóie tam użyty chrom, tantal, pallad& Mamy tego
pod dostatkiem na Tartarze. Kiedyś powstanie piękna, wspaniała i niezniszczalna sztucz-
na planeta. Nowa Paradyzja, góie każdy z nas, zamiast skromnych dwuóiestu metrów
powierzchni na osobę, bęóie miał jej kilkakrotnie więcej. Będą tam prawóiwe ogrody,
sztuczne słońca, piaszczyste plaże& Bogactwa Tartaru wystarczy na kilka takich planet,
góie luóie będą jeszcze szczęśliwsi niż tutaj&
 & O ile to w ogóle możliwe!  dodał Rinah.
 Co? Zbudowanie Nowej Paradyzji?
 Nie, miałem na myśli stan jeszcze większej szczęśliwości.
 Nie drw3 z nas. Wiemy, że nie wszystko jeszcze jest tutaj idealne&
 Właśnie:  nie wszystko jeszcze&   powtórzył Rinah dwuznacznie, lecz Alvi nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.
    (retail) (pdf)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • whatsername.htw.pl
  • Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.