[ Pobierz całość w formacie PDF ]

to odpowiedzieć.
Jeśli lektura tej książki sprawi choćby tyle, że będziesz się zawsze starał
rozpatrywać sprawy z punktu widzenia drugiej osoby, patrzeć na rzeczy zarówno
jej, jak i swoimi oczami, jeśli nauczysz się tylko tej jednej rzeczy, szybko
przekonasz się, że stanie się ona punktem zwrotnym twojej kariery.
ZASADA ÓSMA Szczerze próbuj przyjmować punkt widzenia twojego
rozmówcy.
9. KA%7Å‚DY TEGO CHCE
92
Czy chciałbyś poznać magiczną formułę, która rozstrzygnie spory, wyeliminuje
złość, spowoduje dobrą wolę i sprawi, że rozmówca będzie de słuchał uważnie?
Chciałbyś? Dobrze. Oto ona:  Nie winie de ani na jotę za to, co czujesz. Gdybym
był tobą, bez wątpienia czułbym to samo."
Takie stwierdzenie zmiękczy nawet najbardziej swarliwego rozmówcę pod
słońcem! A możesz to powiedzieć i być stuprocentowo szczery, ponieważ gdybyś
był na miejscu tej drugiej osoby, z pewnością myślałbyś tak jak ona. Wezmy na
przykład Ala Capone'a. Wyobraz sobie, że żyłbyś w tym środowisku co on i miał
podobne doświadczenia. Byłbyś dokładnie taki jak on i dokładnie tam, gdzie on.
Ponieważ właśnie to, i tylko to, sprawiło, że był tym, kim był. Jedyna przyczyna,
dla której nie jesteś grzechotnikiem, to ta, że nie była grzechotnikiem ani twoja
matka, ani twój ojciec.
To, kim jesteś, naprawdę w niewielkim stopniu zależy od ciebie. I pamiętaj, że
również ludzie, którzy zjawiają się u ciebie zdenerwowani, nierozsądni i zajadli, w
niewielkim stopniu zasługują na potępienie. Współczuj im. Użal się nad nimi.
Powiedz sobie:
 No, to zaczynam, w imię boże."
Trzy czwarte ludzi, których kiedykolwiek w życiu spotykasz, pragnie ponad
wszystko współczucia i zrozumienia.
Prowadziłem kiedyś audycję radiową o autorce Littie Women, Louisie May Alcott.
Oczywiśde wiedziałem, że mieszkała i pisała swoje nieśmiertelne książki w
Concord w Massachusetts. Ale nie myśląc, co mówię, opowiadałem o
odwiedzinach jej starego domu w Concord w New Hampshire. No, trudno!
Powiedziałem to dwa razy. Zasypano mnie listami i telegramami, kąśliwymi
uwagami, które wirowały wokół mojej bezbronnej głowy jak rój komarów. Wielu
ludzi było na mnie oburzonych. Pewna kolonialna dama, która wychowała się w
Concord w Massachusetts, a potem mieszkała w Filadelfii, wylała na mnie cały
swój jad. Nie mogłaby chyba być bardziej złośliwa, gdybym oskarżył panią Alcott
o to, że jest kanibalem z Nowej Gwinei. Powiedziałem sobie:  Dzięki Bogu, ta
baba nie jest moją żoną!" Miałem ochotę napisać do niej, że owszem, ja
popełniłem błąd w geografii, ale ona popełniła o wiele większy błąd w zasadach
dobrego wychowania. To miało być pierwsze zdanie. Potem dopiero zakasałbym
rękawy i powiedział jej, co naprawdę myślę. Ale nie zrobiłem tego. 0-panowałem
się. Zdałem sobie sprawę, że tak postąpiłby każdy napalony idiota i że większość
idiotów rzeczywiście tak robi.
Chciałem być ponad idiotów. Postanowiłem spróbować zmienić jej wrogość w
przyjazne nastawienie. Było to wyzwanie, rodzaj hazardu.  W końcu, gdybym był
nią, czułbym dokładnie to samo co ona." Postanowiłem więc wykazać
zrozumienie dla jej punktu widzenia. Podczas najbliższego pobytu w Filadelfii
zadzwoniłem do niej. Rozmowa przebiegała mniej więcej tak:
JA: Pani taka i taka. Kilka tygodni temu napisała pani do mnie Ust. Chciałbym
pani za ten list podziękować.
ONA: (zjadliwie uprzejmym tonem) Z kim mam przyjemność rozmawiać?
JA: Nie zna mnie pani. Nazywam się Dale Camegie. Kilka tygodni temu słuchała
pani w radiu mojej audycji o Louisie May Alcott. W trakcie tej audycji popełniłem
niewybaczalną gafę mówiąc, że mieszkała ona w Concord w New Hampshire. To
był głupi błąd i chcę teraz za niego przeprosić. To bardzo miło z pani strony, że
poświęciła pani swój cenny czas, aby napisać do mnie.
