[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Günter szedÅ‚ posÅ‚usznie za wujem. Nie zwracajÄ…c niczyjej uwagi opuÅ›cili przyjÄ™cie. 2 UpÅ‚ynęło kilka dni. Po poÅ‚udniu, okoÅ‚o czwartej, pod willÄ™ barona Valberga podjechaÅ‚a skromna dorożka. ZatrzymaÅ‚a siÄ™ na ulicy, gdyż brama wjazdowa do szerokiej alei wiodÄ…cej do poÅ‚ożonej w gÅ‚Ä™bi ogrodu rezydencji byÅ‚a zamkniÄ™ta. Obok bramy znajdowaÅ‚a siÄ™ furtka, przy której zamontowano przycisk elektryczny dzwonka. WysiadÅ‚a mÅ‚oda, szczupÅ‚a dziewczyna w ciemnym pÅ‚aszczu podróżnym. ZapÅ‚aciÅ‚a dorożkarzowi za kurs, wzięła niewielkÄ… brÄ…zowÄ… torbÄ™ i nieco zagubiona rozejrzaÅ‚a siÄ™ niepewnie dookoÅ‚a. PodeszÅ‚a do żelaznej kraty broniÄ…cej wejÅ›cia do eleganckiej willi. Woznica odjechaÅ‚, a mÅ‚oda dama zostaÅ‚a sama na pustej już ulicy. Westchnęła ciężko i podeszÅ‚a do furtki. Nacisnęła nieÅ›miaÅ‚o klawisz dzwonka i zaraz odskoczyÅ‚a przerażona, gdyż krata, jakby poruszona niewidzialnÄ… rÄ™kÄ…, otworzyÅ‚a siÄ™ sama. Dziewczyna zacisnęła usta, zdecydowanym krokiem przeszÅ‚a przez bramÄ™ i alejkÄ… wysypanÄ… żwirem skierowaÅ‚a siÄ™ wprost do willi. Przy wejÅ›ciu czekaÅ‚ już lokaj ubrany w ciemnÄ… liberiÄ™ i patrzyÅ‚ na przybyÅ‚Ä… z zaciekawieniem. MÅ‚oda dama wciÄ…gnęła gÅ‚Ä™boko powietrze i podeszÅ‚a aż pod drzwi. - Czy zastaÅ‚am pana barona Valberga? - spytaÅ‚a zdecydowanym tonem. SÅ‚uga przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ bladej, drobnej twarzy nieznajomej, której wielkie ciemne oczy zdradzaÅ‚y wyrazne zaniepokojenie, a nawet strach. Nie bardzo wiedziaÅ‚, co odpowiedzieć. Dziewczyna ubrana byÅ‚a skromnie, ale schludnie i dość elegancko. NiewÄ…tpliwie musiaÅ‚a być damÄ…, wiÄ™c należaÅ‚o przyjąć jÄ… z szacunkiem. - Baron jest chwilowo nieobecny. - Ale nie wyjechaÅ‚ w podróż? - WÅ‚aÅ›nie niedawno powróciÅ‚. - Czy przyjdzie wieczorem do domu? - Z pewnoÅ›ciÄ…. Może nawet za chwilÄ™ albo też pózno w nocy. Dziewczyna zastanowiÅ‚a siÄ™ przez moment, potem energicznym ruchem podaÅ‚a lokajowi swojÄ… torbÄ™. - ProszÄ™ wziąć ode mnie bagaż i zaprowadzić do pokoju przyjęć. Zaczekam na pana barona - rzekÅ‚a zdecydowanie. SÅ‚uga osÅ‚upiaÅ‚ i niemal bezwiednie wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™. StaÅ‚ nie wiedzÄ…c, co robić dalej. Chyba to jakaÅ› znajoma z podróży pana barona, bo z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… jeszcze nigdy tu nie byÅ‚a - pomyÅ›laÅ‚, a gÅ‚oÅ›no rzekÅ‚: - Czy mogÄ™ spytać o nazwisko szanownej pani, bo nie jestem pewien, czy wolno mi wpuÅ›cić paniÄ… do domu. Dziewczyna wyprostowaÅ‚a siÄ™ dumnie. - Nazwisko nie ma żadnego znaczenia. ProszÄ™ wykonać moje polecenie, jeżeli nie chce pan mieć nieprzyjemnoÅ›ci. W razie czego powiem panu baronowi, że pana zmusiÅ‚am. - Ale on może wrócić pózno w nocy - broniÅ‚ siÄ™ lokaj. - Wszystko mi jedno. Zaczekam, a wiÄ™c... To a wiÄ™c zabrzmiaÅ‚o tak wÅ‚adczo, że sÅ‚uga nie miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci co do przyzwyczajeÅ„ mÅ‚odej nieznajomej. Bez sÅ‚owa odwróciÅ‚ siÄ™ i wprowadziÅ‚ jÄ… do saloniku dla goÅ›ci. PostawiÅ‚ torbÄ™ na krzeÅ›le i wskazaÅ‚ stojÄ…cy przy oknie fotel. Dziewczyna usiadÅ‚a ciężko, jakby ostatkiem siÅ‚. Lokaj wyszedÅ‚, ale przez dziurkÄ™ od klucza podglÄ…daÅ‚, co też energiczna dama zrobi. SiedziaÅ‚a bez ruchu z