[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ovey! Ovey! Wiesz, że tak wołali na swe owce starożytni Rzymianie? I przez tyle pokoleń wszystko to przetrwało w niezmienionym stanie. Czy wiesz, że owce są bardzo podobne do ludzi? Kiedy z nimi przebywasz, nie możesz nie pokochać tych dziewczynek. Tak je nazywamy. - Cieszę się, że wziąłem ze sobą dyktafon - powiedział Qwilleran i zaczął ją indagować na temat przędzy: - Z czego się ją robi? - Z jedwabiu, bawełny, angorę z królików, a nawet z pewnych małych piesków, choć z trudem się to nosi, tak gryzie. Ale na skarpety w sam raz. Chcesz wpaść do naszego klubu? Prowadzimy tam kurs przędzenia. Jego uwagę zwrócił stojący w rogu kołowrotek. Miał dziesięcioramienne koło i ławeczkę, pod którą znajdował się pedał do napędzania koła. Była tam również przęślica ze szpulą, na którą nawinięta była przędza. Miał ponad sto lat, jak twierdziła Alice. Zbudowano go z drewna wiśni, sosny, klonu i topoli. Na stole leżało świeże runo, ogolone z owcy. Wewnątrz białe, na zewnątrz zmechacone i przyszarzałe. Alice wyjaśniła mu, że takie runo będzie porwane i wyprane, a następnie gręplowane. Na sam koniec nawinie się je na szpule i uprzędzie cienką włóczkę na kołowrotku. - Są prządki i tkaczki, które pracują tylko na tradycyjnych ręcznych kołowrotkach - powiedziała. Pokazała mu też zgrabnie zaprojektowany, nieduży współczesny kołowrotek. Usiadła przy nim i przędła. Jej ręce poruszały się zwinnie, rytmicznie snując równą nic. Jednocześnie nie przestawała mówić o proporcjach, nacisku, fakturze i splocie. Zachęcała Qwillerana, żeby sam spróbował. - Nie, dziękuję. Wolę pozostać w błogiej nieświadomości. Pomyślał, że musiało to zabrzmieć jak jedna z tych męskich deklaracji: Kobiety powinny prząść, tkać, szyć odzież dla rodziny, gotować posiłki, cerować ubrania przy kominku, prać, nosić wodę ze studni, a w niedziele chodzić do oddalonych kościołów. Na podwórzu zatrzymał się gwałtownie pikap. Trzasnęły drzwi i w hallu rozległ się tupot stóp. - Moja córka - wyjaśniła Alice - była w Pickax odnowić prawo jazdy. W drzwiach pojawiła się Barbara. - Qwill - powiedziała jej matka - to moja córka, Barbara. - Mów do mnie Barb - skrzywiła się młoda dziewczyna. - Nienawidzę tego imienia. - Jakkolwiek każe się nazywać, to moja jedyna córka i bardzo utalentowana artystka. Powie ci wszystko o robieniu na drutach. Ja muszę zanieść ciastka do kościoła. Jak tylko Alice wyszła, Barb odezwała się swobodnie: - Muszę się napić. Musiałam czekać ponad dwie godziny w wydziale komunikacji. Dwadzieścia osób w kolejce i tylko jeden urzędnik, wyobraża pan sobie? Napije się pan? - Poproszę piwo imbirowe albo coś w tym guście. - Dobra, ja napiję się rumu z sokiem pomarańczowym. Miała proste długie blond włosy i urzekające, ale przesadnie umalowane oczy, o których wspominał Arch. Nie patrzyła wprost na rozmówcę, ale rzucała spojrzenia na boki. Uśmiechnęła się nieznacznie, kiedy Qwilleran komplementował ją za kamizelkę, którą miała na sobie. Była biała w kolorowe fajerwerki wyrobione krzyżykami. Pali papierosy, pomyślał Qwilleran, rozpoznając w jej głosie charakterystyczną chrypkę. - Pali pan? - zapytała. - Wyjdzmy na zewnątrz, Alice nie pozwala mi palić w środku. Zanieśli drinki na boczną werandę. Barbara usiadła ze skrzyżowanymi nogami na pufie. - Opowiedz mi o klubie robótek ręcznych - poprosił. - Jest koedukacyjny. Zbieramy się raz w tygodniu wokół naszego kuchennego stołu, uczymy się i dużo śmiejemy. W każdą sobotę prowadzę obóz dla dzieci. Robimy piknik i dużo przerw, żeby dzieciaki mogły się wyszaleć. Potem wracamy do drutów. - Co robią? - Skarpety, fikuśne skarpety. Im śmieszniejsze, tym lepsze. Skarpety świetnie nadają się na początek. Uczysz się, robiąc je, i nie potrzeba na nie dużo włóczki. - Co sprawia, że skarpeta jest zabawna? Barb podskoczyła na krześle. - Pokażę ci. Robię je na sprzedaż do butiku Elizabeth. Wróciła z pudłem pełnym skarpet nie do pary. Każda inna, w szalonych zestawieniach kolorystycznych i nietypowych wzorach. Niektóre miały ściągacze i pompony. - Czy ludzie je kupują? - Nie mogę nadążyć z produkcją. Turyści kupują je na prezenty [ Pobierz całość w formacie PDF ] |