ONA: Przykro mi, panie Camegie, że napisałam do pana w tak ostry sposób. Pana
błąd wyprowadził mnie z równowagi. Muszę pana za to przeprosić.
93
JA: O, nie! To nie pani powinna przepraszać. Ja muszę to zrobić. Nawet dziecko
wiedziałoby, że to, co powiedziałem, jest nieprawdą. Przepraszałem na antenie w
kolejną niedzielę, a teraz chcę panią przeprosić osobiście.
ONA: Urodziłam się w Concord w Massachusetts. Moja rodzina była tam bardzo
znana przez dwa wieki i jestem bardzo dumna z mojego rodzinnego stanu.
Bardzo mnie zdenerwowało, kiedy usłyszałam, że panna Alcott mieszkała w New
Hampshire.
JA: Zapewniam panią, że nie jest pani nawet w jednej dziesiątej tak tym
przejęta jak ja. Mój błąd nie zranił Massachusetts, ale zranił mnie. Tak rzadko
ludzie o pani kulturze i pozycji społecznej poświęcają swój cenny czas na pisanie
listów do radia. I mam nadzieję, że kiedy znowu popełnię jakiś błąd w swojej
audycji, pani do mnie napisze.
ONA: Wie pan co? Naprawdę podoba mi się sposób, w jaki przyjął pan moją
krytykę. Musi pan być bardzo miłym człowiekiem. Chciałabym pana poznać.
Tak więc, ponieważ przeprosiłem i okazałem zrozumienie dla jej punktu widzenia,
ona też zaczęła przepraszać i okazywać zrozumienie dla mojego punktu widzenia.
Miałem satysfakcję, że potrafiłem nie ulec emocjom, satysfakcję płynącą z
odpłacenia uprzejmością za obrazę. Miałem więcej przyjemności w zmuszeniu jej
do polubienia mnie, niż mogłoby mi przynieść poradzenie jej, że najlepiej zrobi
topiąc się w gnojówce.
Każdy, kto urzęduje w Białym Domu, codziennie staje wobec ostrych konfliktów z
ludzmi. Prezydent Taft nie był tu wyjątkiem i na podstawie własnego
doświadczenia nauczył się, że zrozumienie posiada chemiczną właściwość
neutralizowania kwasów wydzielanych, gdy targają nami gwałtowne uczucia. W
swojej książce Ethics m Sernice Taft podaje dość zabawny przykład, jak udało
mu się stłumić wściekłość rozczarowanej, ambitnej matki.
 Pewna niewiasta z Waszyngtonu, której mąż miał polityczne koneksje, przez 6
tygodni albo nawet dłużej przychodziła do mnie i molestowała, abym mianował
jej syna na pewne stanowisko. Zapewniła sobie poparcie licznych senatorów i
kongresmanów i przychodziła razem z nimi, aby przekonać się, że argumentują z
wystarczającym naciskiem. Stanowisko to wymagało odpowiednich kwalifikacji,
więc kierując się rekomendacją dyrektora biura mianowałem na nie kogoś
innego. Otrzymałem wtedy list od owej matki, w którym mówiła mi, że jestem
najokropniejszym niewdzięcznikiem pod słońcem, ponieważ nie chciałem uczynić
z niej szczęśliwej kobiety; a przecież mogłem to zrobić jednym pociągnięciem
pióra. Wyrzucała mi też, że ona ciężko pracowała reprezentując swój stan w
parlamencie i zapewniła poparcie wszystkich dla ustawy administracyjnej, na
której szczególnie mi zależało. A ja tak oto odwdzięczyłem się jej.
Kiedy otrzymujesz taki list, od razu zaczynasz myśleć, że musisz ostro
zareagować na impertynencje piszącego! Potem siadasz do pisania odpowiedzi.
Jeśli jednak jesteś mądry, chowasz list z ripostą do szuflady i zamykasz ją na
klucz. Wyjmij go po upływie dwóch dni  taka korespondencja zawsze przebiega
z opóznieniem  aż pewnością go nie wyślesz. Tak też zrobiłem. Potem siadłem
do napisania kolejnego listu do niej, najgrzeczniejszego, na jaki tylko było mnie
stać, w którym wyjaśniałem, że rozumiem jej rozczarowanie, jednak obsadzenie
tego stanowiska nie zależało wyłącznie ode mnie i musiałem liczyć się z opinią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dudi.htw.pl
  • Linki
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © To, co siÄ™ robi w łóżku, nigdy nie jest niemoralne, jeÅ›li przyczynia siÄ™ do utrwalenia miÅ‚oÅ›ci.