zamkniÄ™tymi oczyma. Na wszelki wypadek lokaj wolaÅ‚ zawiadomić o wizycie nieznajomej także kamerdynera. PodróżowaÅ‚ z panem baronem, wiÄ™c zna wszystkie jego przygodne przyjaciółki. W razie czego jemu też siÄ™ oberwie. Kamerdyner Jean nie ukrywaÅ‚ zdziwienia. Na ogół pan zawsze uprzedzaÅ‚ go o wizytach dam i wydawaÅ‚ odpowiednie polecenia. Dzisiaj wyszedÅ‚ bez żadnej instrukcji. Jean musiaÅ‚ zatem zbadać sytuacjÄ™. PoszedÅ‚ do saloniku. ZapadaÅ‚ już zmierzch, wiÄ™c pod pretekstem zapalenia Å›wiateÅ‚ zapukaÅ‚ do drzwi. MÅ‚oda dama nie sprzeciwiÅ‚a siÄ™. W Å›wietle Jean mógÅ‚ przyjrzeć siÄ™ jej bliżej. ByÅ‚a bardzo mÅ‚oda i na pewno nigdy jej nie widziaÅ‚. Nie wyglÄ…daÅ‚a bynajmniej na awanturnicÄ™ szukajÄ…cÄ… przygód. Blada, niemal dziewczÄ™ca twarz i czarne oczy sprawiaÅ‚y uspokajajÄ…ce wrażenie. Jean próbowaÅ‚ jÄ… zagadnąć: - Pan baron może wrócić bardzo pózno. Skinęła gÅ‚owÄ…. - Nie szkodzi. Zaczekam. Zdecydowany, ostry ton kompletnie zaskoczyÅ‚ kamerdynera. ZupeÅ‚nie nie pasowaÅ‚ do bladej, dziecinnej twarzy nieznajomej. - Przypuszczam, że jaÅ›nie pan poszedÅ‚ do klubu. Jeżeli ma pani pilnÄ… sprawÄ™, mogÄ™ do niego zadzwonić. OżywiÅ‚a siÄ™. - Ach tak? ProszÄ™ to zrobić natychmiast. - ProszÄ™ o pani nazwisko, szanowna pani. Dziewczyna zawahaÅ‚a siÄ™. - ProszÄ™ mu powiedzieć, że pewna dama musi z nim natychmiast porozmawiać. To zupeÅ‚nie wystarczy. PowiedziaÅ‚a to z takÄ… pewnoÅ›ciÄ… siebie, że Jean zbaraniaÅ‚ do reszty. PamiÄ™taÅ‚ jednak, że nieuprzejme traktowanie dam jego pan uważaÅ‚ za najwiÄ™ksze przewinienie. ZebraÅ‚ siÄ™ caÅ‚y w sobie, żeby siÄ™ uÅ›miechnąć, i obiecaÅ‚ zadzwonić do klubu. WyszedÅ‚, a gdy przechodziÅ‚ przez hall, baron zamykaÅ‚ już za sobÄ… drzwi. Jean pomógÅ‚ mu zdjąć futro i wyznaÅ‚, że wÅ‚aÅ›nie chciaÅ‚ telefonować. Wiktor, poprawiajÄ…c garderobÄ™ przed dużym lustrem, spytaÅ‚ zdziwiony: - Dama z torbÄ… podróżnÄ…? - Tak jest, jaÅ›nie panie. - MÅ‚oda, stara? - Bardzo mÅ‚oda, panie baronie. - Aadna? - Ujdzie - rzekÅ‚ Jean z minÄ… znawcy. - Hm! To posÅ‚uchajmy, co też mÅ‚odÄ… damÄ™ sprowadza w nasze progi. Jean patrzyÅ‚ zdziwiony. - Chce jÄ… pan przyjąć? - OczywiÅ›cie! Jean pobiegÅ‚ otworzyć drzwi do saloniku. Wiktor, elegancki od stóp do głów, szczupÅ‚y, rzeÅ›ki po przejażdżce na zimnym powietrzu, stanÄ…Å‚ w progu. Dziewczyna odwróciÅ‚a siÄ™, ale nie wstaÅ‚a. Kurczowo, obiema rÄ™koma trzymaÅ‚a siÄ™ oparcia fotelu. PatrzyÅ‚a na wchodzÄ…cego przestraszonymi dzieciÄ™cymi oczyma. Baron przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ drobnej twarzy; która powoli pokrywaÅ‚a siÄ™ rumieÅ„cem. NiewÄ…tpliwie miaÅ‚ do czynienia z damÄ…, i to z wyższych sfer. Nie widziaÅ‚ jej nigdy, chociaż duże czarne oczy bardzo mu kogoÅ› przypominaÅ‚y. Nie kojarzyÅ‚ jednak kogo. - Szanowna pani, lokaj zawiadomiÅ‚ mnie, że chce pani ze mnÄ… porozmawiać o czymÅ› bardzo pilnym. Jestem baron Valberg. Czy mogÄ™ spytać, czemu zawdziÄ™czam pani wizytÄ™ i z kim mam przyjemność? Dziewczyna westchnęła gÅ‚Ä™boko i spojrzaÅ‚a mu prosto w oczy. - NaprawdÄ™ mnie nie poznajesz? - spytaÅ‚a cicho. Wiktor przestraszyÅ‚ siÄ™. Dlaczego poufale mówiÅ‚a mu przez ty ? Bezradnie szybko wertowaÅ‚ pamięć. - Przykro mi, ale... nie, w tej chwili... nie mogÄ™ sobie przypomnieć. Musi mi pani [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |