[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przyjeżdża z Adelaide i& Dzwięk kubka, który wypadł Sarze z rąk, zagłuszył odpowiedz Toma. yle się czujesz? zapytał. Nie, ale jestem zmęczona. Miałam ciężki dzień. Tom ściszonym głosem rozmawiał z Jakiem. Nie musiała jednak słyszeć, co mówi, bo odpowiedz Jake a wszystko wyjaśniła. Uważam, że popełniasz poważny błąd. To przemiła osoba. Ale cóż, może następnym razem? Sara odetchnęła z ulgą. Chciała, aby Tom spotykał się z kobietami, tylko nie teraz. Niech zaczeka, aż ona wyjedzie. Skończyła zmywać i otworzyła lodówkę. Nie! zawołała. Gdzie to się podziało? To, czyli co? rzeczowym tonem zapytał Tom. Moje zakupy. Ktoś mi je zwinął! Nie była pewna, czy mądrze postąpiła, przyjmując zaproszenie Toma na kolację, lecz była zbyt zmęczona, aby z nim dyskutować. Obiecał przyrządzić dla niej stek i była to bardzo kusząca propozycja. Odmowa byłaby po pierwsze nieuprzejma, po drugie oznaczałaby przyznanie się, że nie chce zostać z nim sam na sam. Kiedy dojechali na miejsce, otworzyła drzwi swojej części domu i pozapalała światła, a w tym czasie Tom wszedł do siebie i po chwili wrócił ze stekami, lodami i sosem czekoladowym na deser. Wstawię steki do piekarnika pod grill oznajmił a ty zapal piecyk w salonie, dobrze? Niedobrze odparła bo nie umiem. Racja. Zapomniałem. Zaraz się tym zajmę. Sarę zdziwiło, że krząta się po kuchni, jakby wiedział, gdzie co się znajduje, lecz szybko przypomniała sobie, że obie części blizniaka są przecież identyczne. Kolacja była wyśmienita. Sara się odprężyła i dobrze poczuła w towarzystwie Toma. Rozmawiali o pracy i rozmaitych przypadkach, z którymi się zetknęła w ciągu kilku ostatnich dni. Tematu dzieci oboje starannie unikali, lecz w pewnej chwili Sarze wyrwało się: Rysunek Bonny jest rozkoszny, prawda? Tom kiwnął głową, dopił wino i odstawił pusty kieliszek na stół. Stu telefonował do mnie wczoraj rzekł. Bonny robi postępy. Jeszcze nie mówi, ale są dobrej myśli. Sara w milczeniu wodziła palcem po brzegu szklanki z wodą mineralną. To musi być dla nich straszne. Gdyby mnie spotkało coś takiego, byłabym zdruzgotana. Tak odparł na pewno. Nagle poczuł, że musi być z nią absolutnie szczery. Ona opowiedziała mu o swoich relacjach z rodzicami, teraz jego kolej. Uznał, że nadszedł odpowiedni moment, aby wyjaśnić, dlaczego nie chce mieć dzieci. Teraz, kiedy za kilka tygodni ich rozwód stanie się faktem, kiedy przed Sarą otwiera się perspektywa nowego życia, nie będzie go namawiała, aby zmienił decyzję. Saro zaczął chcę się z tobą czymś podzielić. Chcę, żebyś nareszcie zrozumiała, dlaczego znalezliśmy się tu, gdzie jesteśmy. Dlaczego wybrałem pracę, nie rodzinę. Musisz poznać przyczynę. Winien to jestem tobie, nam, przez wzgląd na to, co nas łączyło. Już dawno temu powinienem był wyjawić ci prawdę. Ta nagła chęć zwierzenia się jej kompletnie zaskoczyła Sarę. Zawsze tego pragnęła, lecz Tom się bronił przed wyjaśnieniem swej decyzji. Mów, słucham. Heath i ja& zawahał się, lecz po chwili mówił dalej mieliśmy bzika na punkcie BMX-ów. Obaj byliśmy dobrzy, ale Heath bił mnie na głowę. Dla Sary nie było to nic nowego. Od dawna wiedziała, że Heath był mistrzem Wiktorii juniorów. Tom odchrząknął. Poczucie winy dławiło go w gardle. Minęło tyle lat, a on wciąż miał to wszystko przed oczami, jakby zdarzyło się wczoraj. Ile razy wspominał tamten dzień, żal rozdzierał mu serce. Gdyby mógł cofnąć czas, gdyby mógł postąpić inaczej! Heath miał prawie szesnaście lat, ja czternaście. Brał udział w kwalifikacjach do mistrzostw świata. Był drugi. Aby zwyciężyć i pojechać na mistrzostwa, musiał wygrać z zawodnikiem z Gold Coast. Podpowiedziałem mu bardzo ryzykowny manewr, tak zwany tailwhip. Posłuchał się mnie, lecz mu nie wyszło. Och! zawołała. Bardzo się poturbował? Miał złamany obojczyk i w wielu miejscach zdartą skórę, ale najgorsze było skręcenie jąder. Krótko mówiąc, nie może mieć dzieci. Tom spuścił wzrok. Na jego twarzy malowała się udręka. Więc jak ja mogę zostać ojcem, skoro on jest skazany na bezdzietność? Serce Sary przepełniło się współczuciem. Wypadki się zdarzają. Czasami to nie jest niczyja wina& To była moja wina. Rozumiem, co do mnie mówisz, i strasznie mi żal twojego brata, ale miałeś tylko czternaście lat i nie mogłeś ocenić ryzyka. Może nie, ale ja wyszedłem z tego bez szwanku, podczas gdy on został okaleczony. To nie fair. Twój wybór, aby nie mieć dzieci, nie zmieni niczego w życiu brata. Pozbawi go tylko szansy zostania wujkiem. A ty karzesz siebie za coś, co wydarzyło się dwadzieścia lat temu. Dotknęła jego dłoni. %7łałuję, że nie powiedziałeś mi o tym wcześniej. Nie mogłem, bo wiedziałem, że będziesz starała się mnie przekonać, abym spojrzał na to twoimi oczami. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |